~4~

292 23 37
                                    

Yuma mówił: ,,Chodź mi pomóc w zbieraniu warzyw".

No to pomogłam! A to, że mnie zdenerwował i oberwał z mojej dłoni papryką w twarz, to już odrębna sprawa. Dodatkowo dostałam po głowie od Rukiego, który wypomniał mi, iż zamiast pracy, to bije innych dookoła. Nieprawda! Pobiłam tylko Yume. Chociaż i tak bardziej mi było szkoda tej biednej papryki. Aktualnie, przez moją obecną sytuację, siedzę w kuchni i staram się wycisnąć cały dzbanek soku z pomarańczy. Zachciało się dziedzicom. Jedna kobieta w domu, a tak mnie wykorzystują. A nie robią tego dlatego, bo myślą, że jestem zdolna. Na pewno nie. Ruki nie raz powtarzał mi, że jestem gamoniem. Dodatkowo, reszta jego braci, zawsze na te słowa kiwała twierdząco głowami.

Po wciśnięciu soku z ostatniej pomarańczy, umyłam dłonie i sięgnęłam po mój telefon, leżący na blacie obok. Z nadzieją, że jednak ktoś mnie kocha, sprawdzałam czy nie mam jakiś nieodebranych wiadomości. Lecz nie. Nawet Nanami ma mnie głęboko w...szafie.

***

Jadąc spokojnie z chłopcami limuzyną, ciągle zaczepiałam Kou siedzącego obok mnie, bawiąc się jego włosami. Widząc, że wampir nie przejmuje się moim dotykiem, a jego wzrok wbity jest w ekran smartfona, nie przeszkadzałam sobie i kontynuowałam.

-Chi, słyszałem, że zasnęłaś ostatnio na lekcji. Znowu.-Ruki uniósł wzrok znad książki i skierował go na moją osobę.

-Ja po prostu na malutką chwilkę zamknęłam oczy. A później jakoś samo wszystko się stało.-wzruszyłam ramionami.

Ciemnowłosy tylko lekko się uśmiechnął i pokrecił głową, wracając do swojej lektury.

Po chwili poczułam jak pojazd zatrzymuje się, co oznaczało, że dotarliśmy do szkoły. Wysiadłam z limuzyny i skierowałam się w stronę liceum. Słysząc kolejny nadjeżdżający pojazd przed dziedziniec, odwróciłam się. Moimi oczom ukazała się następna, czarna limuzyna, którą przyjechali zapewne bracia Sakamaki. Potwierdziło się to, gdyż jako pierwszy z auta, wyszedł Reiji.
Za nim Subaru, Trojaczki, a na samym końcu Shu. Jego spojrzenie padło na mnie, więc szybko odwróciłam wzrok i poszłam dalej, starając się nie zwracać uwagi na ciągłe uczucie bycia obserwowaną. Pokręciłam głową, po czym weszłam do szkoły.

***

Jasne. Najlepiej wysłać biedną Chizuru, na poszukiwanie pepierów, które nasza cudowna nauczycielka od matematyki, gdzieś położyła. Śmieszniejsze jednak jest to, że ona sama nie wie, gdzie je trzepnęła. Westchnęłam, czując wzrastającą we mnie irytacje. Teraz jestem zmuszona chodzić po szkole w poszukiwaniu listy obecności. Maszerując przez korytarz, wpadłam na czyiś twardy tors. Spojrzałam do góry, a moim oczom ukazała się twarz najstarszego z braci Sakamaki.

-Uważaj jak chodzisz.-mruknął leniwie spoglądając na mnie spod zmrużonych lekko powiek.

-No przepraszam bardzo. Ale równie dobrze to ty mogłeś na mnie wpaść, a nie ja na ciebie.-zwróciłam mu uwagę odsuwając się lekko.

-Jesteś kobietą.-stwierdził oczywistość.

-I co to ma do tego...? - spytałam zbita z tropu.

-Kobiety są głupsze. I czasem specjalnie wpadają na mężczyzn.-stwierdził i ominął mnie, by pójść dalej.

-Czekaj, że co?! Myślisz, że specjalnie na ciebie wpadłam?! Ciekawe po jaką cholere!-czułam, że krew buzuje mi w żyłach. Tak. Mimo bycia wampirzycą, po prostu to poczułam.

Wampir jedynie spojrzał na mnie przez ramie, a kącik jego ust uniósł się nieznacznie, przez co poczułam się jeszcze bardziej skołowana. Dodatkowo, ten uśmiech lekko mnie przeraził.

-A bo ja wiem? Chizuru, jesteś nieprzewidywalna.-Shu wzruszył ramionami, po czym przeczesał swoje włosy palcami. - No cóż, nie mam ochoty na dalsze sprzeczki z tobą. - po tych słowach zniknął z mojego pola widzenia.

Dosłownie.

Dotyk Cienia||Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz