szósty

1.7K 210 114
                                    


Tony rozejrzał się uważnie po boisku, szukając jakiegoś wolnego, i w miarę spokojnego miejsca, w którym mógłby się spokojnie rozłożyć ze swoimi notatkami z historii i fizyki, i kubkiem kawy. Na terenie tej szkoły wręcz cudem było znaleźć chociażby małą przestrzeń, na której można by postawić naczynie z jakimkolwiek napojem, i gdzie nikt by mu go nie wylał. Wszędzie kręcili się uczniowie, którzy z chęcią zagadywali go i zaczepiali akurat wtedy, kiedy był zajęty nauką, lub czymś równie ważnym, jak spożywaniem zimnego tosta, koniecznie z podwójnym keczupem, ze szkolnego sklepiku.

Wypatrzył całkiem miło wyglądającą ławeczkę za boiskiem, umiejscowioną pod wierzbą płaczącą. Słońce nie będzie świecić im w oczy, idealnie. Zadowolony, zawołał Bruce'a, jednego z jego najlepszych przyjaciół, który miał dotrzymywać mu towarzystwa, i, biorąc łyk mocnej, czarnej kawy, zaczął iść w obranym kierunku. Rzucił stos kartek i książki na ławkę, samemu rozwalając się na trawie, i delektując ostatnimi chwilami wypoczynku, zanim będzie musiał usiąść do nauki. Przekręcił się z pleców na brzuch, rozglądając się za Bannerem, który chyba zaginął w akcji. Nagle poczuł czyjeś palce na oczach, i usłyszał ciche „Zgadnij, kto to!". Uśmiechnął się, rozczulony.

- Brucie, nie wygłupiaj się. - zaśmiał się, a jego towarzysz fuknął, niezadowolony, że Tony go rozpoznał, jakby to nie było oczywiste. Położył się koło niego na trawie, i zaczął skanować wzrokiem boisko, jakby czegoś szukał.

- Kogo tak wypatrujesz, jakiejś dziewczyny? - zażartował Stark, szczerząc się, rozbawiony. Szczerze mówiąc prawie wszystko potrafił obrócić w żart. Dla niego to był dar, dla innych prawdopodobnie przekleństwo.

- Można tak powiedzieć. - zarumienił się Bruce, i schował twarz w ramionach, zażenowany. Drugi chłopak nie miał jednak zamiaru tego tak zostawić, co to, to nie. Tony nigdy nie mógł przegapić okazji do podroczenia się z kimkolwiek, nie byłby sobą.

- Nie wiedziałem, że masz kogoś na oku. - jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzał, a Banner był coraz bardziej zażenowany.

- To nie tak, że mam na oku... - Tony podniósł jedną brew, nie wierząc przyjacielowi. - Dobra, ktoś mi się podoba, zadowolony? - mruknął, przecierając dłońmi twarz.

- To już wiem. Ale kto? - dopytywał chłopak, który zdążył się już naprawdę zainteresować miłosnymi zagwozdkami Bruce'a. Tak naprawdę po prostu uwielbiał wtykać nos w cudze sprawy.

- Nieważne. - rzucił szybko Banner, którego nagle bardzo zaczęły zajmować notatki z historii. Oho, znalazł się ten tajemniczy.

- No poooowieeedz, Brucie! - Stark przeturlał się w jego stronę, jako że nie chciało mu się wstawać, ulokował swoją głowę na kolanach przyjaciela i zrobił urocze oczy, które działały za każdym razem. Zdawał sobie sprawę, że dla innych nie wyglądali jak tylko przyjaciele, ale dla nich było to normalne, i nie obchodziła ich opinia innych. Byli tylko przyjaciółmi.

- To chłopak. - wciął mu się w słowo. Tony tylko się uśmiechnął, naprawdę mu to nie przeszkadzało.

- Który to? Któryś z nich? - wskazał na grupę futbolistów, którzy akurat wybiegali na boisko, zaczynając rozgrzewkę. Tony musiał przyznać, że grupka ćwiczących, umięśnionych licealistów robiła bardzo dobre wrażenie.

Bruce przytaknął.

- Wysoki, blond włosy związane w kucyk, trzeci od naszej lewej. - Tony spojrzał na Bruce'a, zdziwiony.

- Thor?

- Skąd go znasz? - Stark potarł kark, uśmiechając się nerwowo.

- Wpadłem kiedyś na niego na imprezce u Clinta, na której cię nie było, bo uczyłeś się do sprawdzianu z chemii. - przewrócił oczami. - Tak czy inaczej to spoko gość. Gadałeś z nim?

lean on me - avengers school au. [zawieszone] Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt