1. Rozdział 10: Poza granicami

10.1K 518 398
                                    


Draco nie lubił, kiedy jedna myśl zajmowała jego umysł.

Czuł się wtedy jak typowa, pamiętliwa i przeżywająca wszystko nastolatka. A tak się złożyło, że urywki wspomnień z wczorajszej randki z Granger ciągle pojawiały się w jego myślach. To było frustrujące - wieczorem nie pozwalało mu zasnąć, rano skupić na niczym innym. Oblał się kawą, założył na odwrót koszulkę, a pewien artykuł w Proroku Codziennym czytał aż trzy razy, aby mniej-więcej zrozumieć jego treść. To nie był zbyt dobry omen, szczególnie,l że dzisiaj umówiony był z inną dziewczyną...

Sposób na oczyszczenie jego głowy ze wspomnień był tylko jeden - cechował się za to wielką skutecznością. W południe, nie zważając na panujący na zewnątrz upał, blondyn przebrał się w lżejsze ubrania i wyszedł pobiegać. Jego trasa wiodła obok wielkiego żywopłotu stanowiącego ogrodzenie posiadłości, w której zamieszkiwał. Szybko zrezygnował z koszulki, którą rzucił obok altanki, w której niegdyś chętnie swój wolny czas spędzała Narcyza.

Za domem urosła naprawdę wysoka trawa, dlatego chłopak musiał wybrać drogę wśród drzew. Żal mu było patrzeć na ukochany ogród matki - kiedyś pełny życia, teraz pełen chwastów. Draco nie mógł wyjść z podziwu, jak mógł dopuścić to miejsce do takiego stanu. Mama nigdy by tego nie pochwaliła.

Malfoy okrążył posiadłość dwa razy, zanim podjął decyzję. Zabrał z malutkiego schowka na przyrządy ogrodnicze parę rzeczy i dopiero wtedy wyszedł na zewnątrz. Zmusił specjalne nożyce odpowiednimi zaklęciami, aby przycinały trawę do przyzwoitej długości, a także zaczarował grabie, aby zbierały to, co zostało skrócone. On sam zabrał się za pielenie rabatki koło altanki. Nie zajęło mu to wiele czasu, ale ze względu na intensywność pracy, czuł zmęczenie. Przysiadł na ziemi, oparł łokcie na zgiętych kolanach i obserwował pracę narzędzi.

Ten kawalątek ogrodu wydawał się uporządkowany. Tak jak za dawnych czasów. Nic jednak nie było tak jak wcześniej.

Przynajmniej jego umysł był wolny.


.*.*.*.*.*.*.*.

W ogrodzie czas upłynął mu niezwykle szybko, dlatego nim spostrzegł, musiał szykować się na randkę z Katheriną. Prawdę mówiąc, nie miał na nią zbyt wielkiej ochoty, ale nie mógł jej odwołać. Kto wie, może Katherina okaże się dużo lepszym kompanem, aniżeli była nim Granger? Miał również świadomość, że gdyby zrezygnował ze spotkania, jego sekretarce na pewno dałoby to do myślenia - a nie zniósłby jej wywyższającego się spojrzenia. Nienawidził, kiedy to druga osoba miała rację, a nie on.

Ubrał się elegancko, ułożył włosy i popracował nad swoim nastawieniem. Prawie udało mu się wmówić, że naprawdę chce tam iść.

Samo dotarcie do restauracji nie zajęło mu dużo czasu. Tak się składało, że „U Fabiano" miało obok naprawdę dogodne miejsce do teleportacji. Kiedy wszedł do środka, dziewczyny jeszcze nie było. To dobrze - matka zawsze go uczyła, że to źle świadczy o manierach mężczyzny, kiedy w takich sytuacjach każe czekać kobiecie. Może nie miał nastroju na spotkanie, ale to nie oznaczało, że ma zachowywać się jak niewychowany burak. Niech chociaż zostawi po sobie dobre wrażenie.

Zajął wcześniej zarezerwowany stolik, a kelnera, który wskazał mu miejsce, poprosił o przyniesienie menu.

Dziewczyna przyszła chwilę później. Draco na pewno nie mógł odmówić jej urody. Była naprawdę piękna. Swoje niepodważalne atuty - a szczególnie szczupłą sylwetkę - podkreśliła prostą, czerwoną sukienką, sięgającą kolana. Na stopach miała czarne szpilki, które dodawały jej wzrostu. Swoje ciemne włosy spięła w koka, a usta podkreśliła czerwoną szminką. Mimo wszystko nie wyglądała wyzywająco. Może to zasługa ruchów, które z pewnością nie były udawane, wyjątkowo zgrabne i uwodzicielskie, lecz naturalne.

Pełnia szczęścia | DramioneWo Geschichten leben. Entdecke jetzt