Louis wyglądał naprawdę kiepsko, tak jak kilka dni wcześniej pisał mu Alex. Znów widział te przeklęte ciemne sińce pod oczami i nieco szarą cerę, ale jego źrenice wyglądały zupełnie normalnie i to trochę go uspokoiło. Był wręcz pewny, że przez ten czas nic nie brał.

Puścił jego dłoń tuż przy łóżku. Ułożył się na nim czekając aż chłopak to zrobi i zrobił, ale najpierw sięgnął po leżące na szafce nocnej słuchawki. Nie miał pojęcia po co one były mu potrzebne, ale nie odezwał się. Obserwował jak wyjmuje swój telefon z tylnej kieszeni spodni podłączając do nich kabelek po czym wcisnął mu jedną ze słuchawek do ucha, drugą pozostawiając sobie.

W momencie gdy usłyszał pierwsze takty, Louis odnalazł jego dłoń mocno splatając ich palce. Obaj wpatrywali się prosto w swoje tęczówki. Znał piosenkę, której właśnie słuchali ale nie bardzo rozumiał całą sytuację. Zrozumiał dopiero, gdy Louis wyśpiewał mu cicho te kilka wersów.

Ain't nobody hurt you like I hurt you (Nikt Cię nie skrzywdzi tak jak ja Cię skrzywdziłem)

But ain't nobody need you like I do (Ale nikt Cię nie potrzebuje tak jak ja)

I know that there's others that deserve you (Wiem, że są inni, którzy zasługują na Ciebie)

But my darling, I am still in love with you (Ale mój drogi, ciągle jestem w Tobie zakochany)

Musiało minąć kilka minut przez które wpatrywali się w siebie bez słowa próbując odczytać swoje uczucia i emocje, ale szatyn w końcu wyciągnął z ich uszu słuchawki.

- Byłem męską dziwką. - oświadczył, a on musiał wstrzymał oddech. Nie dlatego, że go ta informacja zaskoczyła, ale dlatego, że wreszcie sam odważył się mu o tym powiedzieć. I może jeszcze uderzyło go to jakich słów użył. Był dla siebie brutalny. - Pieprzyłem się z mężczyznami czasem o 30 lat od siebie starszymi. Robili ze mną wszystko co chcieli. Ja robiłem wszystko co chcieli. Wszystko. Jestem przeorany jak pole. Wciąż mnie chcesz? Wciąż chcesz, żebym to ja był tym pierwszym? Żebym w ogóle był?

- Tak. - szepnął, układając dłoń na jego policzku, który potarł kciukiem. - Tak, chcę tego.

Szatyn patrzył na niego w ciszy ze zmarszczką między brwiami co mogło oznaczać, że nad czymś myśli albo po prostu nie rozumie jego reakcji.

- Dlaczego nie jesteś mną obrzydzony? Dlaczego ode mnie nie uciekasz? Nie jesteś nawet zaskoczony.

- Wiedziałem o tym, Lou. - wyznał cicho.

Louis przełknął ślinę a z pomiędzy jego lekko rozchylonych ust wydostał się drżący oddech.

- Alex mi powiedział.

- Kiedy? - zapytał ledwo słyszalnie.

- Wtedy, kiedy byłeś nieprzytomny.

- Mówiłeś, że on tylko..

- Nie chciałem, żebyś był świadomy, że o tym wiem. - przerwał mu.

Uchylił usta chcąc coś powiedzieć, ale z jego gardła nic się nie wydostało.

- Dlaczego nie uciekłeś?

- Mówiłem Ci, że nic co wydarzyło się w Twojej przeszłości nie zmieni mojego zdania ani uczuć. - wyszeptał. - Nie byłem obrzydzony, nie chciałem uciec. Nawet o tym nie pomyślałem. Nie mógłbym. Wiem, że przerwałeś to, kiedy wróciliśmy spod namiotów. Wiem, że zrobiłeś to ze względu na mnie.

- Harry..

- Shh. - uciszył go przyciskając kciuk do jego warg.

- To nie była najgorsza rzecz jaką zrobiłem w swoim życiu.

Save MyselfWhere stories live. Discover now