XI. Ryzyko zauroczenia

3.6K 279 228
                                    

Leo

Jeśli mam być szczery, to nie wiedziałem, jak to się stało. W każdym razie siedziałem sobie w Bunkrze 9 od godziny, pracując nad wynalazkiem. Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie fakt, że dziewczyna, która zaczynała mi się coraz bardziej podobać mi pomagała. I przy okazji ze mną rozmawiała, co nie zdarza się zbyt często u płci pięknej. Mogę to uznać chyba za sukces. Zazwyczaj każą mi spadać po dwóch minutach znajomości.

(T/I) nie kazała mi spadać. To znaczy kilkakrotnie kazała, ale tylko w przypadkach wyjątkowo kiepskich żartów lub niezbyt udanego podrywu. Może jednak nie było tak źle, skoro jak dotąd sobie nie poszła. Niech jeszcze sobie nie idzie, proszę. Tak jak mówiłem, budowaliśmy mechanizm dla Hoodów, gadając o wszystkim i o niczym. Nie wiem nawet, kiedy minęła ta godzina. Córka Aresa siedziała na podłodze obok konstrukcji, ja leżałem pod maszyną. Dosłownie. Leżałem na plecach i kończyłem montowanie silnika nade mną. Przeszliśmy do trudniejszej części zadania, więc (T/I) tylko podawała mi narzędzia. Poprawiałem ustawienie serca machiny, bez tego nie zadziała. Wystawiłem otwartą dłoń do dziewczyny.

– Śrubokręt krzyżakowy – poprosiłem, a półbogini podała mi narzędzie. Zerknąłem na nie w słabym świetle latarki postawionej na podłodze. – To nie jest śrubokręt krzyżakowy.

– Leo, masz kilkanaście rodzajów śrubokrętów. Mógłbyś wyrażać się troszeczkę jaśniej?

– Patrz na końcówki.

– Właśnie byłam w trakcie zastanawiania się, czy to może coś oznaczać.

Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. Uwielbiam ją.

– Nie będzie z ciebie mechanika, (T/I). Chyba że cię podszkolę.

– Jestem świetnym mechanikiem. Beze mnie byś tego nie zbudował.

Przewróciłem oczami.

– Widziałam to, Valdez – powiedziała, podając mi tym razem odpowiedni śrubokręt.

– Możesz mi poświecić latarką na silnik? Teraz muszę widzieć dokładnie, żeby nic nie eksplodowało.

– Coś może eksplodować? – spytała, spoglądając nieufnie na maszynę.

– Myślę, że nie powinno, ale nic nie obiecuję.

(T/I) schyliła się, podniosła latarkę i skierowała strumień jej światła na mechanizm, kładąc się koło mnie. Czy ktokolwiek myśli, że potrzebna mi była ta latarka? Widziałem doskonale, ale o tym nie musiała wiedzieć.

– Patrzysz na silnik czy na mnie? – zapytała z irytacją, kiedy zauważyła, że oderwałem wzrok od wynalazku.

– Oczywiście, że na silnik – odparłem, uśmiechając się niewinnie. Nie patrzyłem na silnik.

– Zepsujesz to i nas zabijesz – stwierdziła, po czym oparła latarkę o moje ramię, pilnując, żeby świeciła na odpowiednie miejsce. – Radź sobie sam.

– Ej, wracaj – zaprotestowałem, kiedy się odsunęła.

– Nic z tego. Jeśli tam zostanę, to Connor i Travis nie doczekają się tej maszyny.

Westchnąłem z rozczarowaniem i zająłem się silnikiem. (T/I) oparła się plecami o ścianę i obserwowała, jak pracuję.

– Jest za cicho – zauważyłem. – Mów o czymś.

– Co chcesz wiedzieć?

Czy mam u ciebie szanse, pomyślałem.

– Nie mam pojęcia. Chyba wyczerpaliśmy wszystkie możliwe tematy - powiedziałem zamiast tego. – Coś ciekawego działo się wczoraj na ognisku, kiedy poszedłem z Harley'em?

What's up, Valdez? | Leo x Reader [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz