Rozdział 22.

5.3K 246 21
                                    

Może niektórzy zauważyli, ale napisałam, że kat opuścił ostrze, a NIE zabił Mike'a, taki mały psikus😊 (Pewnie teraz niektórzy skaczą z radości, a inni planują zemstę za ten kawał). Ale i tak ten rozdział nie należy do najprzyjemniejszych, samą mnie wzruszył, gdy go pisałam 😘

😘 Komentujcie 😘

Piła opadła, ale nie na mojego ukochanego brata, tylko na jedyną przyjaciółkę w moim życiu. W ostatniej chwili pchnęła Mike'a, a ostrze odcięło jej głowę.
Łkałam, moim ciałem wstrząsał szloch, wiłam się chcąc wyrwać strażnikom. Alfa był w szoku, skinął głową i jego słudzy puścili mnie. Od razu pobiegłam na podest i pochyliłam się nad Anike, przytuliłam jej ciało do siebie i płakałam. Nie obchodziło mnie, że wszyscy na to patrzą, że mój brat próbuje odciągnąć mnie od niej, bujałam się w przód i w tył, w przód i w tył. I tak ciągle, płacząc, a raczej szlochając, wyjąc i dając upust rozpaczy.
Ona uratowała tak ważną dla mnie osobę. Poświęciła się, abym żyła z rodziną, była mi wierna do końca. Najlepsza przyjaciółka świata. Nigdy nie miałam i nie będę mieć lepszej. Oddała swoje życie za moje szczęście, aby wypełnić misję. Nigdy o niej nie zapomnę.
Już dawno nie byłam tak rozdarta, tak pogrążona w rozpaczy. Postanowiłam pochować ją godnie i kiedyś, gdy będę silniejsza, pomścić jej śmierć. Najpierw muszę nauczyć się być twarda i bez uczuć, oraz silna i wysportowana. Ale to kiedyś. Na razie wolę być w żałobie, nie chować moich słabości. Nie jestem w stanie zatrzymać łez. Ona była dla mnie ważna, kochałam ją jak siostrę, której nigdy nie miałam.
Kilka godzin później (włącz piosenkę w mediach, wczuj się w klimat)
Stoję z bratem na łące. W rękach trzymam kwiat. Przed nami grób zabitej przyjaciółki. Cały był przyozdobiony kwiatami, kolorowymi i wyglądającymi tak radośnie, jaka była ona. Oddała za Mike'a życie, choć była w kwiecie wieku.
Wierna aż do końca, energiczna i optymistyczna, piękna i dobra, nigdy nie zostanie przez nas zapomniana. Na samym środku położony wieniec w kształcie serca, bo kochała nas całym sercem. Niedaleko las, bo była wolna i pełna zapału do życia, dalej strumyk symbolizujący małe dziecko - małego wilka, bo choć była niskiej rangi w stadzie, potrafiła zaskoczyć swą inteligencją. Na horyzoncie można było zobaczyć góry - symbol światła, bo rozświetliła mi życie, pokazała rzeczy, z których warto było się cieszyć, zmieniła moje postrzeganie świata. Dzięki niej stałam się lepsza i poznałam, co to poświęcenie, co to PRZYJAŹŃ.
Położyłam różę na innych kwiatach. Ostateczne pożegnanie. Podeszliśmy pod strumyk, tam usiedliśmy. Mike objął mnie ramieniem. Zaczynało się ściemniać, przytuliłam go i razem słuchaliśmy szumu wody uderzającej o kamienie. Łkałam w jego koszulkę, a on mnie nie powstrzymywał. Nie byłam w stanie zapanować nad łzami. Po chwili zaczęło padać, a krople deszczu łudząco przypominały moje własne łzy smutku.
Postanowiłam sobie, że się zemszczę. Zemszczę i wrócę, aby zniszczyć świat.

Gwiazdki i komentarze mile widziane;)

Dziękuję za Waszą obecność tutaj, jeżeli macie pytania - piszcie, i w komentarzach, i w prywatnych wiadomościach, odpisuję w przeciągu kilku godzin;)

Być może niedługo powstanie maraton, postaram się😘

Wasza
~ Roxie~



Dopełnienie DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz