III. Poznajcie Anioła

Start from the beginning
                                    

- Siema, młody.

-Hej, Gabe- przywitał się.

Winchester usiadł obok Castiela.

-Baltazar- przedstawił się brunet.

-Część. Sam Winchester.

Baltazar wyszedł i pobiegł schodami na górę.

-Więc wszyscy się już znamy? Super. Idę się ubrać.

Złotooki poszedł na górę, a jego nowy znajomy został sam z Castielem, bo Chuck zamknął się w jakimś pokoju. Sam spojrzał ukradkiem na szatyna. Był bardzo blady, pod oczami miał szare sińce, a usta miał popękane. Chyba się odwodnił.

-Co ty tu tak właśnie robisz?- zapytał wreszcie Castiel.

Winchester spojrzał na niego zdziwiony.

-Gabriel powiedział, że mnie zawiezię do szkoły.

-Ta, chyba na wagary.- mruknął pod nosem Novak.

Brunet zmarszczył brwi, sekundę później jednak się już uśmiechał.

-Eh. Nie szkodzi. Mój brat może mnie jeszcze podwieść. Jak chcesz możesz jechać z nami - wymyślił Sam.

-Och, dzięki, ale przejdę się...

Tak naprawdę to pojedzie rowerem, ale chyba nie będzie się za to małe kłamstwo smażył w piekle.

Sam pokiwał głową.

-Powiesz Gabrielowi, że będziemy na niego czekać?

-Jasne.

-Dzięki.

Sam wyszedł. Niebieskooki westchnął głęboko. Nie lubił rozmawiać z nieznajomymi. Albo w ogóle z nikim, oprócz bliskich przyjaciół i rodziny. Zjadł małą miseczkę płatków z mlekiem i pozmywał po sobie naczynia. Nagle Jessy wskoczył na jego plecy z górnej półki i zaczął się łasić.

-Ty podła kreaturo. Wiesz, że cię uwielbiam i jeszcze to wykorzystujesz w tak podły sposób- powiedział do kotka, kiedy ten wszedł na stół i zaczął głośno mruczeć oraz patrzeć na niego swoimi brązowymi, dużymi oczkami.

Castiel wziął go na ręce i przytulił do siebie. Pocałował go w główkę i podrapał pod podbródkiem. Jessy przymrużył oczy z przyjemności.

-Zaraz udusisz tego kota tymi przytulasami.

Castiel podskoczył wystraszony, przez co opuścił kota. Jessy zły takim traktowaniem, prychnął, najeżył się i pobiegł gdzieś w głąb domu. Młody Novak spojrzał na swojego brata.

-Musisz się zawsze tak skradać?!

Gabriel zaśmiał się głośno i sięgnął swoją kurtkę oraz plecak.

- Sam powiedział, że będą na ciebie czekać.

- Będą? W liczbie mnogiej?- zdziwił się i poprawił kołnierzyki kurtki.

Jego młodszy brat wzruszł ramionami.

-Tak powiedział. Będziemy na niego czekać.

-Pewnie chodziło mu o swojego brata- mruknął pod nosem, przeglądając się w lusterku- Zabierzesz się z nami? Wiedziałem zdjęcie tego Deana. Wygląda nieziemsko.

-W sensie?

-Jest bardzo przystojny- uśmiechnął się chytrze i wyszedł.

***

Castiel wszedł do szkoły i poszukał wzrokiem swoją paczkę przyjaciół, których wypatrzył przy szafce jego i Charlie. Byli wszyscy. Charlie, Crowley, Meg, Gabriel i Jessica (której szczerze mówiąc nie bardzo znał). Przywitał się z nimi, do plecaka schował potrzebne na dzisiejsze zajecia notatki.

-Hej, Castielku!- zawołał tak dobrze znany przez niego głos.

Przewrócił oczyma i modląc się do Boga by były to tylko przezwiska, odwrócił się do tej bandy idiotów. Jak zwykle największy imbecyl prowadził- Alastair. Za nim szli Lilith, Ruby, Bela i Azazel. Chociaż mu dokuczali od początku szkoły, to nie miał do nich żalu. Nienawidził ich przez bardzo długi czas, ale w końcu stwierdził, że nie warto. Niektórzy po prostu tacy są. Wybaczył im, chociaż nie było to łatwe.

- Jak tam weekend, Aniołku? Twój brat znów dał się złapać glinom?- zażartowała Lilith, a jej znajomi się szyderczo zaśmiali.

No, nie był to żart pierwszych lotów, jednak zabolało. Naprawdę już wszyscy wiedzieli, że Baltazar wybrał sobie inspirację życiową wróg publiczny numer jeden? Nie były to wielkie kradzieże, jednak może przez to trafić do poprawczaka. Kretyni odeszli, zaśmiewając się w niebogłosy z innych.

-Wszystko dobrze, Cas?- zapytała zaniepokojona rudowłosa.

-Tak. Jak zawsze...- odpowiedział automatycznie.

Nie wiedział czemu tak odpowiedział, ale co się będzie tym zamartwiać.

Spojrzał w prawo od niechcenia i znieruchomiał. Zobaczył najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek dane było mu oglądać. Poczuł motylki w brzuchu. I jak szybko zielone oczy się pojawiły- tak też szybko zniknęły.

-Nie!- wykrzyknął, aż kilka osób na nich spojrzało.

-A tobie co?- zapytał Crowley.

Castiel nerwowo poprawił sobie włosy, co nic nie dało i tak był zestresowany znów niewiadomo czym oraz i tak wyglądały jakby przeszły przez nie huragan. Schował dłonie w kieszeniach bluzy i spojrzał na czubki swoich trampek.

-Nic. Tak tylko sobie...trenuje gardło?

-Nas pytasz? Jak ty nie wiesz co ty sam odpierdalasz to słabo z tobą, Cas- zachichotał Gabe.

Trenuje gardło?, chłopak przybił sobie piątkę za wymyślenie takiego wspaniałego wytłumaczenia, dlaczego krzyknął ni z tego i owego "Nie!".

Powinienem dostać nobla za myślenie w ekstremalnych warunkach/ pod presją czasu, pomyślał sarkastycznie.

-Okay, to ja lece. Nara, bitches.- rzuciła Charlie i już w następnej sekundzie była na końcu korytarza.

-Pa! Do zobaczenia! Umrę z tęsknoty! Kochamy cię! Nie zawiedź nas! - krzyknęli chórem.

-"Nie zawiedź nas"? Będzie mieć jakiś egzamin?- spytał niewtajemniczony młody Novak.

-Nie my, tylko Bradbury. W jakiejś grze musi przejść super level, żeby zostać super królową, super gry- odpowiedziała Meg.

Cas pokiwał głową.

-Ja też już pójdę. Zaraz będzie dzwonek- odezwała się Jessica.

-Pójdę z tobą, Jess. Mamy lekcję obok siebie- rzekł Gabriel i odeszli.

-Też już idę. Nara, Frajerzy- pożegnał się Crowley.

-Po co się żegnamy? Dopiero przyszliśmy- zdziwił się Castiel.

-Charlie pewnie całe swoje przerwy i popołudnie przeznaczy na grę, Gabe musi zrobić projekt z jakąś Kali i Merkurym, Crowley pewnie pójdzie na wagary, a Jess zostanie w bibliotece i przeznaczy przerwy na naukę. A ja chyba pójdę jak normalna uczennica na lekcje. Do zobaczenia, Clarence.

I również odeszła.

- Super- wymamrotał.

Chwilę później zadzwonił dwonek na lekcję i poszedł do sali.

amazing || ᵈᵉˢᵗⁱᵉˡ ᵃᵘ -- ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now