Rozdział 28

376 29 60
                                    

Zapłakana wpadłam w ramiona mojego wybawcy.  Wtuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam i starałam się unormować przyśpieszony oddech. Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że kiedyś spodka mnie coś takiego.

- Wszystko w porządku? Nic ci nie zrobił? - Popatrzył na mnie z troską oglądając uważnie moje ciało. Delikatnie pogładził policzek, który bardzo mocno piekł. - Sukinsyn! - Ściągnął z siebie płaszcz, który później delikatnie na mnie założył. Lekko musną ustami moje czoło i ponownie mocno przytulił. - Już nic ci nie grozi.

Wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił na policję, która przyjechała po paru minutach, zgarniając tego faceta. Nie chciałam mieć nic wspólnego z tą sprawą, więc poprosiłam funkcjonariuszy o samoistne załatwienie problemu, oraz o nierozdmuchiwanie tej całej sprawy. Oni tylko pokiwali głowami i odjechali w swoją stronę wraz z tym śmieciem, który nazywa siebie samego człowiekiem.

Zaczęłam powoli iść w kierunku ulicy lekko się zataczając, ale na szczęście on był przy mnie, by mi pomóc. Zawsze tak było. Zawsze mogłam na niego liczyć, a nawet jeżeli nie był w stanie zrobić czegoś teraz to doskonale wiedziałam, że zrobi to dziesięć razy lepiej kiedy tylko będzie w stanie.

- Chcesz wrócić do klubu, czy wolisz iść do hotelu? - Przytrzymał mnie widząc, że sama nie jestem w stanie poradzić sobie z grawitacją, która dość mocno oddziaływała na mnie w tym momencie. - Nie wyglądasz najlepiej Sun. Niedobrze ci? Kręci ci się w głowie? Masz mdłości? Boli cię coś? - Zasypał mnie lawiną pytań, które przerwałam wpijając się w jego usta.

Nie musiałam długo czekać, by oddał mi pocałunek. Zrobił to niemal natychmiast, podnosząc mnie do góry by było nam wygodniej. Wplotłam palce w jego miękkie włosy i oplotłam go nogami w pasie wtulając głowę w zagłębienie jego szyji. 

- Przepraszam - zaczęłam płakać. - Tak bardzo mi na tobie zależy Jongin. Byłam taka ślepa! Przepraszam. - Chłopak nie powiedział niczego tylko delikatnie głaskał moje plecy, czekając aż się uspokoję. Kiedy to zrobiłam, postawił mnie na ziemię i ciągnąc za rękę skierował się do klubu. - Nie! Nie chce tam wracać! - Wyrwałam dłoń z jego uścisku i stanęłam skulona jak najdalej od wejścia.

- Więc poczekaj tu chwilę, zabiorę twoje rzeczy i powiem chłopakom, że idziemy, dobrze? - Pokiwałam głową i patrzyłam jak znika za ciemnym metalem.

Bałam się zostać sama, ale myśl, że miałabym wrócić do tego przeklętego miejsca ani trochę mi się nie uśmiechała. Nie była to pierwsza taka sytuacja, kiedy ktoś próbował się do mnie dobrać, ale po raz pierwszy ktoś zdarł  że mnie ubranie. Na samą myśl łza rozcięła mój policzek.

- Zbierajmy się. - Otarłam łzy przed Kaiem, który właśnie się przede mną pojawił, ale zdążył je zauważyć. - Hej, nie ma co się załamywać. Na szczęście nic ci nie zrobił i jesteś już bezpieczna.

- Tak... masz rację. - Odetchnęłam głęboko i odepchnęłam się od ściany, tym samym zbliżając się do niego. - Chodźmy już.

Ruszyłam w kierunku hotelu, który był położony około dwadzieścia minut drogi od klubu, więc czekał nas jeszcze niemały spacer. Nie odzywaliśmy się do siebie przez jakiś czas, dopóki nie usłyszałam szczekania zębów Kima. Stanęłam w miejscu i ściągnęłam jego własność ubierając mój płaszcz, który Kai niósł przez cały czas.

- Nie musiałaś. - Powiedział kiedy założył ciepłe ubranie, a ja tylko lekko się uśmiechnęłam.

- Zamarzłbyś, a i tak niosłeś mój płaszcz więc teraz będzie ci lżej. - Zaśmiał się i poszedł dalej zostawiając mnie w tyle.

BROKEN PASSION / Kim JonginWhere stories live. Discover now