25.

1.5K 142 42
                                    

Uchylił powieki czując, że sprawia mu to o wiele więcej trudności niż zwykle.

- Louis?

Mama?

Zamrugał chcąc wyostrzyć obraz, aż wreszcie po kilku długich sekundach był w stanie zobaczyć biały sufit i równie białe ściany. Poczuł też sterylny zapach i nie musiał dłużej zastanawiać się gdzie był. Zbyt dobrze znał to miejsce.

Sala szpitalna.

Który to już raz?

- Louis, skarbie.

Przekręcił głowę w bok wyłapując zapłakane spojrzenie swojej mamy. 

Przełknął ślinę czując okropną suchość w gardle.

- Wody. - wydusił.

W jednej chwili kobieta pomogła mu nieco się podnieść i przystawić do ust plastikowy kubeczek z którego upił dwa spore łyki wody i z powrotem opadł na poduszki.

W nogach łóżkach zauważył też Dana i stojącą obok Lottie, która również miała nieco zaczerwienione od płaczu oczy.

Z początku nie miał pojęcia co się stało i co po raz kolejny robił w szpitalu, ale potem wszystko do niego wróciło.

Harry. Choroba. Kłamstwo. Niall. Liam. Zayn.

W przeciągu jednej godziny stracił cztery ważne dla niego osoby. Niby jak miał się po tym pozbierać?

Zacisnął powieki to samo robiąc z ustami. Jedno wiedział na pewno: nie chciał już płakać.

- Kochanie, jak się czujesz?

Paskudnie.

- Dobrze. - skłamał nie chcąc wspominać o bólu, który wciąż czuł w klatce piersiowej. - Co się stało?

- Straciłeś przytomność. - poinformowała.

Kiwnął głową. Mógł się tego spodziewać.

- Długo spałem?

- Kilkanaście godzin. - pociągnęła nosem. - Jest już następny dzień.

Znów pokiwał głową nie chcąc się odzywać, bo jego głos w każdej chwili mógł się załamać, ale przecież musiał przeprosić swoją rodzinę, a przede wszystkim mamę za kolejne nerwy i zmartwienia. Tylko to wprowadzał do jej życia.

- Przepraszam, mamo. - wyszeptał słabo. 

- Nie przepraszaj mnie, synku. - pokręciła głową mocniej ściskając jego dłoń. - Chłopcy powiedzieli mi co się stało. Tak mi przykro, kochanie.

Przymknął powieki biorąc głębszy oddech. Naprawdę nie chciał już płakać.

- Chcieli tutaj wejść, ale lekarz pozwolił na to jedynie najbliższej rodzinie. - oznajmiła. - Powiedział, że dopiero kiedy się obudzisz sam zadecydujesz czy masz ochotę na więcej odwiedzin.

Pokiwał głową.

- Czekają na korytarzu.

Nie odpowiedział wciąż wpatrując się w sufit.

- Harry też. - dodała ciszej, a on musiał ponownie zacisnąć powieki by zwalczyć łzy. - Skarbie, on bardzo..

- Powiedz im, żeby poszli do domu. - przerwał jej. - Nie chcę z nimi rozmawiać ani ich widzieć.

Jay jedynie kiwnęła głową i wyszła na korytarz. Dana również nie było, ale on pewnie poszedł po lekarza. Jego wzrok zatrzymał się na wciąż stojącej w tym samym miejscu Lottie. Jej dolna warga drżała. Chciał się uśmiechnąć, ale wiedział, że i tak mu to nie wyjdzie, więc po prostu wyciągnął w jej stronę rękę. Odczytała to bezbłędnie ujmując ją, siadając na skraju łóżka i w końcu przytulając do niego.

PineappleWhere stories live. Discover now