Halloween. Najpiękniejszy, najlepszy i najstraszniejszy dzień w roku. Castiel uwielbiał to święto. Tak jak cała jego rodzina. Chuck i Gabriel kupowali mnóstwo słodyczy, Lucyfer i Baltazar dekorowali dom, Michael i Raphael robili ostatnie poprawki we wszystkich kostiumach, a Cas... Cas nie robił nic. Dla innych dzień strachu, dla Castiela- dzień wolności i swobody. Umówił się z rodziną, że w tym dniu wszyscy mają się od niego odczepić i może robić wtedy co chce. Chuck jednak w tym roku postawił tylko jeden warunek- ma przebrać się za aniołka, bo ciotka Amara przyjeżdża, a to ona kupiła mu kostium i będzie jej przykro jeżeli go nie założy. Miał nadzieje, że ciotka kupiła mu za duży albo za mały rozmiar, ale okazało się, że jest w sam raz.-Cas!- usłyszał jak woła go dziewczęcy i bardzo dobrze znany głos.
Castiel przestał głaskać kotka i podniósł głowę. Była to Charlie.
-Witaj, Charlie- przywitał się uśmiechnięty.
Usiadła obok niego na ławeczce na ganku, który wiosną był zapełniony kwiatami i pszczołami.
-Za kogo się przebierasz na Halloween?- zapytał niebieskooki.
-Za Wonder Women, a ty?
-Za anioła- odpowiedział niechętnie.
Bradbury zachichotała. Castiel spojrzał na nią zły, ale po chwili sam się zaśmiał.
- Chyba to przez to co mam...- rzekł cicho.
-Nie! Naprawdę?-zdziwiła się rudowłosa.
Castiel pokiwał głową.
-Wiesz od czasu tego, nie są tacy jak dawniej... traktują mnie inaczej. Stali się bardziej religijni...
- Myślisz, że ten strój coś znaczy?- Uśmiechnęła się delikatnie- To zrozumiałe, że bardziej się o ciebie troszczą. Oczekujesz, że będą żyć jak gdyby nigdy nic się nie stało? Jak byś nie był...
-Część!
Był to Dean, który z pełnymi torbami szedł do domu. Castiel kiwną mu głową, Charlie odebrała mu tą rozmową całą radość.
-Hej!- przywitała się z nim wesoło Bradbury.
-Co tam?- zapytał Dean i usiadł obok dziewczyny..
- Och, nic. Tak tylko gadamy o Halloween.
-A właśnie. Jak chcecie możecie wpaść do mnie i Sama. Będziemy oglądać jakiś horror, albo dwa.
-A o której?- zadał pytanie Novak.
-Dwudziesta.
-Okay. - Zgodził się- Będę na pewno.
Dean uśmiechnął się szeroko.
-To super! A ty Charlie?
-Nie, przepraszam. Będę miała z Meg i Jess wieczór.
***
Sąsiadka poprosiła Castiela o pilnowanie jej pięcioletniego syna Bena. Cas, z dobrocią anioła, nie mógł się nie zgodzić, więc całe popołudnie spędził na zbieraniu cukierków z Benem. Czuł się dziwnie, bo ma siedemnaście lat i tak nie wypada. Nawet widok Gabriela, który również zabrał się za zbieranie słodyczy wcześniej, mu nie pomógł. Gabe robi to co roku, odkąd tylko nauczył się chodzić i mówić "cukierek albo psikus!". Poza tym dlaczego siostra Bena, Lisa, nie mogła się nim zająć? Po prostu jej nie było, pomyślał. Coraz częściej wracał się w nie swoje sprawy.
Pod wieczór Castiel odstawił obsypanego słodyczami małego Bena do domu. Pani Braeden dała mu trochę pieniędzy i podziękowała mu dwa razy. Kiedy wracał do domu spotkał Deana, który chował coś do bagażnika samochodu ojca i był przebrany za cowboy'a. Spanikowany, szybko chciał się schować za krzakami, w końcu był w idiotycznym przebraniu anioła, a Winchester nie mógł go zobaczyć w takim stanie. Niestety Novak nie jest dobry w szpiegowaniu, ani w skradaniu się w stylu ninja. Potknął się o kamień i prawie zaliczył bliskie spotkanie z betonem, ale zachował równowagę.
DU LÄSER
amazing || ᵈᵉˢᵗⁱᵉˡ ᵃᵘ -- ZAWIESZONE
Fanfiction❝ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴍᴀᴋᴇ ᴍᴇ ʟᴏsᴇ ʏᴏᴜ ᴛᴏᴏ ❞ Dean razem ze swoim młodszym bratem Samem i ich ojcem Johnem, powracają do swojego rodzinnego miasta w Kansas- do Lawrence. Samotny Dean w szkole poznaję jednak Castiela, przez którego zmieni swoje nastawienie do życi...