Rozdział 2

104 4 5
                                    

- Wstawaj bestio.- mruknąłem tylko coś pod nosem i zmieniłem pozycje snu, co nie spodobało się mojemu oprawcy.

- Powiedziałem, wstawaj!- krzyknął po czym walnął butem w klatkę. Pisnąłem wystraszony gdy poleciała do tyłu.

Otworzyłem moje błękitne oczy wpatrując się w oczy wampira.

- Może byś się w końcu przemienił?

Pokręciłem głową i położyłem główkę na łapki ziewając przeciągle. Po chwili w pomieszczeniu pojawiło się więcej pijawek w tym Yoongi.

- Teraz grzecznie nam powiesz gdzie twoje stado.- powiedział przeciągając literkę"o".Pokręciłem głową na nie.

- Tak właśnie myślałem.- powiedział po czym wyciągnął za pleców bat zakończony srebrnymi haczykami.

- Więc jeszcze raz. Gdzie twoje stado?- gdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi zamachnął się a ja zaskomlałem głośno co wywołało salwę śmiechu u pijawek.

- Zostaw go, James.- w ostatniej chwili gdy blondyn miał mnie uderzyć, bat został wyrwany z jego ręki.

-Nie wtrącaj się Min.- syknął w jego stronę. Tak właśnie rozpoczęła się walka między tą dwójką, niestety mój bohater przegrał i został wyrzucony z pomieszczenia.

Czarnooki spojrzał na mnie i uśmiechnął się lubieżnie, a po moim ciele przebiegły dreszcze.

- Na czym my to skończyliśmy? A no tak.- wziął zamach, usłyszałem świst bata, a potem niewyobrażalny ból. Zapiszczałem cichutko i zwinąłem się w kulkę.

- Ale ciota...- powiedział kat, a reszta potwierdziła jego słowa. Gdy miałem dostać po raz drugi warknąłem ostrzegawczo, pokazując moje białe kły.

- Cicho Burek! Znaj swoje miejsce, jesteś teraz naszym psem. Jeszcze raz masz ostatnią szanse... Gdzie jest stado?- spojrzałem na niego błękitnymi oczami, w których można było zobaczyć strach, ból, nienawiść, cierpienie i błaganie o litość.

 Jednak nie dostałem spokoju, a kolejne 10 uderzeń, leżałem wykończony w zimnej klatce skomląc. Wampir ostatni raz spojrzał z satysfakcją na moje poranione ciało i wyszedł z przyjaciółmi z pomieszczenia.

Nastała noc, a ja przebudziłem się przez nagły huk w pomieszczeniu. Otworzyłem leniwie oczy rozglądając się uważnie.

-Wybacz. - Powiedział Yoongi, który wziął się tutaj praktycznie znikąd. Mruknąłem cicho, czując ból w niektórych miejscach na ciele i nagle jak burza wróciły do mnie wspomnienia z wczoraj.

 -Słyszałem co się tutaj działo. - Czarnowłosy przysiadł przy mojej klatce, opierając łokcie na kolanach.

 -Naprawdę chciałem Ci pomóc, ale słyszałem jak chłopaki się kłócą i wolałem się nie wtrącać. - Kontynuował, wpatrując się we mnie ze współczuciem, przez co poczułem się zażenowany.

-Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. - Znowu mruknąłem. Nie wiedziałem jak miałem się z nim porozumieć, a przemiana w tym momencie nie wchodzi w grę. Nie chciałem robić widowiska, nie ufam Yoongiemu, nawet jeśli jest dla mnie miły i wiem, że pewnie przywoła tu całą resztę i będą znów mnie krzywdzić.Jednak wszystkie moje złe myśli o nim wyparowały, wraz z jego promiennym uśmiechem, który mi posyłał. 

Widziałem bardzo dobrze jego zęby i dziąsła, a jego oczu prawie wcale nie było widać. Poczułem ciepło w brzuchu na ten widok.

-Hej, mam pomysł. - Powiedziawszy te słowa, przybliżył się do klatki i jednym ruchem dłoni po prostu ją otworzył.

 -Możesz wyjść. Widzę jak Ci tu ciasno. - Zrobił dziubek z ust, zachęcając mnie ręką do wyjścia.Niepewnie postawiłem krok, a potem drugi, opuszczając najciaśniejsze pomieszczenie w jakim dane mi było przebywać w całym moim życiu.

 Yoongi niepewnie podniósł rękę, żeby pogłaskać mnie po głowie, jednak zaraz ją cofnął, zapewne czując się niezręcznie.

 -Może...mógłbyś się przemienić? - Zapytał niepewnie przygryzając dolną wargę.

-Chciałbym z Tobą porozmawiać. - Jęknął, a ja poczułem znowu coś ciepłego w brzuchu. Postanowiłem zrobić to chociaż na chwilę, rozprostować kości, podziękować Yoongiemu za wypuszczenie mnie. Zacisnąłem oczy i w mgnieniu oka już byłem człowiekiem. Spojrzałem na mojego towarzysza, który wlepiał we mnie zszokowany wzrok.

AbductionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz