2. Rozdział 22: Granger to zła kobieta

Depuis le début
                                    

W chwilach takich jak ta uświadamiała sobie, jak pieniądze mogą uprościć życie. Jednak co po nich, skoro Malfoy wychowywał się w zimnej, pozbawionej uczuć rodzinie? Chociaż duży majątek otwierałby przed nią mnóstwo możliwości, to gdyby miała wybór, przeżyłaby swoje życie tak samo. No, może nie licząc pewnej decyzji sprzed czterech lat...

Kochała swoich rodziców ponad życie, oni ją także, o czym powiadamiali ją nie tylko przez całe jej dzieciństwo, ale również w czasie jej dorosłego życia. A Draco tego nie miał. Hermiona wiele razy zastanawiała się nad tym faktem i podziwiała Malfoya. Chociaż sam nie miał najpiękniejszego dzieciństwa, potrafił takowe zapewnić swojemu synowi. I nie było dla niego przeszkodą samotne wychowanie. Poradził sobie świetnie, czym ona nie mogłaby się pochwalić. Stchórzyła.

– Dziękuję – powiedziała do Draco, ignorując jego poprzedni komentarz. Uśmiech na jej twarzy podpowiedział mu, że naprawdę już odpuściła.

– Czyli mam rozumieć, że nie będziesz się ze mną wykłócać i przyjmiesz ten prezent? – nie omieszkał spytać Malfoy, zakładając ręce na piersi. Swoje wiedział, jednak musiał to usłyszeć. Wtedy poziom jego satysfakcji wzrośnie jeszcze bardziej.

– Na to wychodzi.

– Tak, Granger! O to mi chodziło! – stwierdził z entuzjazmem. Zrobił krok w jej kierunku i położył ręce na jej ramionach. – Nie sądziłem, że kiedyś z tobą wygram. I to w taki prosty sposób!

– Dałam ci wygrać – słusznie zauważyła.

– Fakt... – przyznał jej rację. – Ale widzisz, dla mnie liczy się tylko ta wygrana – uściślił, szczerząc się szeroko.

– Kiedy tak patrzę na twój zachwyt moim poddaniem się, to zaczynam rozważać założenie tej sukienki na wesele...

Draco zmrużył oczy. Natychmiast połączył fakty i doszedł do wniosku, że gdyby przyjęła prezent od niego, a mimo to nie skorzystała z niego na weselu, to byłby skłonny pogratulować jej sprytu. Takiego rozwiązania się po niej nie spodziewał.

– Pod całą tą powłoką dobroci i spokoju, w środku jesteś naprawdę złą kobietą. – Pokręcił głową i puścił jej ramiona. – Do zobaczenia później, młody jest u siebie – powiedział, po czym wyszedł z domu.


.*.*.*.*.


– Draco! – zawołał radośnie Teo, wchodząc do gabinetu Malfoya.

Blondyn podniósł wzrok znad wypełnianego przez niego dokumentu. Jego wyraz twarzy nie był tak wesoły jak Notta – ostatnim razem, kiedy jego kumpel wparował taki szczęśliwy do jego gabinetu, zmarnowali pół dnia pracy. Teraz nie był na to zbyt dobry czas.

– Czego? – burknął, rzucając swoje pióro na blat biurka.

Nott odsunął krzesło stojące naprzeciwko i klapnął na nie. 

– Coś jesteś dziś nie w sosie – stwierdził krótko.

– Ja? Ja jestem bardzo w sosie, tylko muszę cię uprzedzić, że ten numer nie zadziała drugi raz.

Teodor od razu załapał, że Malfoyowi chodzi o ostatnią sytuację, kiedy we dwóch zerwali się z pracy, by zaprosić Granger na ślub. Tylko, że Draco z początku o tym nie wiedział – wtedy mógłby nie zgodzić się tak szybko.

Pełnia szczęścia | DramioneOù les histoires vivent. Découvrez maintenant