Adopcja

86 6 2
                                    

Krystal była bardzo zdenerwowana i przejęta jej problemami, które nie były związane o dziwo z pokutą za grzech pierworodny(czytaj fizyką). Była przejęta, że jej nauczyciel od tego nieszczęsnego przedmiotu, na dodatek krewny zaprosił ją do siebie. Zazwyczaj on trzyma uczniów na dystans, jednak dla niej zrobił wyjątek ze względu na to, że są rodziną. Pomimo tego faktu związanym z więzami krwi ona obawiała się, że ją wyśmieje, jak zrobi coś głupiego czy niestosownego. 

Po kilku minutach liczenia do stu od tyłu Krystal była gotowa na wyjście. Z uniesioną dumnie głową wyszła z podręcznikiem pod pachą. Mieli razem odbyć korepetycje, które miały za zadanie ją przygotować do konkursu. Została na niego wysłana za kare, przez to, że pewnego razu gdy się spieszyła do fabryki to na niego wpadła i rozsypała jego kartki po całym  korytarzu. Niby zbyt surowa kara, jednak David uznał, iż powinna bardziej zachowywać się jak na damę przystało. Nie zrozumiała czemu on to powiedział i nie wpadła na pomysł, że zrobił to tylko by mieć pretekst by spędzać z nią więcej czasu. 

Wyszła z akademika mając obawę-czy na pewno dobrze robi. Szła kilka minut do starego opuszczonego z wyglądu domu. Zawsze wiedziała, że nauczyciele mało zarabiają, ale on musiał mało ze względu w jakiej ruderze mieszkał. Niepewnym krokiem podeszła do starej furki w płocie, który miał mnóstwo wyłamanych desek, a te które zostały były spróchniałe i czekały aż dołączą do tamtych leżących na gęstym trawniku. Nacisnęła na dzwonek, który pod wpływem jej dotyku dziwnie zabrzęczał i zabłysnął. 

-Co to?-Dzwonek się zanurzył w kamiennej części płotu gdzie była skrzynka na listy, a z niej wyszła mała kamera z mikrofonem i głośniczkiem.-Jednak chyba tak żle wam nie płacą. 

-O Krystal-Z głośniczka wydobył się jej dobrze znany głos krewniaka.-Jeśli chodzi ci o ten wygląd to jest on celowy. Pewnie sądzą, że zamieszkałem w jakiejś willi czy coś. Zwiałem z spadkiem po dziadku, a rodzina planowała od początku wsiąść moją dole na sprawy filmowe. Obawiałem się, że nasza rodzina zacznie mnie szukać i wiesz jakby to się skończyło.

-Zero wolności-Westchnęła. Po chwili usłyszała dźwięk oznajmiający, że drzwi są otwarte. Podeszła do starych drzwi, były otwarte i już mogła w nich dojrzeć swojego krewnego.-No to co? Karna nauka.-Zaśmiali się cicho i weszli do środka. Dom w środku był lepiej wystrojony i zadbany. Był urządzony w starych klimatach z nutką nowoczesności, stare pamiątki rodzinne świetnie się komponowały z nowymi meblami. Stare obrazy z rodowymi znacznikami wisiały w salonie. Krystal była tym zaskoczona. Ich rodzina powtarzała, że te działa sztuki powinny zawsze lądować w sypialni gospodarza.-Dobrze, że wujcio Rot tego nie widzi. 

-Wiesz... Nie chciałem by obrazy babci były tylko przeze mnie oglądane. Babcia je bardzo kochała i nie potrafiła by sobie wybaczyć gdyby były w miejscy gdzie nikt ich nie ogląda. Rzadko śpię u siebie od pewnego czasu i sądzę, że to najlepsze wyjście.

-Rozumiem... Ale czemu nie śpisz u siebie?-Krystal chwilę się rozejrzała i spojrzała na jeden z obrazów. Podeszła do niego i wyciągnęła w jego stronę rękę.

-Krystal , czekaj!-Rudowłosa lekko przekręciła obraz w bok i jak na zawołanie w holu można było usłyszeć działanie mechanizmu.-Wyjaśnię ci.-Dziewczyna się zaśmiała.

-Dziadziuś od strony taty ma w swoim domu wiele takich mechanizmów...-Udali się w stronę hałasu.-Wcześniej nie było tu schodów.-Z tajemniczym uśmiechem weszła na górę ignorując wołania z dołu Davida. Były na górze dwa pokoje-jeden sypialny,  drugi był biurem. Sypialnia posiadała trzy łóżka- dwa jedno osobowe po bokach pokoju i jedno kilku osobowe przy okonie. Na nim spał mały chłopczyk, który był wyjątkowo słodki. Miał ciemne brązowe włoski i różową pyzatą buźkę.-Teraz rozumiem czemu on nie śpi u siebie.-Wyszeptała i uważając na pluszaki na podłodze wyszła z pokoju.-Jestem ciocią.

-Nie, nie jesteś-Z poker face'em spojrzał na krewniaczkę.-To mój podopieczny mieszka tu razem z jego przyszywaną siostrą, adoptowałem ich rok temu. 

-Rozumiem-Dziewczyna posmutniała.-Co z ich rodzicami?

-Matka dziewczyny oddała ją za młodu, a rodzice chłopaka pewnego dnia zaginęli. 

-To straszne.... Musieli przez wiele przejść.-W oczach dziewczyny pojawiły się łzy.-A jak chłopczyk ma na imię?

-Trito-Przytulił dziewczynę i uronił kilka łez, tak by ona ich nie dojrzała.-Jestem z nimi bardzo związany-uczyłem ich kiedyś. 

-Rozumiem, jestem pod wrażeniem. Umiałeś tym dwóm osobą dać dom, którego mogli nie uświadczyć. To straszne chyba się wychowywać bez kochających rodziców. 

-Nie jest tak strasznie gdy ma się siostrę.-Dziewczyna spojrzała na niego z szokiem na twarzy.-Moi rodzice uwielbiali moją małą siostrzyczkę, jednak mnie nie znosili. Byłem zbyt uparty i nie dawałem sobą manipulować, a także nie miałem jej słodkiej twarzy.-Zaśmiał się.-Na szczęście moja siostrzyczka nie była nadęta z tego powodu, zawsze mi pomagała i wspierała. A ja w zamian za jej miłość i dobroć, którą mnie obdarowała, starałem się ją chronić. Chyba mi się nie udało, rodzice zmienili ją w paranoiczkę, która nie rozumiała co jest dobre a co złe do końca. Jednak od pewnego czasu zmienia się na lepsze. Mam z nią stały kontakt.

-Jeju... Jakie to smutne... 

-Nie ważne-Uroniła kolejne kilka łez.-Może zajmiemy się wreszcie naszym konkursem.

-Mam do ciebie jeszcze jedną sprawę, słyszałeś o kretoludziach?

X.A.N.A-Potwór, czy ofiara?Where stories live. Discover now