Rozdział siódmy

365 41 8
                                    

- I znów zostałaś sama, Dahyun

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- I znów zostałaś sama, Dahyun. – Śmiech kobiety doprowadza nastolatkę do szału. Dziewczyna stara się ją ignorować, zwłaszcza że jej obecność jest codziennością. Przywykła do tego, skoro towarzyszy jej od ponad dziesięciu lat. – Znów jesteś smutna, posępna, ponieważ jego nie ma. Zostałaś sama. Nie ma kto cię ochronić... Będziesz znosić to przez całe życie, będziesz cierpieć. Gdy jedna bliźniaczka jest szczęśliwa, życie drugiej pokłada się w samych nieszczęściach...

Dahyun mierzy wzrokiem biologiczną matkę, mając ochotę odesłać ją do diabła.

- Nie wiem, czemu uwzięłaś się akurat na mnie, ale skoro gdzieś żyje moja bliźniaczka, to idź do niej i daj mi święty spokój.

Zjawa nuci ponurą melodię, doprowadzając nastolatkę do szału.

- Wybrałam cię, ponieważ cierpisz. Jesteś niekochana, a ja lubię dusze pokryte mrokiem. – Jej śpiew staje się głośniejszy, czym próbuje wyprowadzić Dahyun z równowagi.

- Skoro za życia byłaś taka głupia, to nie dziwię się, że szybko umarłaś.

Tego duch się nie spodziewał.

Patrzy na Dahyun zaskoczonym wzrokiem. W pewnym momencie wybucha śmiechem.

- Lubię cię. Jesteś zabawna. – Unosi kciuk w górę, świetnie się bawiąc.

- Może ci się wydaje, że jestem słaba psychiczna, ale zobaczysz, że wygram z moją matką... będę z nią walczyć, pokonam ją.

- Jak możesz nazywać tę kobietę matką? To ja cię urodziłam. – Duch uderza się dłonią w pierś. – Ta kobieta całe życie cię krzywdzi. Jesteś jej lalką, posłuszną zabawką.

Dziewczyna rzuca się na łóżko i rozkłada ręce, znudzonym wzrokiem patrząc w sufit.

- Ciągle powtarzasz mi te same słowa, ale nigdy nie zaproponujesz czegoś, czym mogłabym ją pokonać.

Zjawa unosi się nad dziewczyną, wyglądając na rozbawioną.

- Masz silny charakter, ale jesteś słaba psychicznie. Udowodnij, że mogę być z ciebie dumna, Dahyun.

Czternastolatka mruży oczy, po czym otwiera je szeroko, wyglądając, jakby wpadła na jakiś pomysł.

- Zawrzyjmy układ! – Podrywa się z materaca i wyciąga do niej rękę, której duch i tak nie może uścisnąć. – Skoro chcesz być ze mnie dumna, podpowiadaj mi, co powinnam robić, a zrobię to. Działajmy razem!

Kobieta uśmiecha się tajemniczo.

- Jaki jest w tym haczyk?

- Któregoś dnia po prostu dasz mi święty spokój. – Wzrusza ramionami. – Bądź ze mnie dumna, a wtedy odejdź.

- Taka młoda, a już cwana...

- Taka młoda, a już cwana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Iluzja miłości - Powrót do przeszłości ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz