1. Nowy dom

705 38 31
                                    

Drodzy rodzice!

Dzisiaj kończę siedemnaście lat, a to oznacza, że nie widziałam Was od dziesięciu. U mnie po staremu. Znów mnie przenoszą do innego sierocińca. Opiekunki uważają, że jestem za cicha i powinnam więcej mówić, ale o czym mam mówić? Nikt nie chce mnie słuchać. Lubię ciszę. Jest w niej coś odprężającego. Ale tutaj nigdy nie jest cicho. Zawsze coś się dzieje. Ostatnio Anna - Sophie pobiła się z Gabrielle, bo ta podrywała jej chłopaka. Żadnej nic się nie stało, ale wszystkie dziewczęta żyły tym konfliktem jeszcze przez dwa tygodnie. Jedne mówiły, że stoją po stronie Anne - Sophie, inne, że po stronie Gabrielle. Kiedy zapytały się po mnie po której ja stronie jestem, odpowiedziałam że po żadnej. Staram się zdystansować, ale jak widać wśród tylu dziewczyn nie można.

Boję się nowego sierocińca. Tutaj jestem od przeszło roku i zdążyłam się przyzwyczaić do tego miejsca, nauczyłam się panujących tu zasad. Jedną z nich jest : Nic nie mów, jeśli nie chcesz mieć zniszczonych książek. Przyzwyczaiłam się nawet do koleżanek z pokoju, do ich gadulstwa i sposobu bycia. Chyba ciężko będzie mi opuścić ten sierociniec.

Przepraszam, że żadne listy do Was nie dochodzą, ale nie wiem jaki adres ma niebo. Bardzo za Wami tęsknie i mam nadzieję, że Wy za mną także.

Muszę już kończyć bo Murielle czeka przy samochodzie.

Obiecuję, że napiszę do Was za kilka dni.

Kochająca Mathilde.

Odłożyłam długopis na biurko i jeszcze raz patrząc na pokój wyszłam z niego, biorąc do ręki małą walizkę z całym moim dobytkiem - dwie sukienki, para rajstop i kilka książek. Dziewczyn nie było w pokoju, co dla mnie było raczej pozytywną stroną tego wyjazdu. Nie musiałam się z nimi żegnać i udawać, że choć trochę je polubiłam. One także nie musiały tego robić. Byłoby pewnie niezręcznie, a ja staram się unikać niezręcznych sytuacji.

Wychodząc z budynku uśmiechnęłam się do jednej z opiekunek. Ona nie odwzajemniła jednak uśmiechu. Chciałam na odchodnym coś jej powiedzieć, ale powstrzymywał mnie fakt, że to i tak nie miałoby jakiegokolwiek znaczenia w obecnej sytuacji. Co przyszłoby mi z powiedzenia jej, że jest grubą, wredną babą? Nic. Miałabym tylko potem wyrzuty sumienia. Nie oceniam ludzi po wyglądzie. Raczej to oni zawsze mnie oceniali pod tym kątem. "Jesteś za chuda", "Masz za długie nogi", "Dlaczego jesteś taka płaska?". Chciałam wierzyć, że w nowym miejscu spotkam choć jedną bratnią duszę.

Murielle stała przy samochodzie, niecierpliwie spoglądając na zegarek.

– Pospiesz się! - powiedziała, biorąc ode mnie walizkę i pakując ją do bagażnika - Już jesteśmy spóźnione! - niemal siłą wepchnęła mnie do czarnego samochodu. Usiadłam z tyłu, a ona z przodu, obok starego kierowcy. Na nosie miał okulary z tak grubymi szkłami, że zaczęłam zastanawiać się czy aby na pewno powinien prowadzić auto. Co by nie było, chciałam do nowego bidula dojechać żywa.

Przez całą drogę nikt się nie odzywał. Murielle siedziała wyprostowana, z rękoma ułożonymi na kolanach. Wyglądała trochę tak, jakby odmawiała modlitwę. Może też się bała, że stary kierowca prędzej nas zabije niż dowiezie do Vannes?

Patrzyłam za okno na zmieniający się krajobraz. Mijaliśmy wsie i większe miasta. Patrząc na ludzi, na ich domy często zastanawiałam się jak wygląda ich życie, czy są szczęśliwi, czy mają dzieci, czy te dzieci chodzą do szkoły? Chciałam przynajmniej na moment wejść do ich życia i poznać smak domowego obiadu, który ugotowała mama, móc poprosić ojca o wyjście do kina z koleżankami. Nigdy jednak nie dane mi było tego poznać. Wychowywałam się w złych czasach. Widziałam śmierć, choroby i ból. Na szczęście byłam za mała aby pamiętać wszystko dokładnie. Na moje nieszczęście, rozumiałam wtedy tyle, aby móc stwierdzić, że to co się działo było chore i człowiek człowiekowi nie powinien zgotować takiego losu. Często miałam wrażenie, że zwierzęta są bardziej humanitarne niż ludzie, a co za tym idzie większą sympatię odczuwałam do kota lub psa niż do sąsiada. Nie zrozumcie mnie jednak źle. To nie jest tak, że nienawidzę ludzi. Uważam po prostu, że niektórzy ludzie mają zerową empatię, przez co często krzywdzą innych. Teraz na szczęście żyjemy w czasach względnego pokoju. Przynajmniej w teorii. W praktyce bywa różnie.

Dzieli nas habitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz