Rozdział 4

288 33 10
                                    

*w 1*

- Ale jak to dostał na głowę? - Tomek ciągle nie mógł zrozumieć Wezy i wciąż pytał o to samo, mimo że grzecznie zadzwonił do Kitsu, która obiecała, że przyjedzie wieczorem.

- No nie słyszałeś, co gadał rano? - Daniel załamał ręce.

- No nie, bo spałem - rudy wzruszył ramionami.

- Najpierw wrzeszczał na mnie, że mu ukradłem jakąś laskę z pokoju, którą sobie przyprowadził na popijawę, cała impreza, a teraz znowu mnie zawołał i pyta się, co znaczy jak dziewczyna nazwie cię przyjacielem. No to mu mówię, że nie ma u niej szans i pytam, skąd mu się to wzięło. Jakoś się nie chwalił ostatnio żadnymi potencjalnymi dziewczynami. A on do mnie, że Daria chyba właśnie z nim zerwała.

- Daria? - Neskot był szczerze zdziwiony - A to nie tak, że oni nie są razem w chuj czasu i ludzie, którzy tego nie rozumieją to najgorsze istoty na Ziemi?

- No właśnie - westchnął Weza.

Ani brunet ani rudzielec nie wiedzieli co robić w obecnej sytuacji. Eleven siedział natomiast w pokoju, wciąż zastanawiając się, dlaczego Daria zachowała się w taki sposób. Nie mogła powiedzieć mu wprost, tylko musiała udawać, że zapomniała o czymkolwiek związanym z ich związkiem? Przecież mieli czystą relację od początku, zawsze tak było, zawsze rozmawiali ze sobą wprost i szczerze. No może poza dziewczynami, które blondyn sprowadzał na imprezy i nie tylko. Może powinienem się ogarnąć? Tak, zrobię to, pokażę jej, że potrafię. Tylko jak ją tu ściągnąć? A może zgodzi się przyjechać? Chwycił telefon i napisał do dziewczyny wiadomość, bo pamiętał, że była u rodziców. Po chwili krótszej niż się spodziewał dostał odpowiedź. Daria zgodziła się wpaść jutro koło południa. Była nadzieja. Z tą pozytywną myślą blondyn ruszył na śniadanie.

*w 2*

Mateusz niechętnie podniósł się z materaca, krzycząc w stronę salonu, że otworzy. Stanął przed wejściem pozbawiony życia. I może nie wyglądał, ale tak właśnie się czuł. Jednocześnie czuł coś dziwnego gdzieś w środku. Wewnętrzny głos podpowiadał mu, że to jest złe, że to nie tak powinno być. Wiedział jednak, że inaczej się nie da. Za drzwiami nie mógł stać nikt inny jak Daria. Bał się tego spotkania, bał się, że nie będzie dostatecznie wiarygodny. Nie chciał udawać. Z drugiej strony bał się, że może wczuć się za bardzo. Pamiętał jak było, wiedział jak jest. Nie chciał, ale był świadomy, że musi. Przekręcił zamek i otworzył drzwi. Po drugiej stronie progu stała uśmiechająca się szeroko dziewczyna z krótkimi, rudawymi włosami i czarnym plecakiem. Wyglądała zwyczajnie, jeansy i czerwono-czarna koszula w kratkę. Do tego szare trampki i ciemna bluza zawiązana na biodrach. Włosy sięgały jej ramion, były rozpuszczone i trochę napuszone, opadając lekko na oczy. Mateusz uśmiechnął się najpromienniej, jak tylko był w stanie w obecnej chwili.

- A gdzie powitanie? - zachichotała dziewczyna - Będziesz tak stał jak słup?

- Ach, tak, wybacz - Elek potrząsnął głową - Chodź, cieszę się, że przyjechałaś. Stęskniłem się - odebrał od dziewczyny plecak, po czym odłożył go w swoim pokoju - Jesteś głodna?

- Jakbyś zgadł. Ale zanim obrabuję ci lodówkę, to się chociaż przytulę, może będziesz mniej zły. Zresztą i tak idziemy na zakupy, nie? - dziewczyna ponownie zachichotała, po czym lekko objęła chłopaka, a następnie ruszyła do kuchni.

