2. Rozdział 24: Współwinni

8K 403 159
                                    

Dopiero po tym jak Draco poznał całą prawdę, Hermiona zrozumiała jedną, dosyć istotną rzecz. Nie bała się samego faktu przyznania się do bycia matką Scorpiusa. Najbardziej przerażała ją reakcja Malfoya.

Kiedy wróciła roztrzęsiona do domu, nie potrafiła się opanować. Ręce trzęsły się jej tak bardzo, że miała problem z wetknięciem klucza do drzwi. O ile u Malfoya stała jak słup, nie mogąc się ruszyć, o tyle w domu jej ciało się odblokowało i wszystkie emocje szukały ujścia w drżeniu dłoni i kolejnych łzach. Nie dziwiła się, dlaczego się tak wściekł. W pewnym sensie nawet rozumiała go, chociaż to wcale nie poprawiało jej samopoczucia. Gdzieś w głębi duszy liczyła, że może Draco by ją zrozumiał. 

Ale nie zrobił tego, bo tak naprawdę nie poznał tego wieczoru całej prawdy, a tylko najważniejszą jej część.  

Ostatnią racjonalną myślą Hermiony było wstąpienie do łazienki i zmycie makijażu. Gdy tylko popatrzyła na swoje odbicie, wzdrygnęła się. Wyglądała koszmarnie i to nie tylko z powodu smug rozmazanego tuszu na policzkach. Jej oczy były zaczerwienione i zaczynały puchnąć. Nie chcąc dłużej patrzeć na ten żałosny obraz, oczyściła twarz i czym prędzej poszła do swojej sypialni, gdzie bez sił opadła na swoje łóżko i po prostu płakała.

Za oknem już świtało, kiedy Hermiona ze zmęczenia zdołała zasnąć.

.*.*.*.*.*.*.


Ginny Weasley nie lubiła uczucia niepewności. A teraz takowe jej towarzyszyło.

Hermiona obiecała wpaść po ślubie i opowiedzieć jej jak było. Ale wybiła czternasta, a ona nie dała nawet znaku życia. Zrozumiałaby, gdyby wysłała jej sowę, że jest zmęczona, albo nie ma ochoty rozmawiać. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Denerwowało ją także gdybanie Harry'ego który usilnie starał się ją uspokoić. Jej kobieca intuicja ciągle podsuwała jej myśli, że stało się coś poważnego.

– A może po prostu...

– Nie Harry! Przestań, żadnych może – przerwała mu ze złością.

Potter zdjął okulary i przetarł je rogiem koszulki.

– Jestem pewien, że jest cała i zdrowa.

– Ale ja nie jestem... Mam złe przeczucia – przyznała. – Ja po prostu wiem, że coś jest nie tak. Poszłabym i sprawdziła co u niej, ale nie mogę.

Zerknęła na zegarek. Wskazywał na kilka minut po czternastej. Za godzinę powinna być w specjalnej loży na stadionie i pisać relację z ligowego meczu do jutrzejszego wydania Żonglera. Lubiła swoją pracę, ale teraz miała ochotę ją rzucić w cholerę. Harry podszedł do swojej narzeczonej i przytulił ją.

– Ja do niej pójdę – zaoferował. – A ty się lepiej szykuj, bo się spóźnisz.

Rudowłosa pocałowała go krótko.

– Dziękuję...

Potter jak obiecał, tak zrobił. Wyszedł z domu jeszcze przed swoją ukochaną i teleportował się w okolice mieszkania Hermiony. Nie minęło kilka minut, a stanął pod jej drzwiami i zadzwonił dzwonkiem.

Bez skutku.

Harry spróbował jeszcze raz. Kiedy i to okazało się bezowocne, zaczął pukać w drzwi i nawoływać ją na tyle cicho, by nie robić zamieszania wśród innych mieszkańców.

Przestał, kiedy do jego uszu dotarł dźwięk otwieranej zasuwy. Po chwili zobaczył swoją przyjaciółkę i już wiedział, że Ginny miała kompletną rację. Oczy Hermiony były podpuchnięte, włosy roztrzepane, a niebieska, zwiewna sukienka całkowicie pogięta.

Pełnia szczęścia | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz