18.

4.3K 261 8
                                    

Liam's P.O.V.:

           Gdy tylko usłyszałem głos Louisa w swoim telefonie, nie potrzebowałem żadnych, zbędnych wyjaśnień. Szybko zakończyłem połączenie i ruszyłem do przedpokoju. Sprawnie założyłem buty na swoje stopy, a na plecy zarzuciłem kurtkę. Tilly stała oparta o ścianę i trzymając w dłoniach kluczę od samochodu, nerwowo bawiła się breloczkiem z datą naszej rocznicy. Obserwowała uważnie wszystkie moje ruchy. Kiedy się ubrałem, podszedłem do dziewczyny i zachłannie wpiłem się w jej usta. Dźwięk jej bijącego serca lekko mnie uspokoił. Wziąłem kluczyki z jej dłoni i po raz ostatni przelotnie złączyłem nasze wargi. Skierowałem się do drzwi i chwyciłem za klamkę.

- Znajdźcie ją... - szepnęła cicho - i zadzwoń jakby coś się działo.

Odwróciłem się w jej stronę.

- Obiecuję - szepnąłem i wyszedłem z domu.

Szybkim krokiem ruszyłem do samochodu i po chwili siedziałem już na fotelu kierowcy. Irytująca cisza wypełniała całe auto. Starałem się jechać jak najszybciej to możliwe i nie zwracając uwagi na znaki drogowe coraz szybciej pokonywałem kolejne kilometry. Po kilkunastu minutach parkowałem już na parkingu przed blokiem Louisa. Wysiadłem z pojazdu i skierowałem się do klatki. Wjechałem windą na odpowiednie piętro i bez pukania wszedłem do mieszkania przyjaciela.

Od wejścia uderzyła mnie panująca wokoło cisza. Brunet siedział zrezygnowany na kanapie i nerwowo bawił się swoimi włosami. Kiedy tylko usłyszał moje kroki, odwrócił się w moją stronę. W jego oczach widać było ogarniającą go rozpacz i ogromny smutek. Czułem się cholernie bezsilny. Spojrzałem pytająco na Mulata, ale ten od razu odwrócił swoją twarz w innym kierunku. Dawno nie widziałem przyjaciela w takim stanie. Podszedłem do niego i kucnąłem przed nim.

- Louis znajdziemy ją, słyszysz? - próbowałem być przekonujący, choć coraz mniej sam wierzyłem we własne słowa - A teraz zbieraj swój tłusty tyłek. Trzeba jej szukać - stanąłem na prostych nogach - Chyba nie zamierzasz tu bezczynnie siedzieć.

- Nie - Louis wstał z sofy i ruszył do przedpokoju.

- Wiesz gdzie ona jest? - zwróciłem się do siedzącego na parapecie Zayna.

- Tomlinson podejrzewa, że w jej starym domu - powiedział cicho.

- W sumie to nie takie głupie... Wiesz gdzie to jest? - zadałem kolejne pytanie, a Mulat kiwnął głową na znak potwierdzenia - To zbieraj się i jedziemy - dodałem i postanowiłem zobaczyć co z Louisem. Chłopak ubierał się w przedpokoju. Kiedy był gotowy, spojrzał na mnie.

- Liam powiedz, że ją znajdziemy...

- No pewnie, że tak. Chodź - starałem się być przekonywujący.

Zayn's P.O.V.:

           Nie mogłem uwierzyć w to wszystko. Nie chcąc się kłócić z chłopakami, zająłem miejsce na tylnym siedzeniu samochodu Liama. Chłopak po paru minutach dyskusji z Tomlinsonem usiadł na miejscu kierowcy, a Louis mamrocząc coś pod nosem zajął fotel obok niego. Był totalnym kłębkiem nerwów i dziękowałem w duchu, że to właśnie Payne postanowił prowadzić. Wytłumaczyłem chłopakowi jak dojechać do celu i zapiąłem swój pas. Oparłem swoją głowę o miękki zagłówek i przymknąłem swoje powieki. Byłem wściekły. Na Tomlinsona. Na Isabelle, ale zwłaszcza na siebie. Nie mogłem uwierzyć, że ta dziewczyna tak bardzo wpływała na moje myśli i zachowanie. Sam nie potrafiłem ocenić moich uczuć w stosunku do niej. To było dla mnie coś zupełnie innego i kompletnie obcego. Gdy tylko zamykałem swoje oczy, w mojej głowie malował się jej obraz. Widziałem te piękne, niebieskie oczy,  których barwa zmieniała się wraz z jej nastrojem. Przypominały ocean. Raz wzburzony po burzy, a czasem spokojny i odbijający każdy najmniejszy promień słońca. 'Boże Malik co ty pieprzysz?' - odezwało się moje drugie ja. Przeczesałem dłonią swoje włosy i otworzyłem powieki. Zobaczyłem skupionego na drodze Liama i zdenerwowanego Louisa. Chłopak postukiwał niecierpliwie w podłokietnik i zagryzał swoją wargę. Wiedziałem, że znalazłem się na przegranej pozycji. Byłem tego świadomy, ale to już nie było ważne. Chciałem po prostu by była bezpieczna. Liczyło się tylko to. Nie miałem zamiaru zmuszać jej do wyboru między mną czy Tomlinsonem. Wiedziałem,  że wybierze bruneta i nie zniósł bym tej porażki. Ta dwójka patrzyła na siebie w taki sposób, że tylko idiota nie zauważyłby co się świeci. Dlatego na nic nie liczyłem. Pragnąłem tylko ją znaleźć i coraz bardziej rosła we mnie ochota na zabicie jej pojebanego ojczyma. Ponownie skupiłem swój wzrok na Louisie. Patrząc na profil chłopaka, zacząłem coraz bardziej uświadamiać sobie jakim jestem skurwielem. Ironią losu było to, że z każdym kolejnym dniem zaczęło to do mnie docierać, a ja nie robiłem z tym kompletnie nic. Dopiero kiedy się ode mnie odciął zacząłem doceniać naszą znajomość. Dopiero wtedy.. Ale niestety było za późno, a ja jak zwykle wszystko zjebałem. Nie dość, że Clear to jeszcze... Byłem kompletnym egoistą. Przyjaciel - to określenie nigdy nie pasowało do mojej osoby. Boże dlaczego ja mu wtedy nie pomogłem?

brave | l.t. ✔️Where stories live. Discover now