1. Poszukiwany

Zacznij od początku
                                    

Wręczył łuskę po pocisku swojej rozmówczyni. Po czym wziął łyk piwa i kontynuował.

- Wracając, ten koleś zafundował mu okrutną śmierć. Lecz to co zrobił na końcu było najbardziej podłe. Drugi i trzeci strzał odstrzelił staruszkowi nogi, choć nie było to konieczne. Chyba chciał by jego śmierć była artystyczna. Podszedł do niego rozkładając z powrotem, lufę w laskę. Chwycił leżący na ziemi płaszcz starego, który wcześniej wyleciał przez okno i zarzucił na plecy. Podszedł powoli do Rabbota. Ten i tak próbował walczyć. Szarpał się i próbował uderzyć, ale chybił. Napastnik powiedział coś do niego i oddał czwarty strzał. Nie wiem co mu powiedział. Ale to było coś takiego że odebrało mu nie dość że wolę walki to i chęć do życia. Rabbot jeszcze resztką sił powiedział tylko..."Deadeye". Kiedy z nim skończył nagle pojawiły się badniki. Żaden z jego ludzi nie wyszedł by walczyć za swojego dowódcę. Moim zdaniem to udowadniało to tylko bardziej jak bardzo żałośni są najemnicy. Lecz zanim roboty zdążyły cokolwiek zrobić, doszło do jakiejś reakcji łańcuchowej. Seria wybuchów wznieciła zawieruchę. Podwinęła piasek, stworzyła dla niego zasłonę która pozwoliła mu odejść. Usłyszałem tylko dźwięki strzałów i rozrywany metal. Kiedy kurz opadł,zostały tylko podziurawione ciała. A po nim ani śladu, tylko żelastwo wokół zwłok Rabbota. Nie, nie widziałem twarzy, zasłaniał ją chustą, a na głowie miał kapelusz. Ostatecznie może lepiej, że sprawy tak się potoczyły. Teraz przynajmniej mamy w porządku zarządcę. Nie jest on nikim od Eggmana więc stawiam że jest od króla. Ale dla nas ludzi prostych, to nawet lepiej. Nie ma robotyzacji, nie ma badników i nie ma tych przeklętych najemników. Jak się nazywa ten nowy zarządca? Wybacz ale nie wiem. Nie gadałem z nim, ale z tego co wiem jest w porządku. Co? Musisz już iść? Cóż szerokiej drogi młoda damo.... Czekaj kokarda ci spada, zawiąż ją sobie.


Lisiczka o czerwono-brązowym futrze i brązowych włosach podziękowała za uwagę. Wyszła z baru i kontynuowała swoje śledztwo. Rozejrzała się po obozie. Zbudowane z gliny budynki, które w niektórych miejscach miały stalowe elementy. Na szczycie niektórych budynków stały działka przeciwlotnicze z logami Eggmana, które były zamalowywane przez przebywających w bazie robotników. Baza była pełna brudu i smrodu. Nie pomagało też słońce, które grzało z góry. Na lisicy nie wywołało to jednak, żadnych negatywnych emocji. Jako była łowczyni nagród bywała już w gorszych miejscach. Spokojnie rozglądała się za następnym celem rozmowy. Ciarki jej przeszły po plecach kiedy usłyszała znajomy głos za plecami....

- Kopę lat Fiona, szukasz zajęcia?

"Szlag, Nicolette" uśmiechnęła się mimowolnie i odwróciła się.

- Heeeej...

- Ile to minęło od ostatniej akcji? Dwa, trzy lata?

- Stosunkowo dużo...

- Taki zawód- westchnęła znajoma jej łowczyni nagród - Priorytety się zmieniają - Poprawiła gwiazdę szeryfa przyczepioną do piersi i włożyła dłoń do kieszeni.- Nadal mi nie odpowiedziałaś na moje pytanie- wetknęła do ust papierosa.

- W sumie to tak, szukam - odpowiedziała, ale znów szybko zmieniła temat. - Swoją drogą przekwalifikowałaś się czy co? Z najemniczki,stałaś się nagle stróżem prawa?

- Uwierz mi że ta robota jest o niebo lepsza. Ten nowy zarządca... Szlag zapomniałam imienia! Nieważnie, płaci mi niezłą sumkę od pilnowania tego żeby w barach się nikt nie pozabijał, no i czasem trzeba kogoś zdjąć. No ale czego nie robi się w imię jak on to nazwał..."Idei". - zaśmiała się fioletowa łasiczka. - Oczywiście żartuję. Dorabiam sobie i dodatkowo mam napływ zleceń od tego kolesia. O immunitecie nie wspominając. Wracając, po co tu jesteś? Planujesz jakiś większy przekręt?

Szepcząc w chaosieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz