Rozdział 2. *

448 19 1
                                    

Destiny POV

Gdy się obudziłam zegar wskazywał kilka minut po godzinie szóstej, a moje współlokatorki jeszcze spały. Wiedząc, że już nie zasnę i jednocześnie nie chcąc ich obudzić, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam gałkę z gorącą wodą. Bardziej wszystkim znany jest raczej zimny prysznic z rana na przebudzenie, ale u mnie to nie wchodzi w grę. Nienawidzę zimnej wody. Prysznic musi być gorący. Zawsze najpierw leję ciepłą wodę a z czasem reguluję ją na coraz gorętszą i tak koniec końców wychodzę z pod prysznica z czerwonymi plamami na ciele spowodowanymi wrzątkiem. Zakręciłam korki i wyszłam z kabiny. Moje stopy wylądowały na rozłożonym przeze mnie obok prysznica ręczniku. Nie lubię doznawać szoku termicznego gdy wychodząc spod strumienia gorącej wody staję na lodowatych płytkach, którymi jest wyłożona łazienka. Mogłybyśmy zainwestować w dywanik... Owinęłam moje ciało w puchowy, beżowy ręcznik i zaczęłam suszyć i rozczesywać moje włosy. Gdy się już z tym uporałam założyłam wybrane na dziś ciuchy. Była to czarna, rozkloszowana spódniczka, białe zakolanówki oraz biała koszula w bordowe kropki. Na nogi wsunęłam czarne lakierki. Na szyję założyłam wisiorek, który dostałam rok temu od Remusa na moje urodziny. Była to srebrna tarcza z wygrawerowaną wilczycą. Zrobiłam lekki makijaż i przeglądając się ostatni raz w lustrze, wyszłam z łazienki. Dziewczyny już nie spały i szykowały się do zajęć. W pokoju zdecydowanie powietrze stało się nieco gęste i ociężałe. Zauważyłam, że na dostawionym pod drzwiami łóżku siedziała jasnowłosa dziewczyna. Podeszłam więc do niej aby się przywitać. Kątem oka zauważyłam jak Lily macha w moją stronę robiąc dziwne miny i chyba próbując mi uświadomić żebym tego nie robiła. Mimo wszysto podeszłam do nowej współlokatorki.


-Cześć jestem Destiny.- Powiedziałam niepewnie wyciągając dłoń w jej stronę.- Dla przyjaciół Des. -Uśmiechnęłam się do niej miło.

Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem z dziwną miną

-Pff...Myślisz że będę się przyjaźnić z kimś twojego pokroju?-Spytała patrząc na mnie z pogardą -Nie ma szans...

Popatrzyłam na Lily i Mary zdezorientowana. Lily przekazała mi wzrokiem swoje "A nie mówiłam". Czuję że to będzie ciekawy rok.

-Idę na śniadanie- Oznajmiła Samantha odpychając moją wciąż wyciągniętą dłoń. Zabrała swoją torbę z książkami i wyszła nie zamykając drzwi. Jeszcze gorsze od trzaskania nimi jest właśnie nie zamykanie ich wcale.

-Co za ...- Zaczęłam zbulwersowana.

-Hej, hej spokojnie bez wyzwisk!-Przerwała mi Lily

-SUKA!!!! - Nie wytrzymałam.

-Jak do ściany...-Westchnęła Ruda.

-Jakim cudem taką wredotę tiara przydzieliła do Gryffindoru?!-Oburzyła się Mary.

-Nie mam pojęcia.- Warknęłąm- Ale jedno wiem...-Popatrzyłam na dziewczyny uśmiechając się po huncwocku . -Nie ma już życia w Hogwarcie...- Lily popatrzyła na mnie lekko przestraszonym wzrokiem, za to Mary uśmiechnęła się do mnie. Razem z dziewczynami wyszłyśmy z dormitorium z zamiarem pójścia na śniadanie. Gdy zeszłyśmy do Pokoju wspólnego Gryfindoru na kanapie zobaczyłam coś czego nie chciałam nigdy zobaczyć. Otóż Samantha siedziała na kolanach mojego najlepszego przyjaciela czarowała go swoim fałszywym uśmieszkiem. Zeszłam szybko po schodach i podeszłam do pary.

-Z tego co wiem to miałaś iść na śniadanie.- Powiedziałam z wymuszonym naprawdę sztucznym uśmiechem.

-No taaak... Ale coś mnie zatrzymało... A raczej ktoś...-Zachichotała.

Quatuor elementis - Destiny PotterМесто, где живут истории. Откройте их для себя