0 3

2.7K 217 34
                                    

Od autorki: Miłego dnia 💞 Bawcie się dobrze w szkole

- Wiem, przepraszam..

Zamrugałem szybko, by odgonić resztki snu. Obudził mnie głos, głos Zayna. Rozejrzałem się, przypominając sobie, że tu spał. Siedział na krawędzi łóżka lekko pochylony, trzymając przy uchu telefon. Uniosłem się, a materac zaskrzypiał informując Malika, że już nie śpię.

Wysunąłem się z pościeli wstając nagi z łóżka, sięgnąłem do komody po czyste bokserki. Słyszałem jak Zayn żegna się z osobą, z którą rozmawiał.

- To moja mama - mruknął, kiedy zerknąłem na niego przez ramię.

- Nie pytałem - wymamrotałem starając się być jak najbardziej obojętnym. W sypialni było ciemno, rozejrzałem się zaskoczony szukając zegarka - Jest po czwartej? Czemu twoja mama dzwoni o takiej godzinie? - przeczesałem palcami włosy i podszedłem do łóżka przysiadając na nim.

- Pracuje w nocy, więc pewnie nie zauważyłaby, że nie wróciłem do domu, ale moja młodsza siostra musiała do niej zadzwonić - uśmiechnął się słabo i opadł plecami na materac - Mama trochę się wkurzyła, ale jeżeli jestem bezpieczny, wystarczy bym dotarł rano do szkoły - mruknął, a ja przyglądałem się mu chwile.

- Skoro już się rozbudziłem, a ty nie musisz wracać do domu - zacząłem zsuwając dopiero co założone bokserki spoglądając na nastolatka, którego wargi wygięły się w szerokim uśmiechu. W szaleńczym tempie sięgnął do szafki nocnej szukając opakowania z prezerwatywami.

Dwadzieścia minut przed ósmą rano wyszliśmy z mojego mieszkania, które zamknąłem na klucz. Wychodząc z kamienicy wpadliśmy na moją sąsiadka. Pani Clark zmrużyła oczy, wokół których pojawiły się małe zmarszczki. I o dziwo nie zwróciła się ze skargą do mnie.

- Knebluj go albo róbcie to zboczeńcy u ciebie - warknęła na Zayna biorąc na ręce swojego maltańczyka i minęła nas pozostawiając po sobie wyłącznie zapach mocnych perfum. Zdecydowanie nie pasowały do tej starszej Pani.

- Nie jestem aż taki głośny - wymamrotałem wsiadając do samochodu Malika, a brunet zaniósł się śmiechem.

- Oj jesteś - powiedział zajmując miejsce za kierownicą i wkładając klucz do stacyjki.

- Uh, pieprz się - mruknąłem i widziałem, że zawahał się przed otworzeniem ust. Ale oczywiście musiał je otworzyć.

- Czyli widzimy się dzisiaj? - uśmiechnął się zapinając pasy i wyjeżdżając z podwórka.

- Zayn - odezwałem się po chwili wzdychając cicho - My się w ogóle nie powinniśmy widywać.

Nastolatek prychnął cicho. Czemu rozmowy z nim musiały wyglądać jak te z pięciolatkiem?

- Przecież widzisz sam jak wygląda nasze niespotykanie się. Daj temu.. Daj mi i nam szanse Ni - powiedział spoglądając na mnie z prośbą w oczach, gdy zatrzymaliśmy się na światłach.

- Jak ty to sobie wyobrażasz? - zmarszczyłem brwi. Musiał być taki uparty?

- Normalnie. Na przykład, dzisiaj zabiorę cię o osiemnastej na kolacje, nikomu o tym nie powiem, a knajpka będzie poza miastem, gdzie nikt nas nie będzie znał - uśmiechnął się jakby jego pomysł, wydawał mu się nadzwyczaj genialny - Zgódź się.

- No dobra - westchnąłem po chwili.

- Naprawdę? - pisnął Zayn ucieszony, na co uniosłem lekko brwi. Odchrząknął cicho - Świetnie, nie mogę się doczekać - dodał ruszając, gdy pojawiło się zielone. Wysadził mnie kawałek przed szkołą by nikt nie zobaczył nas razem w samochodzie.

Wchodząc na plac widziałem jak witał się z kolegami, a jedną dziewczynę pocałował w policzek. Poczułem się nawet trochę zazdrosny. Spojrzał mi przelotnie w oczy zanim objął ramieniem rudowłosą dziewczynę i ruszyli całą grupą do szkoły.

Nie miałem dziś zajęć z Zaynem co właściwie mnie ucieszyło. Wysiedzenie z nim w jednym pomieszczeniu, które byłoby też pełne jego rówieśników, mogłoby być.. jakby to delikatnie powiedzieć, trudne.

Wieczorem otworzyłem mu drzwi, gdy przyjechał mnie.

Nie zdążyłem otworzyć ust, by się przywitać, gdy przykrył je swoimi. Mruknąłem cicho starając się po omacku zamknąć drzwi, nie przerywając pocałunku. Odsunął się ode mnie i z uśmiechem oblizał wargi patrząc mi w oczy.

- Idziemy? - spytał na co kiwnąłem głową czując jak głos utkwił mi w gardle. Jechaliśmy długo, Zayn rzeczywiście wybrał knajpę do której nikt z naszych znajomych by nie dotarł.

Oprócz tego miała naprawdę fajny, amerykański wystrój kreowany na lata sześćdziesiąte. Usiedliśmy w loży ukrytej w samych rogu i końcu restauracji. Dziewczyna pracująca tu podała nam karty i zaproponowała danie dnia, którym był sloppy joe. Mięso mielone w bułce, mniam.

- Poproszę czekoladowy milkshake i klasycznego hamburgera - powiedziałem oddając jej menu i spoglądając na Zayna.

- To samo, ale truskawkowy shake - uśmiechnął się do blondynki, której dłonie drżały, po tym jak ich palce się zetknęły, gdy zabierała od niego kartę.

- Jeżeli upuści mojego hamburgera, bo zapatrzy się na twoją śliczną buźkę to cię zabije - mruknąłem mrużąc oczy, a Malik wyszczerzył się udając, że nie wie o co chodzi.

- Uważasz, że mam śliczną buźkę? - spytał pochylając się lekko do mnie, nad stolikiem. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, przewrócił solniczkę.

- Idiota - wymamrotałem - Rozsypana sól przynosi pecha - warknąłem starając się zebrać białe drobinki.

- A to nie jest cukier? - Mulat zmarszczył brwi, a ja jęknąłem z niedowierzaniem - Daj spokój, przesądy to głupota - powiedział zgarniając sól ze stolika na podłogę.

- Dobrze, że jesteś przystojny - mruknąłem nie wierząc w niego. Kelnerka postawiła przed nami nasze shake'i a po stronie Zayna położyła dodatkową serwetkę, na której było napisane imię i numer. Przewróciłem oczami i skupiłem się na dużym kubku mlecznego napoju przede mną.

- Nie bądź zazdrosny, to ciebie zabrałem na randkę.

- Nie jestem zazdrosny, tylko głodny.

bad things • ziall ✔️Where stories live. Discover now