23.

3.2K 256 350
                                    

Przez dłuższą chwilę patrzył w ekran zastanawiając się do kogo powinien napisać, ale wreszcie kliknął na ikonkę ze zdjęciem Liama. To była najodpowiedniejsza osoba do wykonania tych zadań.

Liam. Zrób to, o co Cię poproszę. Nie pytaj, później wszystko Ci wyjaśnię. Weź samochód i jedź do mojego domu. Mamy i Gemmy jeszcze nie ma, a klucze są tam, gdzie zawsze. Idź do mojego pokoju. W szafie na samym dole są dwa ciepłe koce, zabierz je ze sobą. Obok łóżka stoi mała farelka. Ją także weź. W sypialni mojej mamy w garderobie zaraz przy drzwiach znajdziesz poduszkę, kołdrę i pościel. Weź tą fioletową. Na dole ze schowka obok kuchni zabierz zgrzewkę wody, a potem jedź do apteki. Kup gaziki, wodę utlenioną, jakąś maść na siniaki i tabletki przeciwbólowe. Na samym końcu pojedź do naszego ulubionego chińczyka. Weź na wynos trzy porcje i przyjedź do East Endu. Będę czekał na Ciebie pod kawiarnią obok której widziałeś wtedy Louisa. Cofftea. Zrób to najszybciej jak tylko możesz. Proszę.

Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Dostał ją zaledwie po minucie.

Już jadę.

Schował telefon z powrotem do kieszeni. Musiał wyciągnąć Louisa z wanny, ale nie miał pojęcia w jaki sposób mógłby to zrobić. Na szczęście dwie minuty później blondyn pojawił się w łazience jakby wiedząc, że będzie potrzebował pomocy. Podciągnął szatyna łapiąc go pod pachami i poprosił by chłopak owinął w okół niego ręcznik. Dopiero gdy ułożyli go na materacu dokładnie, ale szybko wytarł jego ciało i ubrał we wcześniej przygotowane ciuchy. Miał nadzieje, że Liam pojawi się jak najszybciej bo w pomieszczeniu było tak zimno, że mimo bluzy i okrycia go własną kurtką był pewny, że wciąż marznie.

Sam usiadł obok i opierając się o zimną ścianę ujął dłoń chłopaka kciukiem pocierając jej wierzch. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić, ale kiedy uniósł wzrok zobaczył blondyna. Zabierał brudne ciuchy, koc i narzutę, które wcześniej położył w kącie pokoju. Musiał chyba zorientować się, że mu się przypatruje bo odwrócił się w jego stronę.

- Zabieram je do prania. - wyjaśnił.

Kiwnął głową posyłając mu mały uśmiech.

- W jaki sposób pierzecie ubrania?

- Louis zawsze pierze je ręcznie. Kilka razy widziałem jak to robi, więc chyba sobie poradzę.

Znów pokiwał głową w geście zrozumienia.

- Jak masz na imię?

- Alex.

- Ja jestem Harry. - przedstawił się.

- Wiem. Louis dużo o Tobie mówi.

Nie miał sił, by dopytywać się co takiego o nim mówi. Nie teraz. Był wykończony noszeniem szatyna i tym wszystkim co działo się w jego głowie, bo choć starał się odpychać od siebie wszystkie myśli, nie do końca mu się to udawało.

- Mój przyjaciel zaraz tutaj przyjedzie. - odezwał się po kilku sekundach. - Przywiezie kilka rzeczy. Mógłbyś przez ten czas przypilnować jego samochodu? Nie chciałbym, żeby ktoś wybił w nim okna.

- Myślisz, że ja nie byłbym do tego zdolny? - uniósł brwi.

- Myślę, że nie. - pokręcił głową. - Ponieważ to również przyjaciel Louisa.

- Okej, zrobię to. - odparł po chwili namysłu.

W tym samym momencie jego telefon zawibrował. Wyjął go więc, a widząc, że to wiadomość od Liama w której oznajmiał, że będzie za dwie minuty, podniósł się ruszając do wyjścia. Alex ruszył za nim wstępując jeszcze do łazienki by zostawić w niej brudne rzeczy.

Save MyselfWhere stories live. Discover now