Wyciągnęłam dłoń do chłopca stojącego przede mną. Krzyczałam, a moje gardło było już dość zdarte.
-Masz zostać, słyszysz?! Nie idź! To niebezpieczne!-zacisnęłam powieki czując ból spowodowany krzykiem.
-Chi, nie martw się. Będzie dobrze. Obiecuje. Edgar zostanie z tobą.-złapał moją dłoń i delikatnie ją ucałował.
-Ale...-chciałam mieć ich obu przy sobie.
-Nie ma ,,ale". Zostajesz tutaj. Edgar...-zwrócił się do chłopca obejmującego drżącą Chizuru.-Zajmij się nią. Powieżam ci moje oczko w głowie.
-Czemu chcesz to zrobić, co? Czemu chcesz nas zostawić, a sam iść stawiać czoła temu wszystkiemu? Chyba sobie coś kiedyś obiecaliśmy.-szatyn smutno przyglądał się chłopcu na przeciwko.
-Tak. Obiecaliśmy sobie, że żadne z nas nie będzie narażać siebie nawzajem. Właśnie dotrzymuje tej obietnicy.-po chwili już go nie było.
Zniknął...prawda...?
~***~
Nadęłam policzki czując wzrastającą we mnie irytację. Cholerne moce, których nie mogę opanować. Westchnęłam i opadłam bezwładnie na łóżko.
-Kto wymyślił coś takiego...?-zapytałam sama siebie.
Znudzona zaczęłam kulać się po łóżku, a po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy się otworzyły, wynurzył się zza nich blondyn, który jak zwykle tryskał optymizmem.
-M-Neko-Chan, kolacja.-Kou oparł się o framugę.
-Idę, idę...-niechętnie podniosłam się z łóżka i razem z wampirem podążyliśmy w kierunku jadalni.
Schodząc na dół mogłam dostrzeć wysokiego wampira stojącego do mnie tyłem.
-Yuma!-uśmiechnięta zbiegłam ze schodów i przytuliłam się do pleców wampira.
-Hej Chi.-na twarzy wampira także zawidniał delikatny uśmiech, a jego dłoń spoczęła na mojej głowie czochrając mi włosy.
-No przestań! Nie lubie gdy tak robisz!-naburmuszona odsunęłam się od niego.
-Dlatego ci tak robię.-szatyn przeciągnął się, a jego wzrok spoczął na Rukim, który niósł różnego rodzaju potrawy na stół.
-Ruki, pomóc ci?-podeszłam do wampira.
-Nie trzeba. Uczyłaś się kontrolowania mocy?-zatrzymał na mnie skupiony wzrok.
-Tak. Ale naprawdę trudno mi to opanować...-westchnęłam ciężko.
-Dasz radę. A teraz siadaj przy stole. Wy także.-zwrócił się do wampirów.
Usiadłam przy stole i spojrzałam na Azuse. Jego rany zawsze mnie przerażały. Lecz zdążyłan się już do tego przyzwyczaić. Mieszkam z braćmi Mukami od 6 lat. Wszystko zawdzięczam nim, a najbardziej Edgarowi, któremu KarlHeinz z niewiadomych mi przyczyn, zmienił imię na Yuma. Chłopcy stali się wampirami, więc jest mi trochę łatwiej z nimi żyć pod jednym dachem. Ale jest jeden szczegół, który nie może mi dać spokoju. Wydaje mi się, że oprócz Yumy, był ktoś, kto zawsze szedł u mego boku. To tylko przeczucie. Tylko głupie przeczucie.
CZYTASZ
Dotyk Cienia||Diabolik Lovers
Fanfiction,,Nie wracajmy do przeszłości, dobrze? Po co? To tylko marne wspomnienia. Ale...dla ciebie też są one marne? Czy warto? Warto sobie wszystko przypomnieć?"