Eleven mimowolnie się uśmiechnął na gest dziewczyny. Naprawdę dawno jej nie widział, praktycznie się nie spotykali. W teorii rozstali się w przyjaźni, jednak przypominało to raczej separację. Czasem pisali, ale nic ponadto. Teraz znów miał ją przy sobie i cieszyło go to. Zaraz jednak skarcił się w myślach. Nie powinien w ogóle tak myśleć, przecież nie byli razem, to było jak film albo gra. Musiał wcielić się w postać, która w tej sytuacji rzeczywiście była. Jednak wymagało to od niego uczuć, których chciał się pozbyć. W tej chwili za wszelką cenę usiłował zniwelować wewnętrzne poczucie prawidłowości, które zrodziło się w nim po krótkim przytulasie powitalnym. Cokolwiek to było, nie miało najmniejszego prawa zaistnieć. Wyrwał się z rozmyślań i skierował w stronę kuchni, gdzie siedziała dziewczyna, zajadając kanapkę z serem. Widząc go, uśmiechnęła się szerzej.

- Co tam u ciebie kotek? - zapytała jakby nigdy nic. Choć w sumie dla niej było to zupełnie zwyczajne, nie wiedziała, że to tak naprawdę nie ten sam Eleven.

- Chyba dobrze, tak myślę - wzruszył ramionami Mateusz - W sumie nic ciekawego się nie działo, trochę zaimprezowaliśmy wczoraj z chłopakami i tyle.

Dziewczyna tylko skinęła głową, biorąc kolejny kęs kanapki. Chyba mu się udało. Po upływie około pół godziny, spędzonej na rozmowie o niczym, jeśli rozmową można nazwać kierowany do blondyna monolog Darii, ruszyli we dwójkę na zakupy, zostawiając w mieszkaniu Neskota i Wezę. Planowana była impreza z "paroma ludźmi", bo wczoraj ograniczyli towarzystwo do swojego kręgu i tej losowej blondynki, sprowadzonej przez Elevena. Chłopak nawet nie wiedział, kto będzie na tej nieszczęsnej libacji, ale też niespecjalnie się tym interesował. Planował zaszyć się w pokoju i możliwie ograniczyć kontakty z innymi ludźmi. Był tylko ciekaw, czy mu na to pozwolą.

*w 1*

- Chłopaki, Daria jutro przyjedzie - powiedział Mateusz, wkraczając do kuchni, gdzie przesiadywali Weza i Neskot - Jak myślicie, wybaczy mi? Nawet nie wiem, co zrobiłem... - blondyn spuścił głowę, a przyjaciele popatrzyli na niego dziwnie.

Tomkowi na usta cisnęło się solidne i dobijające "Zerwałeś z nią dwa lata temu kretynie", ale powstrzymał się od powiedzenia czegokolwiek. Spojrzał porozumiewawczo na Daniela, widząc, że brunet pomyślał tak samo. Czy Mateusz ich prankował? Może dziewczyna wcale nie przyjedzie, a on tylko robi sobie jaja? Może to forma przemówienia do ludzi? Ale w takim razie czemu testuje to akurat na nich? Rudzielec nie mógł tego zrozumieć. Weza postanowił poinformować Elka o wizycie jeszcze jednego gościa.

- Mateusz, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale zaprosiliśmy z Neskotem Kitsu na wieczór.

- K-Kitsune? - zająknął się blondyn - I zgodziła się?

- No a czemu miałaby się nie zgodzić? - zdziwił się brunet.

- Kitsu przyjedzie... Cholera, skoro wie, że jestem w domu, to znaczy, że chce się zemścić. Jasny szlag, ona mnie zabije za tą ostatnią akcję! - Eleven wyglądał na zrozpaczonego i roztrzęsionego.

- O czym ty gadasz stary? Co jej zrobiłeś? - Daniel sam się przestraszył, mimo że niebieskowłosa nie wydawała się mieć żalu, kiedy z nią rozmawiali przez telefon.

- No jak to o czym?! Żartujesz sobie czy po prostu jesteś kretynem? - Mateusz rozłożył ręce w powietrzu - Na ostatniej imprezie byłem tak narąbany, że próbowałem ją przelecieć, a Daria była w pokoju obok. Podejrzewam, że ten niebieskowłosy szatan nigdy mi nie przebaczy, a teraz jeszcze przyjedzie! Jakby się pojawiła, to mnie tu nie ma! - krzyknął blondyn i w pół sekundy znalazł się w swoim pokoju.

- Cholera, miałeś rację - Tomek popatrzył na ciemnowłosego przyjaciela z powagą - Rzeczywiście dostał na głowę.

~~~

Kitsu, przepraszam po raz drugi, Daria, ciebie też. Ale spokojnie, gorzej wciąż może być. Do następnego.
Ata

PS: Szczęśliwego nowego roku!!!

Wrong world || ElevenWhere stories live. Discover now