Rozdział 14

162 18 6
                                    

*w 3*

Eleven bardzo nie chciał wierzyć, że to co się wokół niego właśnie odbywa, naprawdę jest rzeczywistością. Siedział sobie w kawiarni z Zeronem naprzeciwko i gadali o filmie. To potencjalnie mogłoby być normalne, gdyby nie wzrok szatyna. Nie patrzył normalnie, jak powinien przyjaciel na przyjaciela i Mateusz to wiedział. Przecież Zeron nie widział jego, widział Mateę, swoją dziewczynę od trzech lat, z którą właśnie dzisiaj odbywał rocznicową randkę. Ciągle się uśmiechał i patrzył prosto w oczy Elevena, który czuł się nieswojo, nawet bardzo. Nie dość, że był zdezorientowany samym byciem dziewczyną, to jeszcze coś takiego. Grzebał beznamiętnie widelczykiem w kawałku ciasta czekoladowego, nie mogąc się zdecydować, czy chce je zjeść, czy raczej zadźgać.

- Mati? - Zeron położył swoją dłoń na tej mateuszowej, wytrącając z niej widelczyk - Na pewno dobrze się czujesz? Zwykle jadłaś to ciasto szybciej niż ja. Poza tym wyglądasz, jakbyś miała gorączkę.

- Nic mi nie jest - Elek starał się zachować spokój, chociaż czuł się okropnie - Po prostu jestem zmęczona i tyle, wczoraj trochę za długo montowałam - blondyn wzruszył ramionami, wyrywając dłoń z uścisku i biorąc do ust kawałek ciasta.

- No nie wiem - Zeron sięgnął przez stolik i dotknął czoła dziewczyny - Wydajesz się rozpalona. Może lepiej wracajmy do domu? Nie chcę cię ciągać na siłę, żebyś potem jeszcze była chora.

Elek ponownie wzruszył ramionami, a szatyn uśmiechnął się i poszedł zapłacić za ciasta. Mateusz westchnął przeciągle, kiedy przyjaciel się oddalił. Bardzo nie chciał nic psuć w wymiarze swojej żeńskiej wersji, ale nie mógł powstrzymać dziwnego uczucia, które tkwiło w nim od zobaczenia Zerona, jeśli nie od samego poranka. I nie chodziło tylko o mówienie o sobie w żeńskiej odmianie, ani o to, że zwracali się tak inni. Nie chodziło nawet o tę sukienkę i ciało, chociaż wciąż głupio mu było patrzeć czy chociażby iść do łazienki. Bardziej nieswojo czuł się z relacjami, głównie z "chłopakiem" i Darią.

Szatyn wrócił i spojrzał z rozbrajającą czułością na Elevena w ciele Matei, czego niestety nie mógł wiedzieć. Blondyn wstał i zaraz poczuł uścisk ciepłej dłoni na swojej. Powstrzymał chęć spojrzenia na Zerona i tylko uśmiechnął się pod nosem. Zaraz skarcił się za to w myślach. Co to w ogóle za reakcje? Czyżby damski organizm brał górę na moim biednym umysłem? Poczuł jeszcze mocniejsze wypieki na policzkach. Bez słowa ruszył w stronę wyjścia z kawiarni, pociągając szatyna za sobą. Ten jednak po chwili zrównał krok z Mateuszem. Blondyn trochę zwolnił, więc szli spacerkiem po chodniku, trzymając się za ręce.

Słońce nie grzało tak mocno jak rano i wiał lekki wietrzyk, a Elek zaczynał się bać o stan ruchu swojej sukienki, którą podrywały co rusz delikatne podmuchy. Dotarli do bloku, a następnie wspięli się do mieszkania. Daria, Weza i Neskot siedzieli w salonie, oglądając telewizję i co chwilę wybuchając śmiechem. Zeron i Mateusz udali się bezpośrednio do pokoju Matei, zamykając za sobą drzwi. Blondyn opadł na łóżko, a szatyn po chwili do niego dołączył.

- Chcesz coś przeciwbólowego? - ponownie zaczął Zeron, dotykając czoła dziewczyny - Ciągle wydajesz się lekko rozpalona.

