- Potrzebuję pomocy... - wypowiedział te słowa, równo z grzmotem, który rozjaśnił na chwilę ciemną ulicę za oknem. Pogoda w jego okolicy od rana była okropna.
Izuku tak bardzo zapragnął w tej chwili zapytać się o to, czy Shoto chce go jeszcze w swoim życiu, jednak nie zrobił tego, bo zbyt bardzo obawiał się odpowiedzi. Został zraniony już zbyt wiele razy i nie chciał znowu się narażać.
- Jakiej dokładnie pomocy? - spytał nieco ciszej Midoriya, bawiąc się nerwowo swoimi dłońmi, w których utkwił wzrok.
- Nie powinienem o to prosić, ale... Nie mogę już tam wrócić. Czy mogę tu zostać? Choć na jedną noc, a później się wyniosę, obiecuję. Już nigdy więcej nie będziesz musiał mieć przeze mnie problemów...
Deku usłyszał jego niepewnie wypowiadane słowa, które gdzieś w głębi bardzo go raniły. Przecież on chciał. Chciał mieć przez niego kłopoty, chciał psuć sobie przez niego humor, byleby wiedzieć, że wszystko u niego w porządku. Chyba nie potrafił go znienawidzić, chociaż tak bardzo się starał.
- Dobrze... - odpowiedział po chwili Izuku - Jednak muszę wiedzieć... Co się stało? Czemu uciekłeś? - zapytał z lekkim strachem przed jego odpowiedzią.
Zastanawiało go dlaczego, gdy Shoto w końcu osiągnął w życiu wszystko to, o czym inni mogli tylko marzyć, tak nagle z tego zrezygnował i przyszedł do niego...
- Nie mogłem tego zrobić - odpowiedział, wprawiając Izuku w niemałe zmieszanie.
- Jak to... Myślałem, że...
- Nie, nie kocham jej - przerwał mu bez zastanowienia czerwonowłosy, nie wierząc w to, że zielonowłosy naprawdę jeszcze tego nie zauważył.
- Więc dlaczego... Po co było to wszystko? - zapytał zielonowłosy, słysząc głośne bicie własnego serca.
- Nie rozumiesz? Boję się... Boję się, że wszystkim ułoży się życie, a tylko mi nie...
Deku słysząc jego słowa zamilkł, bo uznał, że gdyby nawet krzyczał o swoich uczuciach, to Shoto i tak by go nie usłyszał. Mieli podobne obawy, a jednak z każdą minutą coraz bardziej go nie rozumiał.
- A poza tym, miałem ogromną ochotę cię zobaczyć, usłyszeć, przytulić...
- Przestań! - prychnął nagle ze zbierającymi się łzami w oczach Deku - Przecież sam tak bardzo tego chciałeś... Po co mi to mówisz? Nie rób mi znowu tej głupiej nadziei...
- Mogę zniknąć z twojego życia, raz na zawsze... Tylko powiedz... Powiedz, że ani trochę za mną nie tęsknisz, że już w ogóle mnie nie potrzebujesz ani nie kochasz... - wyszeptał Shoto, a z zewnątrz dało się słyszeć kolejny, lecz o wiele głośniejszy grzmot.
- Nie pytaj się mnie, czy cię kocham... - wydusił z siebie Midoriya, ukrywając swoją zakłopotaną i bliską płaczu twarz w dłoniach - Przecież nigdy nie przestałem...
- Dlaczego? Jestem przecież chłodnym dupkiem, który nie zasługuje na kogoś takiego jak ty... Dlaczego nadal widzisz we mnie kogoś wyjątkowego?! - uniósł nagle również zrozpaczony głos Todoroki.
- Nie rozumiem... Najpierw mnie w sobie rozkochujesz, a później masz problem z tym, że nie potrafię o tobie zapomnieć? O to ci chodzi... Nie rozumiesz jak się z tym wszystkim czuję? Co tu jeszcze robisz?! Czemu chciałeś się zabić?! Wytłumacz mi wreszcie to wszystko! - Izuku wykrzyczał wreszcie to, co leżało mu na sercu.
- Nie pomyślałeś chociaż przez chwilę o tym, jak ja się czułem?! - warknięcie Shoto, sprawiło że Symbol Pokoju zamilkł i podniósł swój przeszklony wzrok na mężczyznę.
YOU ARE READING
'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]
FanfictionMinęło wiele lat od ukończenia szkoły, a marzenia Deku się spełniają. Bycie bohaterem nie jest jednak tak proste, jak mu się wydawało. Podczas dużej akcji spotyka dawnych przyjaciół, w tym kogoś, kto był dla niego lata temu bardzo ważny. Co z tego w...
SIEDEM
Start from the beginning