#37

351 16 8
                                    

Przyszłam na miejsce spotkania o umówionej godzinie. Usiadłam na ławce i czekałam. Po około trzydziestu pięciu minutach brunet nadal się nie pojawiał. Postanowiłam zadzwonić do niego.

-Gdzie jesteś?-Zapytałam zdenerwowana.

-Jak to gdzie w Los Angeles.-Odpowiedział a we mnie się coś zagotowało.

-To po cholerę kazałeś mi przyjść do tego parku?!-Krzyknęłam zła.

-Jakiego parku?! Do cholery jasnej jestem w LA!-Krzyknął.

-Przecież pisałeś do mnie i kazałeś mi przyjść do parku koło domu Hemmingsa.

-Kendall nic nie pisałem.-Usłyszałam jak wstchnął.

-To kto napisał to z twojego konta?-Zapytałam podnosząc się z ławki i kierując się w stronę wyjścia z parku.

-Nie wiem ok? Po prostu wracaj już do Luke'a, jest późno.

-Od kiedy ty się o mnie tak martwisz?-Zapytałam sarkastycznie.

-Od kiedy jesteś matką mojego dziecka.-Syknął do słuchawki.

-Idealny tatuś się zna-Nie dane było mi  dokończyć,ponieważ poczułam jak ktoś szarpie mnie do tyłu. Telefon wypadł mi z ręki i z głuchym łoskotem upadł na trawę. Z urządzenia wydobywał się głos Harry'ego nawołujący moje imię. Ktoś przyłożył mi dziwnie pachnącą szmatkę do ust.

-Dostaniemy za nią sporo kasy-Było ostatnim co usłyszałam po utracie przytomności.

Instagram||1DWhere stories live. Discover now