16. Złe decyzje

3K 312 101
                                    

Nie jestem pewna jaki czas spędziłam w zamknięciu. Może to było kilka godzin, a może tygodnie. Jedynym aspektem pozwalającym mi jako tako kontrolować mijające dni, były otrzymywane posiłki, ale nawet to nie zakotwiczało mnie w danej chwili. Każde przyniesione jedzenie było jednakowe, więc nie miałam pojęcia, czy to śniadanie, obiad, czy kolacja. 

Zamknięta sam na sam z własnymi myślami, czułam, że zaczynam wariować. Związane pajęczą siecią myśli, nie pozwalały się uwolnić, jeśli już raz wpadło się w ich sidła. Jedno zatracenie, a nie było już odwrotu, przepadłeś.

Przez dni spędzone w zamknięciu, nie miałam siły kontrolować własnych myśli, które wciągnęły mnie bez końca, przerażając cholernie mocno. Sama siebie zaczynałam się bać, a to nie wróżyło dobrze. Potrzebowałam pomocy, ale zdawałam sobie sprawę, że w tym miejscu jej nie uzyskam, a już na pewno nie, gdy wszyscy mają cię za potwora. Mają mnie za kogoś kim się dopiero staję, a potrzebnej mi pomocy nie otrzymuję.

Pomimo spokoju i poczucia wolności w tym miejscu, z wytchnieniem ulgi przyjęłam chwilę powrotu do celi. Może dzięki powrotowi do rutyny, uda mi się odzyskać spokój psychiczny. Przerażało mnie to co się dzieje w mojej głowie, bałam się swoich myśli i pragnień. Pragnień, których bałam się nawet analizować w obawie, do jakich wniosków dojdę.

Do celi odprowadzały mnie uważne spojrzenia więźniarek. Ich wzrok mnie osaczał, ale całą drogę pokonałam z uniesioną wysoko głową, udając, że dobrze się czuję z tym co zrobiłam. Nie do końca byłam nawet pewna, czy udawałam, bo owszem przejmowałam się tamtym pobiciem, ale bardziej, niż współczucie dziewczynie czy wyrzuty sumienia, ogarniało mnie zmartwienie tym co się dzieje w mojej głowie. Szczerze zwisało mnie co się dzieje z tamtą kobietą, a to mnie martwiło, ale z czysto egoistycznych pobudek.

- Witamy ponownie Czerwona. - Usłyszałam śmiech Johnson, której posłałam jedynie krzywy uśmiech.

Jej osoba budziła we mnie mnóstwo sprzeczności. Z jednej strony jako jedyna wyciągnęła do mnie rękę, chcąc nauczyć życia w tym miejscu, ale jednocześnie bałam się, że sprowadzi mnie na złą stronę. Wątpliwości nie pozostawił fakt, iż nie jest święta. Jest recydywistką, która na swoim koncie ma już kilka wyroków, jednak za każdym razem uciekała z więzienia, co daje pewność o jej rozbudowanych kontaktach. 

- Stęskniłaś się za nami? - zakpiła.

- Nie miałam za czym - stwierdziłam, ale kobieta potraktowała to najwyraźniej jako żart, bo zaczęła się śmiać.

Zignorowałam to, gdy zostałam wepchnięta do swoich czterech ścian. Przez czas spędzony za kratami zdążyłam się już przyzwyczaić do tego miejsca, ale zdecydowanie nie pałałam do niego sympatią. Oddałabym wszystko, żeby moc na stałe opuścić to miejsce, ale nie mam nic. Każda najmniejsza, nawet bezwartościowa rzecz została mi odebrana z chwilą wyroku. To był mój koniec, już na zawsze została mi powierzona plakietka seryjnej morderczyni, pomimo faktu, że nigdy nie odebrałam nikomu życia. To nie miało znaczenia, ludziom było obojętne czy to naprawdę byłam ja, czy nie, ślepo wierzyli w słowa policji, której zależało na znalezieniu kozła ofiarnego. Nic innego nie miało znaczenia. Zastanawia mnie tylko co na to wszystko prawdziwa Red Killer. Nie uwierzę w to, że nagle przestała zabijać, skoro dalej to robi, to przecież muszą w końcu zrozumieć, iż zamknęli niewłaściwą osobę.

Nawet opuszczenie izolatki nie ochroniło mnie od moich myśli, nie umiem się pozbyć z wyobraźni zdjęcia, które pokazał mi jeden z policjantów. Zdjęcia tak podobnej do mnie dziewczyny i zdeformowanego ciała mężczyzny - jej ofiary. Po pierwszym ujrzeniu tego obrazu, towarzyszył mi szok i obrzydzenie, a siedząc w zamknięciu zauważyłam w tym coś pięknego, sztukę. To jak bardzo da się zniszczyć czyjeś ciało jest niesamowite, ograniczone jedynie wyobraźnią kata. Tragiczne piękno, ale dalej można w nim mówić o doskonałości.

WalkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz