|06| Rodzicielska Reprymenda

150 20 24
                                    

Jadwiga Nowicka mieszkała w starym, drewnianym domu, ogrodzonym zieloną, gdzieniegdzie zardzewiałą siatką. Na podwórzu trawa sięgała kolan i jedynym przejściem od furtki do drzwi była wydeptana ścieżka o szerokości dziesięciu centymetrów. Powitało ich ujadanie psa, który oznajmił właścicielce przybycie gości.

Zanim Nina zdążyła zapukać (miejsce, w którym niegdyś znajdował się dzwonek, zamieniło się w dom dla robactwa), firanka w przedpokoju podniosła się i wyjrzała przez nie para zielonych oczu.

– Kto tam? – odezwała się kobieta.

Miała zachrypnięty głos nałogowego palacza.

– Dzień dobry, my chcieliśmy porozmawiać o panu Mateuszu, pani sąsiedzie – powiedział Dawid na jednym wdechu.

Ze środka dobiegł ich cichy pomruk. Zazgrzytał klucz w zamku i drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem.

– A wy co, policja? – parsknęła, ale mimo obaw dwójki zaprosiła ich do środka.

Weszli do małej izby, w której z jednej strony była część kuchenna, a z drugiej, pod oknem, wersalka i stół z krzesłami.

– Robię herbatę tylko dla siebie – zaznaczyła kobieta.

Nina i Dawid stali na środku pomieszczenia i nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Kobieta obrzuciła ich dziwnym spojrzeniem.

– Siadajcie, proszę bardzo. – Wskazała na krzesła przy stole.

Nina usiadła i od razu pożałowała. Stołek chwiał się w każdą stronę i dziewczyna polegała bardziej na uparciu się na swoich nogach.

– Co chcecie wiedzieć, hę? Słyszałam, że chodzą jakieś przybłędy i szukają kłopotów. To o was było? – zapytała i sięgnęła po paczkę papierosów. Z kieszeni fartucha wyciągnęła zapalniczkę.

– Zależy, co ma pani na myśli, mówiąc kłopoty – odezwał się Dawid. Skrzyżował ręce na piersiach i przybrał zaczepny ton. – Chcemy po prostu pomóc policji. Bo ona chyba już nie daje rady.

Kobieta zaśmiała się, trzymając papierosa w ustach. Po chwili zaczęła kaszleć, a Nina przestraszyła się, że będą ostatnimi odwiedzającymi tę kobietę.

– Takie młodziuchy to mają pstro w głowie – mruknęła. Patrzyła się w zlew naprzeciwko i Nina nie wiedziała, czy mówiła do nich. – Naoglądają się seriali kryminalnych i co? – Parsknęła. – Żeby to chociaż było coś dobrego. PRL-owska Kobra albo 07 zgłoś się. Ach, młody porucznik Borewicz. A nie to, co teraz. – Wzdrygnęła się.

Nina spojrzała z przerażeniem na Dawida. Wydawało jej się, że przyjście tu nie przyniesie im niczego, oprócz kilku złośliwych słów.

– Wie pani, kto zabił Mateusza Konrada? – zapytał w końcu Dawid.

Kobieta zmierzyła go wzrokiem i wypuściła kłąb dymu.

– Jakbym wiedziała, nie rozmawialibyście ze mną.

– Co ma pani na myśli? – Nina poczuła, jak krzesło niebezpiecznie przechyliło się w prawo.

– To znaczy, że ta sprawa jest bardziej złożona, niż wam się wydaje, młodziuchy. I ostrzegam was, że nie chcę mieć żadnych problemów – zaznaczyła.

Dawid pokiwał głową.

– Dobrze, ale przejdźmy do faktów. Nikt się nie kręcił wokół domu na kilka dni przed zabójstwem?

– Nie.

– Jest pani tego pewna?

– Chyba nie po to stoję przez cały czas w oknie, żeby spać – burknęła.

Koniec Końców [Dawid Kubacki] ✔️Kde žijí příběhy. Začni objevovat