- Tak po prostu? – spytał z niedowierzaniem, ponownie zsuwając się do wody.

- Bo cię zmuszę – zagroziła, mierząc go ostrzegawczym wzrokiem. Nabrał więc powietrze do płuc i zanurzył się, czując jak chłodna woda obmywa mu skronie. Najpewniej poruszał się nieporadnie. Z wielkim wysiłkiem starał się przepłynąć jak największy dystans. Wynurzając się jednak zobaczył rozbawioną Rose i mógł się jedynie domyślać, jak chaotycznie wyglądały jego ruchy.

- Nie ma koszmaru – stwierdziła, podpływając bliżej. Dokładnie śledził każdy jej gest. Ciekawiła go ta niesamowita pewność ruchów, jaką dysponowała w wodzie, a której jemu było zdecydowanie brak. Gdy tak patrzył, wydawała się być wręcz stworzona do pływania, zupełnie jakby wychowały ją trytony. Uśmiechnęła się nieśmiało pod wpływem jego badawczego spojrzenia, a on sam niewiedząc, gdzie podziać wzrok, uśmiech odwzajemnił.

- Mieszkamy nad jeziorem, z daleka od jakichkolwiek cywilizacji. Magiczne miejsce – powiedziała, jakby czytając mu w myślach. – Od dzieciństwa w nim pływałam.

- Mój ojciec nie był zbyt przekonany, czy aby na pewno jest mi to w życiu potrzebne i nigdy mnie nie nauczył – przyznał niechętnie Scorpius. Patrząc jak dziewczyna odgarnia do tyłu mokre, zlepione włosy, zastanawiał się, czy istnieje coś, czego ona nie potrafi, a on ma to opanowane do perfekcji.

- Mylił się. Pojutrze przyda ci się to bardziej niż cokolwiek innego, jeśli chcesz zakwalifikować się do finału. Ja chcę, więc automatycznie ty musisz – stwierdziła zuchwale, wysuwając podbródek do przodu. Chciała pokazać tym swoją władczość, ale w odczuciach Scorpiusa wydała się jedynie małą, zadziorną dziewczynką.

- I tak nie wygrasz – rzucił prowokująco, unosząc jedną brew w górę. Uśmiechnął się z satysfakcją, widząc jak jej twarz wykrzywiła niezadowolona mina. – Nie masz ze mną szans.

- Oho, znalazł się pan „Wszystko-Wiem-Wszystko-Umiem-Najlepiej" – prychnęła, ochlapując go lekko wodą.

- Wiem, że jestem bogiem tego świata, niemniej jednak miło usłyszeć to z twoich słodkich ust, niewinna Rose – droczył się, patrząc z zadowoleniem, jak uśmiecha się i wkurza na przemian.

- Jakie to płytkie – stwierdziła, kręcąc lekko głową, ale on dopiero wyciągał asa z kieszeni.

- Rose! Czyżbyś nie pamiętała najpiękniejszych walentynek twojego życia? – spytał, obserwując jak prędko czerwienieje.

- Ani mi się waż...

- Jak to szło?

- Scorpius!

- W twoich oczach widzę swe marzenia. Różo piękna! Choć kolców ci nie brak i kolor kiedyś zblednie, chciałbym wąchać cię do świata schyłku.

- Malfoy! – żachnęła się, podpływając w przód. Całym ciałem oparła się na chłopaku, zanurzając go całkowicie pod wodą. Okazał się być jednak sprytniejszy i przytrzymując jej nogi ramionami, prędko odbił się od dna.

- Za próbę zabójstwa zasługujesz na karę – stwierdził niskim, drapieżnym głosem.

- Faktycznie już się boję – odparła lekceważąco, ale pisnęła ze strachu, kiedy na jednej ręce oparł jej zgięte kolana, a na drugiej resztę jej ciała, kładąc dłoń na talii.

- Aż taki groźny jestem? – spytał z rozbawieniem.

- Koszmarnie. Ah, nie wiedziałam, że jesteśmy już po ślubie, wydajesz się przymierzać do przeniesienia mnie przez próg.

- Rosie słonko, to nie twój sen na jawie – odparł, jednak spojrzał na nią z lekką zadumą. Patrzyła na niego, jakby wyczekująco, takie przynajmniej odniósł wrażenie. Musiał się jednak mylić, bo przecież czego mogłaby oczekiwać.

MPU - SCOROSEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz