Rozdział I

2.3K 92 83
                                    

   — Umm... No... To jak do tego wszystkiego doszło to długa historia. Bardzo długa wręcz. Dużo się wydarzyło. W dodatku nie jest jakaś niesamowicie interesująca, porywająca czy zapierająca dech w piersiach — powiedział spokojnie, gestykulując w charakterystyczny dla siebie sposób.

   Lekko seplenił, z czym już próbował cokolwiek zrobić, ale jego wszystkie próby poszły na marne. Nie znosił tego, ponieważ często się z niego śmiano przez tę głupią wadę wymowy.

   — Na pewno chcesz to usłyszeć? No dobrze, dobrze. Tylko się uspokój, okej? Świetnie. Hmm... Od czego by tu zacząć? Naprawdę dużo tego było — kontynuował, zastanawiając się nad tym dogłębnie.

   — Eh... Jak sobie o tym przypominam to nie wiem czy się śmiać, czy płakać. Oba pasowałyby idealnie w tej sytuacji. Dobrze, to wracając. Zaczęło się to mniej więcej już na samym początku pierwszej klasy liceum... — zaczął w końcu swoją opowieść, a jego słuchacz był zafascynowany pomimo jego ostrzeżeń i lekkiego grymasu na twarzy.

***

   Przez dosyć zaludniony korytarz przechodził niczym niewzruszony pierwszoklasista. Można powiedzieć, że był dosyć przeciętny. Zafarbowane na szaro włosy, które były robotą przyjaciółki. Były jak zawsze nieuczesane i trochę już zbyt długie jak dla niego. Zasłaniały mu prawie całkowicie jego również szare oczy, które jednak od włosów były trochę jaśniejsze.

   Był także dosyć wysoki, ale nie na tyle, aby jakkolwiek się wyróżniać z pośród tłumu. Podobnie można było powiedzieć o jego ubiorze, nie był jakiś nadzwyczajny, po prostu przeciętny. Nic dodać, nic ująć. Jedyne czym mógł się wyróżniać to to, że był strasznie wychudzony, co można było stwierdzić po samej jego twarzy.

   Nie był przejęty tym, że jeśli się nie pośpieszy to dotrze pod klasę po dzwonku. Nauczyciele i tak przychodzili jeszcze później, więc zawsze uchodziło mu to na sucho.

   Aczkolwiek parę razy zdarzyła się sytuacja, gdy jego lenistwo zdecydowanie zaszło za daleko i zaspał znacznie dłużej niż tylko na parę minut. Czasami po całej nocy grania bywało tak, że przespał cały dzień i nie pojawił się w szkole. Oczywiście, jakoś udało mu się wykręcić oraz poprosić rodziców, aby napisali w usprawiedliwieniu jakąś bujdę.

   Pod klasą widział już swoją przyjaciółkę. Nie bardzo miał ochotę na jej kolejną paplaninę i tym podobne, więc jeszcze trochę zwolnił kroku. Mogła trochę poczekać, wiedział że i tak pewnie będzie ciągle gadać na każdej lekcji. Żałował w takich momentach, że nie usiadł na chybił trafił z kimkolwiek innym, ale już nic nie mógł na to poradzić.

   W końcu z bólem, którego nie okazywał podszedł do niej, oczywiście na początku się przywitał, wciąż psychicznie przygotowując się na jej niestworzone historie i inne głupoty. Nie mógł już słuchać o tym jakich chłopaków od nich z klasy by ze sobą wyswatała. Oczywiście jego samego również nie pozostawiała nigdy w spokoju.

   Często doprowadzała go swoim zachowaniem do szewskiej pasji, ale była i tak jedyną jego przyjaciółką, nie bardzo miał ochotę na zawieranie nowych znajomości. Po tych wszystkich przegranych godzinach z ludźmi, z którymi albo się wyzywał, albo był wyzywany miał dosyć całej ludzkości.

   — Hej, Lewku! Nie uwierzysz kogo dzisiaj widziałam! I nawet zrobiłam zdjęcia! — prawie wykrzyczała radośnie dziewczyna, uśmiechając się od ucha do ucha.

   — No, pewnie nie uwierzę, więc powiedz — odpowiedział zrezygnowany, a jego chęć dalszej rozmowy była spowodowana jedynie odrobiną kultury, którą jeszcze posiadał. Pewnie jeszcze niezbyt długo, ale to zawsze coś.

Niszcząca obsesjaWhere stories live. Discover now