Uroczy nosek

3.3K 205 68
                                    

- Nie mam już siły Rose- oznajmiła Phoebe, opadając z rezygnacją na oparcie krzesła. Jej pióro upadło obok pergaminu, na którym w ciągu ostatnich dwóch godzin starała się stworzyć naprawdę dobre wypracowanie. Brunetka potarła zmęczone oczy, nie mając już energii do czytania kolejnych rozdziałów.

- Nie ma już sensu dłużej się nad tym męczyć, zaraz i tak zaczyna się kolacja, a ja konam z głodu.

- Podobno Albus wychodzi jutro ze szpitala- rudowłosa jedynie potaknęła.- To cudownie. A ty jak się czujesz? Twój piękny sen prysł. Podobno Dorian ostatnio cię szukał, ale nigdzie cię nie było.

- No cóż nie chciałam by mnie znalazł- spojrzała w kierunku przejścia między regałami, mając wrażenie, że kogoś słyszy, ale jeśli nie była to bibliotekarka, to nie miały się, czym martwić.- Nie chcę o nim rozmawiać.

- Nie ma problemu. Za tydzień jest wyjście do wioski, mogłybyśmy kupić jakieś przebrania. Pamiętasz o balu przebierańców w Pokoju Życzeń?- Rose po raz kolejny tego dnia skinęła głową. Jej współlokatorki o niczym innym nie rozmawiały od prawie tygodnia.- Może byś z kimś poszła. Podobno podobasz się Andyemu, chce cię zaprosić.

- To wiem, kogo mam unikać. Andy jest miły, ale taki...

- Mało konkretny?

- Niezbyt zdecydowany, mało pewny siebie- poprawiła przyjaciółkę.- Chciałabym znaleźć kogoś, przy kim nie będę musiała być twarda i silna. Chcę znaleźć taką osobę, która sprawi, że poczuję się bezpieczne.

- To szukaj chłopaka z szerokimi ramionami. Jak się w takiego wtulisz to poczujesz się najbezpieczniejsza na świecie. Taki Albus jest w sam raz, ale to twój kuzyn, więc odpada. Scorpius jest pod tym względem jeszcze lepszy- Rose zmarszczyła brwi i nos jakby poczuła coś śmierdzącego.- Daj spokój, już nie jesteście wrogami.

- Ale to nie znaczy, że będę się do niego tulić!

- Zdajesz sobie sprawę z tego jak często ostatnio na niego patrzysz?- rudowłosa zacisnęła mocno usta.- Wiesz gdybym tak nie lubiła Albusa to chętnie...

- Jesteś po prostu okropna- wrzuciła wszystkie swoje rzeczy do torby i odeszła, pozostawiając roześmianą Phoebe.

Mijając sąsiednie regały, nie dostrzegła srebrnych włosów swojego kolegi. Scorpius nie lubił podsłuchiwać ludzi, uważał, że to niewłaściwe. Jednak tym razem usłyszał kilka interesujących go rzeczy, które koniecznie musiał sprawdzić.

Jako, że Albus miał wrócić na zajęcia we wtorek, Scorpius usiadł na poniedziałkowych eliksirach razem z Rose, która się do niego uśmiechnęła na powitanie, ale zaraz potem odwróciła wzrok. Niemal natychmiast zaczęła nerwowo stukać palcami w ławkę.

- Czyżby moja obecność cię krępowała?- zapytał ustawiając na blacie swoje składniki potrzebne do uwarzenia eliksiru.

- Nie, po prostu... nie mogę się doczekać aż Albus wyjdzie, będzie na lunchu, czyli zaraz po eliksirach, za dwie godziny. Lubię spędzać czas z kuzynem- Scorpius się uśmiechnął.

- Dlaczego mi się tłumaczysz Rosie?- dziewczyna odetchnęła. Miała wrażenie, że siedzą zdecydowanie za blisko siebie, chociaż dzieliła ich normalna odległość. Przez rozmowę z Phoebe dość często o nim myślała, co doprowadzało ją do szału.- Rosie?

- Bierz się do pracy- syknęła.

- Wiesz, że uroczo ruszasz noskiem, gdy jesteś zakłopotana?- dziewczyna się zarumieniła.

Ta Gryfonka i Ten Ślizgon - ScoroseWhere stories live. Discover now