2. Rozdział 15: Perspektywy

7.5K 388 122
                                    

Zgodnie z planem Hermiona rozpoczęła poszukiwanie swoich czterech ścian. W głowie miała zarys tego, jak mniej więcej wyglądało jej wymarzone lokum, choć wiedziała, że trudno będzie takie znaleźć. Na szczęście okazało się inaczej – czwarte mieszkanie, do którego się udała, to strzał w dziesiątkę. Z przedpokoju od razu przechodziło się do dużego, jasnego salonu z aneksem kuchennym. Duże okna wychodzące na zachód wpuszczały naprawdę sporo światła do pomieszczenia. Oprócz tego znajdowała się niewielka, przytulna sypialnia z błękitnymi ścianami i łazienka wyłożona białymi kafelkami. Mieszkanie było małe, ale wystarczające dla samotnej Hermiony. W dodatku odpowiadał jej wygląd i dosyć niska cena. 

Całość została urządzona w podobny sposób, co jej stary dom rodzinny. Tylko jasne, ciepłe kolory. Stojące w salonie dwa wygodne fotele, przypominały o wieczorach, kiedy razem z tatą czytała książki, siedząc po dwóch stronach stołu i cytowała co ciekawsze wypowiedzi bohaterów, natomiast spora ilość roślin doniczkowych przywoływała na myśl uwielbienie jej mamy do kwiatów. Dobrze się tu czuła, właśnie dzięki tym podobieństwom i myślom. 

W takiej sytuacji decyzja wydawała się prosta i dosyć oczywista. Jeszcze zanim wyszła wiedziała, że właśnie tu chce zamieszkać. Dlatego w ciągu kilku dni załatwiła z właścicielem wszystkie papiery i mogła się tam wprowadzić.

– Jutro się przenoszę i zaczynam szukać pracy – postanowiła Hermiona w dniu popisania umowy. Szczęście niemal rozpierało ją od środka, a na jej twarzy ciągle gościł szeroki uśmiech.

Obok niej na kanapie usiadł Harry. Włosy jak zwykle miał potargane i nie zdjął jeszcze szaty aurora – niedawno wrócił z pracy. Jednak na jego twarzy nie widać było żadnych oznak zmęczenia, co znaczyło, że nie mieli jakichkolwiek wezwań.

– Pomóc ci? – spytał ją uprzejmie. Na licu panny Granger malował się uśmiech. To cały on: uczynny i szukający zajęcia. Faktycznie musiał się nudzić tego dnia w Ministerstwie.

– Harry, nie trzeba... Ja nie mam wielu rzeczy. Spokojnie poradzę sobie sama.

– Czy ty naprawdę sądzisz, że Ginny da sobie odmówić? Zobaczysz, ona także ci to zaproponuje – zagroził jej, choć minę przybrał serdeczną. 

Oczywiście, że to zrobi, oboje mieli taką pewność. Ale Ginny już taka była i raczej nie zamierzała się zmieniać. I bardzo dobrze – ciężko znaleźć większe oparcie w kimś innym. Dziewczyna zawsze wspierała bliskich. Hermiona przeczuwała, że gdyby cztery lata temu nie starała się na siłę dorosnąć i udźwignąć swoje problemy samodzielnie, a zamiast tego poprosiła o pomoc swoich przyjaciół, teraz wszystko wyglądałoby inaczej. Nie mogła jednak obwiniać o to nikogo innego niż tylko siebie. To jej wina i musi się z nią zmierzyć. Niestety walka ta nie zapowiadała się na łatwą. 

– Nie, na pewno nie pozwoli – rzekła. W ten sposób cicho przyznała mu rację.

Harry wyszczerzył się szeroko.

– No więc widzisz – mruknął z dumą w głosie.

Właśnie w tej chwili do okna zapukała sowa. Potter postanowił poświęcić się i wstał, aby jej otworzyć. Ptak miał ciemne upierzenie, a na jego szyi widniała fioletowa wstążka – to niezawodny znak, że zwierze niosło ze sobą wiadomość z Ministerstwa Magii. Kiedy Harry to zobaczył, w jego głowie od razu zabłysła myśl, że coś się stało i dobrze, że nie zdążył jeszcze przebrać się z szat. Sowa jednak nie podleciała do niego, a do siedzącej na sofie Hermiony. Wymienili zaskoczone spojrzenia.

– Dlaczego dostałaś list z Ministerstwa? – spytał zdziwiony Harry.

– Nie mam pojęcia – mruknęła w odpowiedzi dziewczyna. – Może to Ron do mnie napisał? 

Pełnia szczęścia | DramioneWhere stories live. Discover now