Rozdział 11. (Maraton)

7.6K 299 5
                                    

Maraton 2/3
Pov. Cealena
   Siedziałam na łóżku, jak zwykle wpatrzona w ścianę i rozmyślająca nad swoim losem. Usłyszałam otwieranie drzwi. Weszła dziewczyna. Natychmiast serce zaczęło mi walić jak szalone. Usłyszała to, w końcu była wilkiem.
- Alfa wyjechał, jeżeli pozwolisz Luno, to Beta dotrzyma Ci towarzystwa, dobrze?
   Kiwnęłam głową, bo co miałam zrobić? Tak naprawdę nie chcę widzieć nikogo i nie chcę cierpieć. Zostawiła mi ubrania i wyszła kłaniając się.

Ubrałam się wciąż myśląc o Becie. Zrobi mi krzywdę? Co się ze mną stanie?
Po chwili wszedł chłopak. Nie przypominał Alfy, nie emanowała od niego siła i władza, wyglądał raczej jak chłopak, który wie, że jest wyżej od innych, ale nie zwraca na to uwagi, nie obchodzi go pozycja tak bardzo, jak innych. Nawet Omegi w moim mieście, które mnie wyzywały, pokazywały wszystkim, kto tu rządzi.
To sprawiło, że nie spławiłam go jak wszystkich, ale zainteresowałam się jego osobą. Wciąż się bałam, bo kto podłamywany psychicznie przez tygodnie czy miesiące by się nie bał, ale mniej niż Alfy czy Ich - żołnierzy.
    Usiadł na fotelu, daleko ode mnie. Wyglądał, jakby nie chciał mnie wystraszyć, obchodził się ze mną jak z porcelaną.
    - Witaj, jestem Mike. Jak wiesz, Alfa wyjechał na kilka dni, więc jeżeli mi pozwolisz, spędzę z Tobą ten czas, a jeżeli nie, to już jutro będzie z Tobą ktoś inny. Nie martw się, nie jestem jak Książę i nie będę Cię wyzywał czy naciskał, byś się zmieniła. Próbowałem wybić mu z głowy pomysł z Więźniem, ale uparł się. Nawet rodzice byli wściekli, lecz teraz to On rządzi. Słyszałem, że nie mówisz, ale mogę mówić za ciebie i za mnie. Może opowiem Ci o okolicznych widokach i lasach? W końcu jesteś daleko od domu, a w drodze tu nie miałaś raczej okazji oglądać przyrodę.
       Miał rację, zbyt myślałam, jak zatruć życie swemu nowemu Panu, ale plany się zmieniły, bo mnie złamał.
      Słuchałam  z nietypową dla mnie uwagą i czułam się lepiej niż zwykle. Powoli opuszczał mnie przy nim strach, lecz wciąż byłam gotowa na wyzwiska czy niespodziewane ciosy, które nie nadeszły. Wieczorem wyszedł,  a ja całą noc myślałam, czyna pewno chce zrobić mi krzywdę i czy każdy wilkołak jest zły?

I jak? Podoba się maraton? Co będzie między Betą a zagubioną Luną? Dlaczego przez całą noc jej myśli były zajęte Mike'iem?
Komentujcie, a jeżeli rozdział Wam się podoba, możecie zostawić gwiazdkę.

Dopełnienie DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz