Rozdział 3: Zrelaksuj się

1.7K 138 44
                                    

-H-Hank? - wymamrotał Connor.

Oczy Hanka rozszerzyły się i nieświadomie uśmiechnął się do androida. Cieszył się, że jego przyjaciel się obudził. Hank usiadł bliżej kompana, ale tak, aby mu nie przeszkadzać. Connor miał tylko w połowie otwarte oczy jakby z lenistwa i rozejrzał się po pomieszczeniu.

- Co się... s-stało? - trochę ochrypłym głosem, zapytał nie do końca przytomny android.

- Gdy wysiedliśmy z auta, nagle się przewróciłeś, uderzając głową o ziemie! - wytłumaczył starszy mężczyzna, jednocześnie mocno gestykulując swoimi lekko pomarszczonymi dłońmi.
- Wyglądało to dość boleśnie... jak się teraz czujesz ? - kontynuował, patrząc na wpół przymknięte oczy Connora.

- Czuję się ... okropnie... - zaczął - plecy mnie bolą ... - dodał, jednocześnie próbując położyć się wygodniej na plecach.

- Ta, zauważyłem, jak łapiesz się za nie, gdy wysiadłeś z samochodu. Przeholowałeś z czymś czy jak? - porucznik się zapytał, przechylając swoją głowę lekko w bok.

- Już od jakiegoś czasu czuję ten ból... P-Przypuszczam, że to przez stres? Dowiem się co, to spowodowało, zaraz po tym, jak wydobrzeję - w jego głosie słychać było nutę jego powszechnie znanej determinacji, jednak szybko wyparowała, gdy zaczął gwałtownie kaszleć.

- Zrelaksuj się, jestem z tutaj by ci pomóc - Hank lekko poklepał po ramieniu androida, próbując poprawić jego nastrój.

Connor lekko się uśmiechnął i tym razem położył się na brzuchu. Natomiast jego źrenice lekko się rozszerzyły, gdy podniósł się lekko na kolana i spojrzał w dół.
- Dlaczego nie mam na sobie większości swoich ubrań, poruczniku? - zapytał się mężczyzny, jednocześnie lekko się rumieniąc na myśl, że Hank mógł zobaczyć go nago.

On natomiast odwrócił wzrok, próbując opanować nagłe rumieńce.
- N-No wiesz ... - jąkał się - ...masz gorączkę do cholery jasnej! Musiałem cię jakimś cudem schłodzić! Kurwa, przecież wiesz, że nigdy nie opiekowałem się chorym Androidem!
Hank skrzyżował swoje ramiona na klatce piersiowej. Czuł, że jakoś musi się z tego wytłumaczyć, choć jednocześnie był dość poddenerwowany.

Asystent lekko się uśmiechnął na widok tak zmieszanego porucznika i wygodniej się ułożył na brzuchu, kładąc głowę na kanapowej poduszce.

Hank cicho westchnął, wstał i skierował kroki ku kuchni, ale zanim tam dotarł, usłyszał wciąż zachrypnięty głos Connora.
- Poruczniku...

Hank się zatrzymał i spojrzał w jego kierunku.
- Ta, Connor?
Hank widział tylko kosmyki włosów androida, które wystawały ponad podłokietnik kanapy.

- Czy mógłby pan... m-mógłby... - zaczął, jednak jego policzki szybko zaczęły płonąć od ilości zażenowania swoim pytaniem.

- Hm, co potrzebujesz? - Hank zapytał raz jeszcze, wkładając dłonie do kieszeni od spodni.

- Już n-nic, to tylko głupie pytanie - Connor odpowiedział poirytowany, że w ogóle pomyślał o czymś tak durnym.

Głos Connora w tej chwili bardzo przypominał Hankowi ten, gdy byli u Kamskiego. A dokładnie wtedy, gdy kazał androidowi wykonać „test Kamskiego". Hank zmarszczył brwi na myśl, jak bardzo Connor się wtedy wydawał zmieszany, zdziwiony i zestresowany do momentu, aż rzeczywiście przyznał, że jest defektem.

Jednak Connor wybudził go z tego zamyślenia, nagłym i spiętym poruszeniem się wywołanym przez frustrację.
- Czy mógłbyś ... pomasować moje plecy? Tak jak to zrobiłeś na komendzie policji dziś rano... To było ... bardzo przyjemne ... - wyjąkał Connor i zmieszany odwrócił wzrok.

Hank, ku jego zaskoczeniu, zachichotał.
- To wszystko? Na serio, zrobiłeś z tej drobnej przysługi misje nie do wykonania! - Hank zaśmiał się z własnego żartu.
Porucznik usiadł na krawędzi kanapy, tuż obok Connora i cicho westchnął. Długo czekał na taki właśnie moment, gdy będzie mógł dotknąć nagiej skory swojej sympatii. Zsunął koc z pleców androida i ku jego zaskoczeniu zobaczył blade plecy, które były pokryte drobnymi piegami.

Żadne z nich się nie odezwało, gdy Hank zaczął masować jego plecy. Hank pamiętał, gdzie Connor trzymał się za plecy, więc uznał, że od tego miejsca będzie dobrze zacząć. Mięśnie były bardzo napięte w tym miejscu. Ku jego zaskoczeniu otrzymał dość nietypową reakcję — która mu oczywiście nie przeszkadzała — otóż Connor lekko drżał, przez co chował twarz w kanapie. Wyglądało to naprawdę uroczo.

- O Jezu ... - wymamrotał.
Mimo że chował twarz w kanapie, Hank świetnie go słyszał.

- Przyjemne to, co? Masz szczęście, draniu! Nie dość, że masz cały dzień wolny, to w dodatku darmowy masaż pleców ... ale jesteś chory, zasłużyłeś sobie na trochę odpoczynku - Hank nie przestawał masować pleców Connora.

- Ja... Ja nie zasługuje na to... poruczniku...
Android, mówiąc to, brzmiał na przygnębionego i przybitego jakimś faktem. Spojrzał później także na Hanka, starając się nie zmienić swojej pozycji zbytnio.

- Skąd ci się to kurwa wzięło?
Connor jedynie odwrócił wzrok na ścianę i lekko pokiwał głową, ignorując jego pytanie. Hank zmarszczył brwi trochę zmartwiony słowami Connora, ale zdecydował, że lepiej się tym jeszcze nie przejmować. Zapyta, gdy będzie lepszy moment.

W domu znów nastała cisza, a Hank nie przestawał masować napiętych pleców kompana. Powoli rozmasowywał, coraz to wyższe partie pleców, aż dotarł do połowy. Masował każdy fragment bardzo dokładnie. Rozmasowywał za każdego kryminalistę, którego android gonił, za znalezienie każdego dowodu oraz za siedzenie przy biurku przez całe dni. Connor wydobył z siebie stłumiony jęk, gdy zaczął odczuwać senność, a to przyprawiło Hanka o delikatny uśmiech.

Hank się chwile potem przekonał, że masowanie jego górnej części pleców i ramion przyprawiało o fale dreszczy... i to nie tylko tego androida.

- O m-mój Boże, Hank... - Connor zaczął, jednak porucznik szybko go uciszył.

- Mówiłem ci, zrelaksuj się. Zasługujesz na to.
Hank, prawdę mówiąc, sam zaczął czuć się zmęczony. Jednak znów zaczął się uśmiechać, gdy usłyszał, jak Connor wydobywa z siebie głębokie i dość głośne oddechy, a jego ramiona powoli zanurzały się w kanapę. Connor z każdą chwilą bardziej się odprężał, gdy Hank rozmasowywał co raz to nowsze obszary. Wtem pozostał tylko kark. Było to prawdopodobnie najbardziej naprężone miejsce, jakie miał Hank okazje rozmasować.

- Jezu, Connor, to dlatego ostatnio tak często próbowałeś rozmasować sobie kark?- zapytał Hank.
Jednak w tej chwili jedyną rzeczą, jaka oficer Policji w Detroit mógł zrobić to skinąć głową.

Dokładnie w momencie, gdy Connor czuł się tak zrelaksowany, jak nigdy wcześniej, telefon głośno zadzwonił na cały dom. Prawdę mówiąc, to przestraszyło ich obu.

Ciąg Dalszy Nastąpi

Słów: 974

Chorobowe Connora: Hank x Connor [translation] || TrashVortexWhere stories live. Discover now