Mateusz nie był w stanie odpowiedzieć, sam nie wiedział czemu. Czuł się, jakby coś go zmroziło. Siedział tylko, opierając ręce na pościeli i gapił się na przyjaciela. Dłoń szatyna zjechała z czoła na policzek, potem za ucho, a na koniec znalazła się na karku, trochę burząc strukturę misternego warkocza. Zanim blondyn zdążył się zorientować w sytuacji, Zeron przyciągnął go delikatnie i czule pocałował, przekonany, że właśnie całuje swoją dziewczynę.

Mateusz miał ochotę się wyrwać, ale jednak nie zrobił tego. Nie przez świadomość, że Matea na pewno by się tak nie zachowała. Właściwie nie wiedział, dlaczego to zrobił, czy raczej nie zrobił. Nie było to takie uczucie jak przy Darii w poprzednim wymiarze. To było coś nowego i w jakiś niezrozumiały sposób nie było wcale okropne, jak myślał na początku. Sam na pewno by się na to nie zdobył i w swoim wymiarze na pewno nigdy nie znajdzie się w takiej sytuacji, ale skoro już się stało, to trudno.

- Dzisiaj muszę wracać do siebie. Przyjedziesz w następny weekend, tak jak się umówiliśmy, prawda? - powiedział szatyn, odsuwając się trochę.

Eleven tylko niewyraźnie skinął głową, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Czuł gorąco na policzkach. Szatyn tylko uśmiechnął się i po raz kolejny przylgnął do zdezorientowanego blondyna. Mateusz zagubił się jeszcze bardziej, jeśli to oczywiście było możliwe. Nie trwało to jednak przesadnie długo. Gdy poczuł, że sukienka stała się jakby luźniejsza, a ramiączka zaczęły się zsuwać, odzyskał jasność umysłu. Odsunął się trochę od szatyna, łapiąc uciekające ramiączko.

- Wszystko gra? - Zeron wyraźnie się zaniepokoił.

- Tak, tylko... Chyba miałeś rację, nie czuję się dobrze. Chyba lepiej będzie, jak się położę - stał się cud, bo blondyn ani razu się nie zająknął.

Zeron uśmiechnął się czule i jednocześnie przepraszająco. Pożegnał się i wyszedł. Mateusz zrzucił kieckę zupełnie i wskoczył w luźne jeansy i koszulkę, po czym rozłożył się na łóżku, zajmując całą jego szerokość. Serce wciąż waliło mu jak szalone. Wydawało mu się, że dobrze zrobił. Skoro Zeron chce, proszę bardzo, ale w następny weekend, kiedy Matea znowu będzie sobą. Elek miał ochotę nic nie robić i spróbować zasnąć, ale usłyszał dzwonek.

Wstał z ociąganiem i mrucząc pod nosem, podszedł do drzwi. Spodziewał się Zerona, który wrócił, bo czegoś zapomniał, ale osoba w drzwiach totalnie zbiła go z tropu. W progu stał Wiśnia.

- A ty co? - Eleven spojrzał na niego jak na kosmitę.

- Wpadłem z wizytą - brunet wszedł do mieszkania - Widzę, że jest ekipa - uśmiechnął się, omiatając wzrokiem salon.

- Super - mruknął Mateusz, zatrzaskując wejście - Więcej was matka nie miała, żeby mnie dobić?

Nikt jednak go nie słyszał. Reszta zajęła się witaniem i rozmowami. Elek westchnął ciężko. Zauważył na plecach Czereśni plecak, czyli miał zamiar zostać na noc. Cudownie. Ponownie westchnął cierpiętniczo i powlókł się do swojego pokoju. Na powrót rzucił się na łóżko. Prawie cały dzień chodził z Zeronem po mieście i był zmęczony nawet bardziej, niż mógł przewidywać. Szybko przebrał się w piżamę, stwierdzając, że wykąpie się rano. Krzyknął jeszcze do reszty, że źle się czuje i żeby się poogarniali, bo on idzie spać wcześniej. Miał dość.

Niestety nie wpadł na to, że może być coś znacznie gorszego, niż tylko duchowe rozterki.

~~~

Chyba wymyśliłam dramę. Chyba. Zobaczę, czy mi wyjdzie. Następny raczej będzie z w 1, też drama, ale potencjalnie nie aż taka.
Jak myślicie, po co mi Wiśnia? Czekam na zawiązanie spisku i do następnego.
Ata

Wrong world || ElevenWhere stories live. Discover now