8. Kłótnia i wieczorne wyznania

408 35 4
                                    


Gdy obudziłam się w środę rano, za oknem padał śnieg. Uśmiechnęłam się do siebie, patrząc jak drobne śnieżynki powoli opadają na, białą już, ziemię. Odwróciłam się szybko od okna i podbiegłam do śpiącej Ginette. Miała lekko rozchylone usta, a jej długie włosy były rozrzucone po poduszce. Delikatnie nią potrząsnęłam, ale ona jedynie przewróciła się na drugi bok. Znów zrobiłam to samo i tym razem otworzyła oczy. Przez moment patrzyła na mnie nieprzytomnie.

– Śnieg pada – powiedziałam cicho.

– Pada co roku – wymamrotała.

– To znaczy, że niedługo święta – pisnęłam z podekscytowania.

Dziewczyna podniosła się w końcu. Przetarła oczy i pociągnęła mnie za sobą z powrotem do łóżka. Tracąc równowagę upadłam wprost na nią.

– Co ty robisz? – zapytałam, odgarniając jej włosy.

W odpowiedzi pocałowała mnie lekko, a jej ręce, które do tej pory spoczywały na moich plecach, powędrowały niżej, zatrzymując się na pośladkach. Byłam zaskoczona. Pierwszy raz odkąd między mną a Ginette doszło do pocałunku nad jeziorem, dziewczyna zdecydowała się mnie dotknąć w inny sposób niż zazwyczaj.

Oddawałam pocałunki. Potrzebowałam jej bliskości.

– Edith albo Blanche zaraz się obudzą – powiedziałam, odsuwając się od niej.

– Dokończymy później – puściła mi oczko, a ja wstałam.

Godzinę później szykowałyśmy się do śniadania. Akurat schodziłam na dół, gdy ujrzałam jak siostra Odette wyciąga ze swojego pokoju wielką walizkę. Musiała być ciężko, ponieważ zakonnica niebywale się z nią męczyła. Spojrzała na mnie i posłała mi spojrzenie godne seryjnego mordercy. Nagle cały stres poprzednich dni ze mnie uleciał. Odette odchodzi! Yvette musiała z nią rozmawiać, a później ją zwolnić.

Poczułam niewyobrażalne szczęście. Gdybym mogła, to skakałabym pod sam sufit. Gdy kobieta znów na mnie popatrzyła uśmiechnęłam się do niej. Ona jednak odwróciła wzrok i położyła bagaż obok kilku pudeł, stojących przy drzwiach wejściowych.

Powinnam podziękować siostrze Yvette za to, że tak szybko zareagowała. Podejrzewam, że gdy powiem o tym Ginette zmieni zdanie o blondynce. Nie będzie nazywać ją już wredną małpą, suką ani wieloma innymi epitetami.

Z powrotem pognałam do naszego pokoju.

– Ginette! – zawołałam – Odette odchodzi!

Dziewczyna znalazła się przy mnie z prędkością światła.

– Jak to odchodzi? – zapytała.

– Siostra Yvette musiała ją zwolnić.

– Czekaj – odsunęła się ode mnie – Jak to Yvette? A skąd ona niby wie co się wtedy stało?

– Powiedziałam jej dzień później – wzruszyłam ramionami.

Ginette wzięła głęboki oddech.

– Po co jej powiedziałaś?!

– Bo się mnie zapytała!

Zaczęłam być coraz bardziej zdenerwowana. Nie rozumiałam, dlaczego moja przyjaciółka tak reaguje. Przecież ktoś musiał ukrócić w końcu zachowanie siostry Odette, a że akurat Yvette miała tę władzę to logicznym było, że jej powiedziałam.

– Mówisz jej o wszystkim?

– Cholera, Ginette! O co ci chodzi?!

– Yvette jest najbardziej pojebana z tego całego towarzystwa. Mówienie jej o czymkolwiek skończy się dla mnie i dla ciebie bardzo źle.

Dzieli nas habitOnde histórias criam vida. Descubra agora