Westchnęła głośno na wspomnienie tamtego momentu. Udając się do klasy, trzymała zeszyt poświęcony jej projektom, aczkolwiek był on kompletnie niepotrzebny, albowiem nie miała humoru do tworzenia czegokolwiek, a jeśli już, to prędzej narysowałaby dla siebie trumnę, aniżeli gustowne odzienie.

W pewnej chwili go ujrzała: wyglądał... Niezbyt dobrze, choć próbował to ukryć sztucznie wesołym uśmiechem.
Nie wiedząc dokładnie gdzie się schować, rozglądała się na boki z niepokojem.

— Marinette? — dobiegł do niej głos Luki. — Czy coś się sta-

Widząc w nim idealny obiekt do pomocy, cofnęła się małymi krokami, po czym przytuliła do jego pleców.
Chłopak całkowicie zszokowany jej zachowaniem, stanął w bezruchu.

— Proszę... Pozostańmy tak... Przez chwilę — wyszeptała.

Couffaine kiwnął głową na zgodę. Po sekundzie zrozumiał powód jej paniki: Musiało się coś wydarzyć między nią a Adrienem.

Jak wielkim Adrien musiał być idiotą, aby doprowadzać ją do takiego stanu, w którym się przed nim chowa?, pomyślał zmieszany.

Westchnął głęboko i złapał ją delikatnie za ręce, które nadal go tuliły. Na nagły dotyk dziewczyna ścisnęła go jeszcze bardziej. Couffaine omal nie wypluł żołądka.

— M-Ma-Ma-Marinette! — wydusił ostatkiem sił. Jakim cudem takie drobne stworzenie miało w sobie tyle krzepy?! — Już... Dobrze, już... Go nie ma.

Rozluźniła ucisk i oparłwszy głowę o niego, znacząco posmutniała.

— Nie wiem co się dzieje, ale... Wydaje mi się, że nie jesteś w stanie teraz siedzieć na tych całych wykładach — podsumował. — Dlatego chodź, musimy porozmawiać.

— Nie, dzięki, Luka, ale wszystko w porządku, jestem po prostu zmęczona — zapewniała. — Idźmy do klasy, zaraz zacznie się lekcja.

Niechętnie przytaknął. Przecież wiedział co było na rzeczy. Dlaczego próbowała ukryć fakt, iż cały świat przewrócił się jej do góry nogami?

Postąpili ku pomieszczeniu. Marinette nieśmiało człapała, chowając się za nim i usiadła w ławce z Alyą, udając, że nie widziała Adriena.
Gdy zadzwonił dzwonek, do klasy wparowała Caline Bustier, oznajmiając, że zaczną najpierw od czytania zadania domowego, które mieli wykonać uczniowie w grupach. Czarnowłosa na chwilę zapomniała jak się oddycha. Przecież ostatecznie nic nie zrobili!

— Alix, Nathanael, może wy najpierw? — uśmiechnęła się kobieta zachęcająco. Jednak zadowolenie szybko przeminęło. Różowowłosa w ogóle nie usłyszała komendy, tylko co chwila wpatrywała się w ekran telefonu. — Alix Kubdel, wstań.

Brak reakcji, prócz diabelnego chichotu pod nosem. Kurtzberg westchnął ciężko i uderzył ją delikatnie w ramię. Wściekła przeniosła na niego swój wzrok.

— Czego, pacanie? Zajęta jestem — fuknęła. — Wiesz, jak mi jest teraz ciężko?! Nie dość, że babka prawie mnie zamknęła w piwnicy, bo byłam w spisku z dziadkiem, to jeszcze nie umiem znaleźć sposobu na zabójstwo bez poniesienia jakichkolwiek konsekwencji. 

Kim przełknął ślinę na uświadomienie sobie, kto ma być jej ofiarą.

— Alix — powtórzyła nauczycielka. 

— Czego?

— Mówi się "proszę" — upomniała ją. 

— Jak ja o nic nie proszę, prze pani.

Caline przymknęła na chwilę oczy i wzięła głęboki wdech. 

— Alix, Nath, gdzie wasza praca domowa?

Sztuka podrywu || Miraculous ✔जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें