#1 Poznaj nasz wspaniały obóz!

500 36 46
                                    

Wpatrywała się w krajobraz za oknem już dobrą 3, może 4 godzinę. Co jakiś czas teren się zmieniał, mimo to, głównie prezentował on drzewa, łąki i niewielkie pagórki. Nawet jakiejś solidnej góry nie było co szukać w tak całkowitym zadupiu. Jednakże co chwilę mijane drzewa, które pod wpływem prędkości pojazdu rozmywały się za oknem; były dla dziewczynki całkiem ciekawym zjawiskiem do oglądania. Ponieważ jechała z całkiem sporego miasta, to nie była z naturą aż tak zaznajomiona na co dzień. Była więc to jakaś miła odmiana.

Gdy jednak przeniosła wzrok na całą resztę autobusu, to dopadł ją lekki niepokój. Niemalże w środku lata rodzice postanowili wysłać ją na obóz, ponieważ nie miał kto z nią zostać w domu. W każdym razie, była sama. Nikt inny nie jechał z nią. Poza oczywiście kierowcą, który był widocznie zmęczony faktem, że musi dowozić kolejne dziecko na ten durny obóz, w czasie gdy mógłby robić znacznie ciekawsze rzeczy.

Dziewczyna nie miała nawet odwagi spytać go ile jeszcze, więc westchnęła i wróciła do swojego wcześniejszego zajęcia.

Po męczącej godzinie, w czasie której dziewczyna zaczęła przysypiać, w końcu autobus zatrzymał się, a kierowca wrzasnął, że w końcu dotarli.

***

- Już nie mogę się doczekać! - krzyknął uradowany David, ściskając mocniej swoją gitarę.

- Ogarnij się, David - skarciła go Gwen. - W końcu to jedynie kolejny problem, który jacyś rodzice sprowadzają nam na głowę. Przyjmowałeś już kilkanaście obozowiczów, więc po co się tym tak ekscytować?

- Bo to muzyczna obozowiczka! Gwen - chwycił ją za ramiona - czy ty nie rozumiesz co to oznacza? Już od początku tego obozu czekałem na tę chwilę. Wreszcie będzie ktoś, kto będzie mógł ze mną śpiewać obozowe piosenki!

- Skoro zajmuje się muzyką, to jestem przekonana, że nie będzie chciała słuchać twoich jazgotów.

- Och! To ona! - krzyknął David, wskazując na nadjeżdżający autobus, całkowicie przy tym olewając poprzednią uwagę Gwen.

Gdy tylko pojazd się zatrzymał, a drzwi się otworzyły, to wysiadła z niego dosyć niska blondynka o czerwonych oczach.

- Witamy na obozie Camp Campbell, gdzie każdy obozowicz, opiekun i zwierzę są zadowoleni, ooooraz gdzie nie ma żadnych kłamstw czy oszustw! - wyrecytował na przywitanie David. Po chwili jednak ułożył gitarę do gry. - Lepiej wyjaśni to jednak piosenka! Ooooo!

- Nie! - krzyknęła Gwen, zabierając mu gitarę.

- A dlaczego nie? - spytała blondynka.

Wtedy też wszyscy obozowicze, łącznie z Gwen i kierowcą zrobili zbiorowe "Hę?!".

- A dlaczego udajemy, że się dusimy, skoro jest powietrze na ziemi? - spytał Space Kid. - A może my jesteśmy w kosmosie! Dlaczego mi nie powiedzieliście?!

- Zamknij się, Space Kid - wycedził przez zęby Max.

- Wreszcie! - krzyknął David, chwytając z powrotem gitarę. - Wreszcie ktoś, kto doceni moją grę!

- A dlaczego miałabym nie docenić? W końcu to obóz muzyczny, prawda?

- Och... To... Słuchaj młoda, muszę ci coś wyjaśnić - powiedziała Gwen, uklękując przy dziewczynie. - To tak naprawdę nie jest obóz muzyczny. To właściwie... obóz wszystkiego. Jak zerkniesz na ulotkę, to małym druczkiem zobaczysz "i reszty". To był mały przekręt ze strony byłego właściciela obozu. Przykro mi... Swoją drogą, David, dlaczego wciąż mamy te stare ulotki?!

- Bo ja... No... Nie było funduszy na nowe, więc...

- Hahaha! Wow! David, wiedziałem, że jesteś niepraktycznym idiotą, ale żeby aż takim? Haha! - wyśmiał go Max.

- W każdym razie, wątpię, że znajdziesz u nas to, czego szukasz - dokończyła Gwen.

- Och... To... Rodzice wysłali mnie na obóz muzyczny... Gdy się dowiedzą jak jest naprawdę, to będą źli...

- Rodzice..? - spytała Gwen. - A powiedz mi...

- Kate.

- Tak, a powiedz mi, Kate, kim właściwie są twoi rodzice?

- No... Mama jest skrzypaczką - Gwen już chciała odetchnąć, jednak Kate ją zaskoczyła - a tata prawnikiem.

- Ja pierdole! - krzyknęła rudowłosa.

- Gwen, słownictwo! - krzyknął David, zasłaniając przy tym uszy Kate.

- David, idioto, nie rozumiesz?! - krzyknęła Gwen, łapiąc go za kołnierz. - Jej ojciec jest prawnikiem! Jeśli dowie się jak jest naprawdę na tym obozie, to możemy już pożegnać się z nim na zawsze!

- Pożegnać na zawsze, hę? - szepnął sam do siebie Max, uśmiechając się przy tym szyderczo.

- David, ja nie mogę pracować w jakimś fastfoodzie! Nie wyrobię psychicznie przy tych wszystkich zamówieniach i co chwilowym pytaniu się czy dolewka napoju jest za darmo! - krzyczała kobieta, potrząsając przy tym Davidem.

Wtedy też i rudzielec zrozumiał powagę sytuacji. Mieli jednym słowem przejebane. I to wszystko przez małą 8-latkę.

- Jaki plan? - spytał David.

- Musimy sprawić, by pokochała to miejsce, wtedy nie doniesie ojcu - odpowiedziała cicho Gwen.

- Musimy sprawić, by znienawidziła to miejsce - powiedział cicho Max do Neila i Nikki.

- Ale jak to? - spytał Neil. - Przecież nic ci nie zrobiła.

- Nie wygląda też na groźną... A może jest szpiegiem tak jak tamta czwórka! Tak... widzę to w jej oczach! W jej demonicznych oczach widzę już tę komunę! - krzyknęła Nikki.

- Nikki... Czy ty w ogóle wiesz co to komuna? - spytał Neil.

- Nie, ale śmiesznie brzmi.

- Ludzie, nie rozumiecie? - spytał Max, ponownie zwracając na siebie uwagę. - Jak ona znienawidzi to miejsce, to doniesie ojcu. Jak doniesie ojcu, to on poda Davida i Gwen do sądu. Nie mają kasy, więc nie mają szans z prawnikiem. A wtedy bam! - uderzył jedną dłonią o drugą. - Obóz skończony, a my jesteśmy uratowani od tej rudery.

- Czasami twoje złowieszcze pomysły mnie aż przerażają... - powiedział zaniepokojony Neil.

- Tak! Ukarzemy tego szpiega! - krzyknęła Nikki.

- Ale Nikki... Ty wiesz, że to nie szpieg, prawda? - mruknął załamany Neil.

---------------------------------------
Zauważyłam, że na Wattpadzie są także i fani Camp Camp. A ponieważ uznałam, że brakuje tutaj jakichś opowiadań z tego, które nie byłyby jakimś David x Max, czy też David x Daniel oraz, że dodatkowo nadszedł wreszcie okres wakacji, to napiszę na szybko jakieś opowiadanie, zwłaszcza skoro mam jakiś pomysł.

Specyficzne wakacje || Camp Camp ✓Where stories live. Discover now