PROLOG

529 41 1
                                    

     Widzisz dwie kobiety. Jedna z nich to Catherine, jej siostra. Druga nie jest ci znana. Ma ciemne, proste włosy ledwo sięgające jej za ramiona i głębokie oczy o tym samym odcieniu. Energicznie gestykulują, znajdując się w dziwnej, białej próżni. Ich głosy są dla ciebie jak zza tafli wody, stłumione i niewyraźne. Gdy wreszcie udaje ci się je usłyszeć, nie potrafisz do końca zrozumieć o co się kłócą.

     — Masz nikomu nie mówić!

     Catherine stoi z rękoma skrzyżowanymi na piersi, kręcąc głową.

     — Wiesz, że gdybym miała choć trochę przyzwoitości to wyjawiłabym prawdę? — pyta Catherine, przystępując z nogi na nogę. Wpatrują się w siebie intensywnie i długo mierzą się w milczeniu, aż w końcu jedna się wyłamuje.

     — Na szczęście dla nas obydwu nie posiadasz ani krztyny przyzwoitości — prycha kobieta i nieszczerze się do niej uśmiecha.

     — Od dziecka byłaś wyszczekana — mówi Catherine.

     — Masz im nie mówić... To moja decyzja, nie twoja...

     Głosy znowu stają się niewyraźne i zaraz potem stłumione. Chcesz usłyszeć co dzieje się dalej, ale nie możesz. Oddalasz się od dwóch kobiet, które nadal ze sobą rozmawiają.

     Budzisz się z krzykiem jak prawie każdej nocy. Ciało zlane potem domaga się kąpieli, a włosy sięgające ci już do piersi nadają się tylko do ścięcia. Leżysz, bez ruchu, a świat wokół ciebie krąży. Przerażenie przejmuje we władanie twoje ciało.

     To nie był koszmar. Ale także nie sen. Wydawać by ci się mogło, że wspomnienie czy prawdziwe wydarzenie, które miało miejsce niedawno. Siadasz na łóżko i nerwowo przeczesujesz włosy. Czego się boisz?

     Sen był dziwny. Wyraźny jakgdyby wspomnienie jednak odległy, jakgdyby wcale nie należał do ciebie. Wstajesz z łóżka i przechodzisz do kuchni, gdzie pijesz szklankę wody. Wszystko jest w porządku.

     Mieszkanie nie jest duże, wystarcza ci jednak na to, co robisz. Po pogrzebie przeniosłeś się w swój świat, pełen wspomnień i nieustającego bólu.

     Byłeś zakochany. Ty, Draco Lucjusz Malfoy zakochałeś się w dziewczynie, która swoją drogą była ci Obiecana. Latami próbowałeś się zakochać, wierząc, że kiedyś ci się uda. Jeszcze wtedy nie wiedziałeś, że Stara Magia uniemożliwia ci znalezienie miłości. A potem odnalazłeś swoją przyjaciółkę z dzieciństwa i wszystko stało się takie jasne i czyste, oczywiste. Nie chciałeś dopuszczać do siebie myśli, że Lydia ci się podobała. Byłeś śmierciożercą z zadaniem do wykonania, a żadna dziewczyna, ładna czy nie, nie miała ci prawa przeszkadzać.

     Jednak wszystko zmieniło się gdy tylko poczułeś, jak przytula się do ciebie na miotle, gdy pędziliście razem w wyścigu o pieniądze. Miałeś wtedy pewność, że wygrasz, a jej dotyk napawał cie radością. Musisz przyznać, że miałeś do niej słabość.

      Gdy pokłóciliście się o czar, jaki rzucili na was jej rodzice, nie mogłeś znieść braku kontaktu, choć miałeś ją na wyciągnięcie ręki. Właśnie wtedy uświadomiłeś sobie, że trudno ci bez niej oddychać.

     Jednak o miłości pomyślałeś dopiero wtedy, gdy zobaczyłeś ją śliczną, w dresach i dwóch kitkach, pomagającą ci zapakować zaklęty naszyjnik tamtej nocy. A następnym razem, gdy pocałowałeś ją, wściekłą na ciebie. Gotową za ciebie walczyć. Pocałunek był krótki i taki cudowny, jedyny w swoim rodzaju.

     Potem Lydia uratowała ci życie, gdy Harry Potter zaatakował cię jakimś mało znanym zaklęciem. Umierałeś pośrodku łazienki prefektów z jej dłonią zaciśniętą mocno na swoim przegubie, z jej głośnym szlochem wypełniającym twoje uszy.

     Gdy zobaczyłeś Lydię pojmaną przez śmierciożerców, związaną w Malfoy Manor w towarzystwie Złotego Trio zabrakło ci powietrza. Nie mogłeś w to uwierzyć. Miałeś ochotę wykończyć Szmalcowników za to, jak ją potraktowali. Uratowałeś wtedy nie tylko Harry'ego Pottera czy nią samą, ale także ojca i matkę. Zrobiliście to razem, uratowaliście ich wszystkich przed gniewem Voldemorta.

     A gdy pocałowała cie na polu bitwy o Hogwart czułeś się najszczęśliwszy na świecie. Nie liczyła się dla ciebie strona, po której stoisz ani także zagrożenie, jakie niosła wasza znajomość. Lydia obiecała być ostrożna.

     Wtedy widziałeś ją żywą po raz ostatni.

     — Czemu nie dajesz o sobie znać!? Przestałaś mnie kochać!? Nie, jakoś nie mogę w to uwierzyć! A więc umarłaś!...

STARA MAGIA draco malfoy, hp ( 1&2 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz