Rozdział 10

302 17 2
                                    

https://www.youtube.com/watch?v=bpOSxM0rNPM

Oceniamy swoje otoczenie negatywnie, choć sami pragniemy być oceniani jak najlepiej.

- Mój pępek ma własną duszę! - wrzasnęła Avery, skacząc po kanapie.

Niall i Louis zasłonili twarz rękami, nie chcieli, by ktokolwiek widział ich łzy. Trudno było złapać im oddech, śmiech przejął panowanie nad ich ciałami.

Dziewczyna zeskoczyła z kanapy i podbiegła do Zayna, rzucając mu się w ramiona.

- Zbudujmy wodospad. - powiedziała szybko, uśmiechając się szeroko.

Mulat parsknął śmiechem, opuszczając głowę w dół.

- Jak chcesz zbud...

- No dawaj. Wiesz ile hajsu dostaniemy za coś takiego? - mówiła z podekscytowaniem.

Zayn znów się zaśmiał i popatrzył na nią z powagą.

- Avery, uspokój się. Jadłaś coś? - zapytał, kładąc dłoń na jej ramieniu.

- Nie, a co, nakarmisz mnie?

Brunet westchnął, patrząc w jej niebieskie, błyszczące oczy. Miał ochotę rozbiec się i uderzyć głową w ścianę, bo przez niego ona doprowadziła się do takiego stanu. Głupota ludzka przychodzi do człowieka w najmniej odpowiednich momentach.

A ona patrzyła na niego jakby był najbardziej interesującą rzeczą na całej ziemi. Jakby dotykając go, dotykała spełnień swoich marzeń. I zalewało ją uczucie spokoju i przyjemności, kiedy złapała go za przedramię i uśmiechnęła się. Niby pocieszająco, bo wiedziała, że martwi się jej stanem, ale też w podziękowaniu za troskę.

Spuściła wzrok na swoje stopy, a uśmiech z jej twarzy zniknął.

- Bo wiesz... jak budować wodospad to tylko z tobą... - wyszeptała cichutko.

Brzmiało to jak wyznanie miłości i lojalności do końca życia. Jak obietnica troski i opiekowania się drugą osobą. Brzmiało to jak wyróżnienie największe ze wszystkich wyróżnień.

Uniosła głowę i spotkało ją zszokowane spojrzenie Zayna.

A jej oczy błyszczały jeszcze bardziej.

Harry przeklął pod nosem i szybko wstał z krzesła, rozglądając się za dziewczyną. Akurat znikała za rogiem kawiarni. Rzucił banknot na blat obok wazonu z kwiatami. Zerwał się i ruszył natychmiast, zwinnie omijając krzesła i stoliki. Wybiegł z lokalu i zobaczył, jak Courtney stoi na krawężniku, wzywając taksówkę. Żółty samochód akurat się zatrzymywał. Puścił się biegiem.

- Court! - krzyknął, ale dziewczyna już otwierała drzwi.

Przyspieszył, robiąc już ostatnie kroki i zatrzasnął samochód przed nosem brunetki.

- Co ty robisz?! - warknęła, rzucając mu wściekłe spojrzenie.

- Poczekaj, po co się tak zaraz denerwujesz? Nie ma potrzeby, żebyś jechała taksówką, zawiozę cię. - powiedział i chwycił ją za nadgarstek, chcąc przyciągnąć ją do siebie.

Dziewczyna jednak stawiała opór.

- Ja nie chcę, żebyś mnie zawoził. - rzuciła lodowatym tonem.

- A ja nie chcę, żebyś mi teraz wymyślała. Chodź. - znów ją pociągnął, tym razem mocniej.

- Harry, daj mi spokój, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. - zaparła się nogami, wyrywając swoją rękę.

The Mask - Harry Styles Fanfictionजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें