|24| Epilog

271 23 47
                                    

Dawid i Nina wyszli z domu Alicji niedługo później. Nina jeszcze raz obróciła się i spojrzała z zamyśleniem na budynek. Nigdy nie przypuszczała, aby ktoś mógł uknuć taki plan. Szczerze współczuła Marcie wszystkiego, co się stało. Ślub i późniejsze pozwolenie na zabicie męża musiało ją sporo kosztować. Nie dziwiła się, że chciała zaznać trochę spokoju w Szwajcarii – miejscu, w którym, Nina miała nadzieję, nikt jej nie znajdzie. Zastanawiała się tylko, jak rozwiążą sprawę z Dorianem. Bądź co bądź chłopak nie był pełnoletni, więc na pewno będzie poszukiwany. Dziewczyna zastanawiała się, czy Alicja nie wpakuje się w jakiś kłopoty. Jednak nadal była jego matką, więc posiadała prawo do opieki. Nina nie wiedziała, na ile ono pozwalało, ale na razie postanowiła nie zaprzątać sobie tym głowy.

Wtedy poczuła nieprzyjemny uścisk w żołądku, a w głowie zawitała myśl, że Dawid wyjeżdżał za trzy dni, co oznaczało również cztery dni do oddania pracy na język polski, na którą nie miała kompletnie pomysłu. Cicho westchnęła, czym przyciągnęła uwagę chłopaka.

– Co się dzieje?

Nina opowiedziała mu całą historię o pracy na polski. Gdy skończyła, Dawid zamyślił się na dłuższą chwilę, trąc brodę i marszcząc brwi. Po chwili rozciągnął usta w szerokim uśmiechu.

– Opisz historię morderstwa.

Dziewczyna potrząsnęła głową.

– Co?

– Mówię ci, żebyś opisała historię morderstwa. Z tego, co wiem, masz polski z Wiadomą, a ona uwielbia sensacje. A tym bardziej, gdy ma je z pierwszej ręki.

Nina, kiedy tylko wróciła do domu, usiadła do komputera i zaczęła pisać. Trwała w tym stanie przez prawie trzy godziny i udało jej się stworzyć pięć stron. Jej kolejne dni wyglądały tak, że siadała do komputera o szóstej rano, wychodziła z domu o siódmej trzydzieści, wracała, jadła obiad, pisząc, odrabiała zadania na następny dzień i znowu pisała. W sobotę kompletnie straciła głowę i poczucie czasu, więc od szóstej rano do dwudziestej trzeciej, tkwiła przy komputerze, uderzając z pasją w klawisze. Tym sposobem udało jej się w ciągu trzech dni napisać całość, oczywiście zmieniając dane osób. W niedzielę od samego rana redagowała swój tekst, a gdy skończyła, była już siedemnasta.

Nadgarstki bolały ją niemiłosiernie, oczy stały się suche niczym wióry, a w głowie rozlegał się bez przerwy odgłos wciskanych klawiszy. Gdy tylko wydrukowała opowiadanie, padła na łóżko, kompletnie wypruta z energii. Przez cały ten czas nie kontaktowała się z nikim.

Pobudka o siódmej rano była miłą odmianą. Nina przetarła wciąż zaspane oczy. Poszukała na szafce nocnej telefonu, ale zamiast niego wymacała małą karteczkę. Natychmiast usiadła, a od szybkiego ruchu zakręciło jej się w głowie.

Nie miałem serca Cię budzić. Opowiadanie czytałem – genialne! Pozdrowienia (już) z Krakowa ;)

D.

Nina zamrugała oczami. Poczuła gromadzące się w kąciakach łzy i ze wszystkich sił starała się nie rozpłakać. Próbowała sobie wmówić, że była po prostu zła na siebie, iż nie pożegnała przyjaciela. Choć sama sobie nie wierzyła, z uporem maniaka powtarzała w głowie jedno zdanie: „To tylko przyjaciel".

~

W środę o trzeciej nad ranem tata Niny został zerwany z łóżka. Dziewczyna udawała zdziwioną, ale dobrze wiedziała, co to oznaczało. Z Alicją nie widziała się od spotkania, kiedy kobieta o wszystkim im powiedziała. Liczyła, że Dorian i Marta bezpiecznie dotarli do Szwajcarii, bo na razie Burski siedział z buzią zamkniętą na kłódkę.

Koniec Końców [Dawid Kubacki] ✔️Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt