Prolog - One night...

Start from the beginning
                                        

- Zależy, czego lubisz słuchać. Niech zgadnę... wyglądasz mi na coś pomiędzy Radiohead a The Rolling Stones - mówię, a jego kolega wybucha śmiechem, stając koło niego, od razu wiem, że trafiłam celnie. - Spokojnie, muzyka to moja druga pasja, w pierwszej jestem jeszcze lepsza.

- Podałaś tylko ogólniki. Zgadnij piosenki, jak jesteś w tym taka dobra. - Podpuszcza mnie brunet.

- Zapisz trzy piosenki na serwetce - odpowiadam i przechylam się przez bar po długopis. - Jak zgadnę chociaż jedną, to postawisz mi drinka.

- Czy zakładanie się o drinka ma sens? - pyta, kładąc serwetkę na kolanie i biorąc ode mnie długopis. - I tak pijesz tu za darmo. Jak zgadniesz, dasz mi swój numer.

- Nie daje numerów obcym facetom w barach. Nie jestem typem dziewczyny, która odbiera telefony od facetów poznanych w barach - odpowiadam, a brunet śmieje się cicho i spogląda na mnie z tym bezczelnym uśmiechem.

- Ode mnie byś odebrała.

- Nie. Od tej zasady nie robię wyjątków. Nie wiem, za kogo się uważasz ale... - zaczynam, a w jego oczach pojawia się coś nowego, zaskoczenie. Jest zaskoczony czymś, co powiedziałam.

- Więc drink. Zgaduj - mówi i chowa zapisaną serwetkę do wewnętrznej kieszeni marynarki.

- Spokojnie Tygrysku, mam jeszcze dziesięć minut. Do zobaczenia. - Macham do niego, obracając się na obcasie i odchodzę z powrotem w stronę garderoby, w której drzwiach stoi Eve, a ja od razu się do niej uśmiecham i zajmuje miejsce obok niej.

- Potrzebuję zagrać dwie piosenki w tym secie - mówię z uśmiechem do Derrica.

- O nie, ona znów to robi - wzdycha nasz perkusista, a wszyscy wybuchają śmiechem. - Kto jest szczęśliwym wybrankiem?

- Wysoki brunet w ciemnej marynarce, siedzi przy samym barze. - Cała czwórka moich znajomych podrywa się z zajmowanych miejsc i wygląda przez otwarte drzwi.

- O kurwa. Wiesz, kto to jest, prawda? - pyta Ricky, a ja wzruszam ramionami.

- Mówiąc szczerze, nie musi mi nawet mówić, jak ma na imię. Widziałam się w tym tygodniu z moim ojcem i jak przez dwa dni słuchałam, jaka być powinnam, więc dziś zdecydowanie mam ochotę zrobić coś, z czego nie byłby dumny - odpowiadam i przygryzam usta, przypominając sobie o szmince. - Wracając do piosenek to na pewno: You Can't Always Get What You Want The Rolling Stones i David Bowie.

- Nie wygląda jakby David Bowie to był dobry strzał - mówi Eve. - Choć Ty zawsze masz rację.

- To zawsze działa - odpowiadam. - Więc kto to? Bo mówiłeś, że go kojarzysz Ricky?

- Jutro do mnie zadzwoń, to Ci powiem. - Śmieje się, a ja pokazuję mu język, gdy Eve spogląda na zegarek.

- Rozumiem, że zaczynamy od Helpless, skoro masz kogoś na oku.

- Może następny set - odpowiadam, a ona przytakuje mi i kończymy szybko drinki, by wrócić na scenę.

Bycie w związku wymaga czasu. Najpierw na randki - na poznawanie się, na upewnianie, że poza pierwszą fascynacją, jest tam coś więcej. Czasu, którego w moim życiu nie ma. Nie jestem dobra w związkach, najdłuższe relacje jakie posiadam w swoim życiu to te rodzinne i te zawodowe. Choć w zespole raz na dwa lata i tak kogoś wymieniamy i nie będę ukrywać, że na pewno ma to związek z tym jaka potrafię być.

Poza tym są jeszcze oczekiwania.

Uśmiechnij się Adrianno.

Zachowuj się Adrianno.

you can't always get what you want • B.CWhere stories live. Discover now