1. Rozdział 7: Kłopoty na pokładzie

10.9K 587 438
                                    

Draco zamrugał kilkukrotnie powiekami, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Granger wydawała się być jak najbardziej poważna w tym, co mu zaproponowała. Z ciągłym, nie malejącym zdziwieniem obserwował, jak dziewczyna przesuwa się, otwierając drzwi szerzej.

– Tylko szybko, zanim się rozmyślę – rzekła, po czym przygryzła wargę w niekontrolowanym odruchu.

Malfoy odetchnął, robiąc pierwszy krok. Początkowo miał obawy – nie wiedział, czy dobrze robił. Ale z drugiej strony, to co złego mogło wyniknąć ze spotkania z Granger? Była grzeczna, miła i cnotliwa. Jednym słowem – miał pewność, że nie stanie się nic. Kto wie, może nawet udałoby jej się uratować jego upadłą duszę...?

Zabawne Draco, że się jeszcze łudzisz – przemknęło mu przez myśl.

– Jesteś pewna, że wiesz, co robisz? – spytał mimochodem, kiedy usłyszał za sobą trzaśnięcie drzwi.

– Mam być szczera czy miła? – odparła, unosząc kąciki ust ku górze.

– Miła – rzucił, rozglądając się po pomieszczeniu. Było proste, nie skalane żadnym brudem i całkiem przewidywalne. Całkiem jak psychika Pottera. Że nawet jego mieszkanie musi być jego dokładnym odzwierciedleniem...

– Zazwyczaj w takich sytuacjach prosi się o szczerość i właściwie to liczyłam na to, że ją wybierzesz. – Wzruszyła ramionami. – Więc, pozwolisz, że to właśnie do niej się zastosuję. A odpowiedź brzmi: nie wiem. Ale póki nie wyjmiesz z kieszeni ostrych narzędzi lub różdżki, nie mam jakiś wielkich obaw.

– Hm. Nawzajem – odparł. 

– Zdejmij buty – nakazała jeszcze.

Blondyn posłusznie wykonał polecenie, a następnie poszedł za szatynką. Trafił do salonu, który – oczywiście – był nudny i czysty. Naprzeciwko wejścia stała ciemna kanapa, a przed nią niski stolik. Prostopadle do niej stały dwa fotele, z czego na jednym znajdowało się kilka poduszek. Na jasnej szafeczce obok niego leżała książka, z której wystawała zakładka z wizerunkiem sowy. Oprócz tego na stoliku samotnie stał brudny, samotny i pusty kubek. Na parapecie było kilka doniczek z kwiatami, natomiast nad kanapą wisiało parę małych obrazków i zdjęć. Jednak jego uwagę najbardziej zwrócił przedmiot stojący przy wejściu. Draco wszedł głębiej do pomieszczenia, aby móc mu się przyjrzeć. Było to wielkie, hebanowe pudło, w którym widział swoje odbicie – niewyraźne i czarno–białe, ale to nie przeszkadzało mu w rozpoznaniu poszczególnych przedmiotów, które były za nim. Chłopak rozejrzał się wokół. Obok szafki z tym ciemnym czymś stał jeszcze regał z książkami, czyli wiało normalnością. Nic więc dziwnego, że jego spojrzenie wciąż wracało do owej, nieznanej mu rzeczy.

Hermiona, która pospiesznie wyniosła kubek do kuchni, schowała książki i poprawiła wszystkie poduszki, szybko dostrzegła jego ciekawość i zdezorientowanie.

– To telewizor – odpowiedziała na jego nieme pytanie.

– Tele... co?

– Wizor. Tele–wizor.

– I co on robi, ten telewizor? – spytał.

– Na telewizorze się ogląda – odpowiedziała. Już widziała, jak blondyn otwierał usta, aby zadać kolejne pytanie, dlatego szybko kontyuowała: – Można oglądać różne rzeczy. Programy, seriale, filmy. Zależy, co puszczają.

Draco niewiele to rozjaśniło. Wiedział, że coś się puszcza – co wcale mu się dobrze nie kojarzyło – i można to oglądać. Świetnie. Szkoda tylko, że nadal nie rozumiał, co oznaczała reszta pojęć. 

– Napijesz się czegoś? – zaproponowała Hermiona. – Herbaty, wody?

Draco prychnął, kręcac głową.

Pełnia szczęścia | DramioneWhere stories live. Discover now