20. Konsekwencje

3.3K 289 69
                                    

UWAGA! WAŻNE!

Bardzo Was przepraszam, ale przez najbliższe trzy tygodnie nie pojawi się żaden rozdział. Niestety przez szkołę nie mam czasu na pisanie, a w związku z tym na najbliższą część, będziecie musieli zaczekać najprawdopodobniej do 2.07 Przepraszam, ale naprawdę nie wyrabiam. Bardzo Was proszę o wyrozumiałość i nie wysyłanie do mnie pytań o treści "kiedy next", bo będąc szczerą, zaczyna mi to obrzydzać pisanie.

Dziękuję za uwagę i życzę przyjemnego czytania.

Buziaki

Vera-18

Rozczarowanie jakie mnie ogarnęło przez przymus powrotu do celi, było nieporównywalna z niczym, co spotkało mnie w życiu. Plan, dzięki któremu miałam osiągnąć wolność, nie dał mi niczego: nie miałam możliwości uciec, nie udało mi się jakoś szczególnie zirytować strażników, a jedynie pomogłam w posłaniu kilkunastu osób do szpitala, a kilka do kostnicy. Czułam się z tym nieswojo, ale nie powiedziałabym, że źle.

Każda z nas została odprowadzona do swojej celi, gdyż żadna z nich nie została zniszczona. Przez zamknięcie korytarza ze stołówką, do cel musieliśmy iść okrężną drogą.

- Dlaczego w ogóle wracamy do budynku? Nie powinni gdzieś je przenieść? - obruszył się jeden z odprowadzających nas strażników.

- Nie ma takiej potrzeby. Ten typ uznał, że konstrukcja budynku nie została uszkodzona, więc mogą wrócić.

- Ta kurwa, nie została uszkodzona - prychnęła Vi. - Cała część stołówkowa jest rozjebana.

- Ale jak widać, wasze cele nie, więc zamknij mordę - syknął strażnik.

- Bo co? - Po tonie dziewczyny nie pozostawały wątpliwości jak wkurwiona była.

- Szukasz problemów Bell? - wtrącił się kolejny strażnik. - Radzę ci nikogo dzisiaj nie prowokować, bo nikt nie ma już ani funta cierpliwości.

- Czyżby coś was rozwścieczyło? - zakpiła. - Ktoś tu ma cholernie słabe nerwy.

Słowa więźniarki podziałały jak płachta na byka. Nie wiem jakim cudem klawiszom udało się powstrzymać przed rzuceniem na dziewczynę, jednak nie zapobiegło to słowom, które wyleciały z ust jednego z nich.

- Słuchaj mnie kurewko, raz, a dobrze, bo nie mam zamiaru się powtarzać. To, że dajesz dupy staremu, nie daje ci szczególnych uprawnień.

- Dlatego nigdy nie trafia do izolatki. - Domyśliłam się. - Załatwiła sobie nietykalność przez seks.

- Zazdrościsz szmato, że mnie ktoś chciał? - syknęła.

Już od dobrych kilku minut wszyscy staliśmy w miejscu, ale o dziwo strażnicy nie interweniowali. Najwidoczniej oni też mieli dość wszystkiego i potrzebowali odskoczni, pozwalającej zrzucić całe napięcie oraz negatywne emocje. Początkowa wściekłość Vi na strażników, przeniosła się na mnie. W końcu kłótnia z nimi nie przyniesie żadnych korzyści, a wydając się w spinę ze mną nic jej nie groziło, mogła się bezstresowo odkurwić.

Więźniarki, które razem z nami były odprowadzane, praktycznie zacierały ręce, szykując się na spektakl, a żaden ze strażników nie wyglądał, jakby zamierzał
interweniować.

- Gorzej już nie będzie, wyroku mi nie zwiększą, więc po co się puszczać? To gdzie spędzę najbliższe tygodnie, nic nie zmieni. I tak tu zgnije, tak jak ty - zauważyłam. - Ale jesteś puszczalską kurwą, która nawet w więziennym piekiełku szuka aprobaty.

WalkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz