Pewne kategorie myślenia

Start from the beginning
                                    

Na jego nieszczęście dziewczyna miała inne, ważniejsze sprawy, które zajmowały jej umysł niż ich niezrozumiała relacja. Wolała pomijać w swoich rozmyślaniach jego osobę i skupić się na swojej edukacji.

- Ty tutaj?- zdziwiła się Camila, wchodząc do dormitorium. Rose oderwała wzrok od pergaminu.- Myślałam, że poszłaś z Phoebe na spotkanie z Albusem i Scorpiusem.

- Muszę się trochę pouczyć, bo jutro mogę nie mieć czasu. W ta sobotę mam trening i wieczorny patrol. A ty, co tutaj robisz tak wcześnie w piątek?

- A gdzie niby mam być?- Camila wyglądała na przybitą. Rose porzuciła naukę i przeniosła się na łóżko współlokatorki.

- Co się stało? Ostatnio nam często znikasz, nigdzie cię nie widać.

- Spotykam się z kimś, jest z ostatniej klasy. Widujemy się od miesiąca, ale on nie chce żeby inni plotkowali, więc nikomu o tym nie mówiłam. Jest miły, ale mam wrażenie, że spotyka się też z innymi dziewczynami.

- Pytałaś się go o to?- pokręciła jedynie głową.- Chcesz żebym ja to zrobiła?

- Nie Rose, sama muszę sobie z tym poradzić.

- Skoro tak- objęła dziewczynę.- Ale pamiętaj, że my tutaj jesteśmy.

Camila o tym wiedziała. Czując wsparcie przyjaciółki postanowiła rozwiązać ten problem jak najszybciej. Po śniadaniu wyszła za chłopakiem ze Slitherinu. Rose miała przeczucie, że to się źle skończy, dlatego szturchnęła Teresę i razem poszły ich śladem. Jak się okazało, rudowłosa miała rację, bo Wiktor Zabini był naprawdę fatalnym kandydatem na chłopaka.

- Naprawdę myślałaś, że mi wystarczysz? Byłaś aż tak głupia? Ty masz nie wiedzieć o niej, a ona o tobie, wtedy ja mam wszystko, czego mi potrzeba- jego lodowaty wzrok ledwo muskał postać stojącej przed nim dziewczyny.

- Ale...

- Ale co? Jesteś żałosna- dziewczyna jakby skurczyła się, kuląc ramiona.

- Camila, wszystko w porządku?

- Widzę, że przyprowadziłaś te idiotki- Rose posłała mu groźne spojrzenie.- Ruda wariatka i szlama, ja to mam szczęście.

- Wiesz, co Wiktor. Szkoda mi słów na kogoś tak głupiego jak ty- takiej odpowiedzi się nie spodziewał, a już na pewno nie po pai prefekt Gryffindoru.- Chodź Camila.

- A może z tobą bym się zabawił? Z tym twoim temperamentem mogłabyś się okazać naprawdę interesująca- Rose zacisnęła pięści, powtarzając sobie, że ma być spokojna tak jak obiecała matce.- Rude podobno są gorące, a uwierz, że nie pożałujesz bliższej znajomości ze mną.

Niczym z pod ziemi wyrósł za nim Scorpius, któremu ta rozmowa nie podała się ani trochę. Czując narastający gniew, szturchnął Wiktora w ramię, a gdy ten odwrócił się by spojrzeć, kto ośmielił się mu przeszkodzić, blondyn uderzył go prosto w nos. Chłopak zachwiał się i upadł na podłogę, zalewając się krwią.

- Złamałeś mi nos!- oznajmił, brzmiąc bardzo niewyraźnie.

- Teraz rozumiem, czemu to tak lubisz- ignorując Ślizgona podszedł do Rose.- To znacznie lepsze uczucie niż rzucenie zaklęcia- dziewczyna się uśmiechnęła i cała czwórka poszła w kierunku Wielkiej Sali.

- Dzięki za wprawną interwencję- oznajmiła, gdy znaleźli się z dala od siódmoklasisty.

- Nie ma, za co. A ty jak się czujesz?- to pytanie skierował do Camili. Dziewczyna starała się powstrzymać falę łez, ale niezbyt jej to wychodziło.

- Nic mi nie będzie.

- Jeśli chcesz to mogę nie iść dzisiaj na trening, wytłumaczę tylko Roxanne- zaproponowała rudowłosa.

- Idź lepiej, ja się nią zaopiekuję- obiecała Teresa. Objęła Camilę ramieniem i razem odeszły. Wtedy Rose ponownie spojrzała na chłopaka.

- Skąd ta agresja Śnieżynko? Przecież to moja specjalność/

- Wkurzył mnie. Tylko ja mogę myśleć o tobie w podobnych kategoriach- powiedział to nim zdążył przemyśleć sens tych słów.- To znaczy się...

- Faceci są jednak głupi. Myśl sobie, co chcesz, ale i tak nic z tego nie będzie.

- Jesteś tego pewna?- jego bliskość znów stała się dla niej zbyt intensywna.- Nadal nie zmieniłaś swojego zdania? Je chętnie bym wrócił do tamtego miłego incydentu, może nie w tej starej klasie, ale...

- Zapomnij! Mam trening- odsunęła się i ruszyła w kierunku wyjścia na błonia.

- A po nim Rosie?

- Nigdy więcej Malfoy!- odkrzyknęła, po czym przekroczyła próg i znikła mu z oczu.

Ta Gryfonka i Ten Ślizgon - ScoroseWhere stories live. Discover now