C.H.A.P.T.E.R N.I.N.E

326 28 6
                                    

Jakąś godzinę później porucznik i dwa androidy dotarły na miejsce.

Kamienica z zewnątrz wyglądała strasznie.
Uszkodzone w pożarze piętra miały powybijane szyby, jedna ściana zamieniła się w stertę gruzu, a każdy centymetr kwadratowy kamienia pokrywała sadza.

Wnętrze budynku wyglądało jeszcze gorzej.
Nosiło ślady użytkowania przez bezdomnych.
Oprócz kolejnych stert gruzu była tam też masa śmieci, jakieś śpiwory, butelki po alkoholu czy stary palnik gazowy.

Stan kamienicy był dramatyczny. Podłoga pierwszego piętra runęła na parter tak, że nie trzeba było używać schodów by dostać się wyżej.
Swoją drogą schody nie nadawały się do użytku tak czy siak, bo od piątego stopnia były zapadnięte.

Laura ruszyła na górę jako pierwsza, zupełnie jak w transie.
Wtedy liczyło się dla niej tylko znalezienie dawnego mieszkania Jade. Nie było to aż tak trudne, gdyż ledwo wdrapała się po stercie gruzu, a już dostrzegł drzwi z napisem „ J&L Humpries".

Również wejście do mieszkania nie stanowiło problemu, bo drzwi pod naciskiem jej buta trzasnęły i złamały się w pół niczym zapałka.

- DRZWI. MAJĄ. KLAMKĘ.- skomentował porucznik Anderson- Nie musisz od razu produkować drzazg.-

- Tak było szybciej.- odpowiedziała Laura po czym jednym susem przeskoczyła nad zniszczonymi drzwiami i przeszła do wnętrza pomieszczenia.

Pierwsze co rzuciło się jej w oczy to kuchnia.
Tuż obok wybitego okna leżała pęknięta butelka z jakimś proszkiem.

Prowizoryczny koktajl mołotowa.

Brunetka podniosła wzrok i na pobrudzonej sadzą ścianie, a raczej pozostałościach ściany, dostrzegła czystą plamę. Czystą plamę w kształcie kobiety.
Wszystko wskazywało na to, że Laura Humpries zginęła podczas wykonywania codziennych obowiązków.
Zapewne młoda dziewczyna nie spodziewała się, że do jej kuchni może wpaść coś niebezpiecznego.

Najprawdopodobniej nawet nie słyszała zamieszek, bo kawałek szyby trzymał się w ramie okna wraz z klamką co sugerowało, że było ono zamknięte
w momencie wybuchu.

Słysząc brzdęk pod nogami, androidka spojrzała w dół i dostrzegła zdjęcie. Wyjęła je z ramki uważając by nie zaciąć się o kawałki szkła z osłonki. Była na nim Jade i jej córka.
Przytulały się i były szeroko uśmiechnięte.
W rogu znajdował się napis stworzony przez Laurę Humpries.

- Wszystkiego najlepszego z okazji dnia matki, trzydziesty pierwszy maja dwa tysiące trzydzieści sześć.- przeczytała RK1200 na głos.

Dziwnie się czuła patrząc na zmarłą dziewczynę.
Miała najwidoczniej świetne relacje z Jade.
Dla kontrastu brunetka i policyjna detektyw pozostawały w chłodnych stosunkach. Zielonooka złożyła zdjęcie na pół i ostrożnie schowała je
w przednie kieszeni kurtki.

Podczas, gdy Laura zajęła się przeszukiwaniem kuchni, Hank
i Connor rozglądali się po innych pokojach. Wkrótce porucznik się odezwał.

- Młoda to ci się nie spodoba.- Anderson podszedł do androidki
z albumem ze zdjęciami, a szatyn
z naręczem listów.

- Jade nie była jedyną osobą, której zależało na tym żeby Laura Humpries "wróciła".- RK800 wręczył swojej partnerce jeden z listów.

RK1200 po szybkim zeskanowaniu stwierdziła, że zna charakter pisma jaki był na papierze.
W odpowiedzi Hank otworzył album i wskazał na jedno ze zdjęć. Była na nim Laura Humpries...

I Brett Norton.

- Co...?!- kobieta zachwiała się na nogach- Oni byli razem?!-

- Nie.- zaprzeczył porucznik- Chodzili razem do liceum i wychowali się w tej samej dzielnicy. On chciał z nią być według tego co pisał w listach, Są one adresowane do Kamskiego i Jade.-

¿D.E.V.I.A.N.T.?|dbh ff|Where stories live. Discover now