2. Rozdział 23: Do pełni szczęścia

Start from the beginning
                                    

Zdążyła wstać, pościelić łóżko idealnie przed wizytą Ginny. Rudowłosa zapukała do drzwi akurat w środku śniadania.

– Cześć Hermiona! – zawołała ucieszonym tonem, przytulając przyjaciółkę na przywitanie. Zauważywszy, że dziewczyna kończy przeżuwać i przełyka ostatnio wzięty kęs, zmarszczyła brwi. – Jest dopiero po pierwszej, a ty już jesz obiad.

Granger pokręciła przecząco głową.

– Nie obiad, śniadanie – poprawiła ją. Zamknęła za Weasleyówną drzwi, kiedy ta przekroczyła próg jej lokum.

– Śniadanie? O tej porze? Nie poznaję cię, ranny ptaszku.

– Ja siebie też. Ale ostatni tydzień był dosyć wyczerpujący, nie miałam zbyt wiele czasu... – tłumaczyła się Hermiona, idąc w stronę kuchni. Usiadła do stołu, gdzie stał talerz z apetycznie wyglądającymi kanapkami.

– Wiem – stwierdziła cierpko Ginny. – Nawet nie miałaś kiedy odebrać tych cudeniek – zauważyła trafnie, jednocześnie unosząc lewą dłoń. Trzymała w niej torbę ze sklepu obuwniczego. Hermiona doskonale znała jej zawartość.

– Na śmierć zapomniałam!

Ugryzła kanapkę, a następnie odebrała od Ginny swoją własność. Zajrzała do środka, gdzie znajdowały się jasne szpilki na średnim obcasie. Odstawiła torebkę obok swojego krzesła.

– Wiem, że zapomniałaś. 

Hermiona miała ochotę powiedzieć jej, że to wina Harry'ego, który ją zagadał, gdy wróciła z Ginny z zakupów. To dlatego zapomniała butów z ich mieszkania. Postanowiła jednak się odzywać. Podejrzewała, że Weasleyówna i tak wybieliłaby narzeczonego w taki sposób, że cała wina stanie po stronie Granger i jej roztrzepania. A tego nie mogła się wyprzeć, ostatnio naprawdę czuła się trochę zakręcona.

To wszystko wina Malfoya – przeszło jej przez myśl. To blondyna obwiniła za to, że wypadło jej z głowy, żeby wcześniej odebrać szpilki.

Ginny pozwoliła przyjaciółce w spokoju zjeść śniadanie, ale gdy tylko posiłek się skończył, wygoniła ją pod prysznic. 


.*.*.*.


Kilkanaście minut po szesnastej, kiedy Draco kończył wiązać krawat, usłyszał dzwonek do drzwi.

– Hermiona! – zawołał szczęśliwy Scorpius. Zeskoczył z łóżka, na którym siedział i ruszył w stronę drzwi wejściowych.

– Uważaj na schodach! – upomniał syna Draco, ruszając za nim. W połowie zawiązany krawat zawisł na jego szyi samotnie.

Malfoy dopilnował, żeby jego syn w pośpiechu bezpiecznie dotarł na dół, po czym otworzył drzwi czekającej po drugiej stronie dziewczynie.

– Granger co tak... – przerwał, mierząc ją wzrokiem.

Jeżeli wcześniej myślał, że ta sukienka pasuje do niej idealnie, to teraz nie miał słów. Wyglądała ślicznie z lekkim makijażem i luźno upiętym kokiem. Uśmiech na jej twarzy dodawał jej dużo uroku.

Lubił, kiedy się uśmiechała. Radość, która wtedy jej towarzyszyła, często udzielała się jemu. Ostatnio wprost nie potrafił się powstrzymać przed szczerzeniem się w jej obecności. Teraz też tak było.

– Co tak? – dopytała go z ciekawości.

– ... wcześnie – dokończył. Hermiona wzruszyła ramionami.

– Tak wyszło – odpowiedziała krótko. Miała świadomość, że gdyby nie pomoc Ginny i jej zdolności fryzjerskich, to na pewno by się spóźniła. – Ale z tego co widzę, wy też jesteście prawie gotowi – stwierdziła, wchodząc do środka. Wcześniej wgapiony w nią Malfoy nie pomyślał, żeby przepuścić ją w drzwiach. 

Pełnia szczęścia | DramioneWhere stories live. Discover now