1. Rodzinne spotkanie

6K 372 192
                                    

Po raz ostatni zerknęłam do walizki, czy aby na pewno niczego nie zapomniałam. Niby nie miałam daleko do akademika, ale jestem zdecydowanie zbyt leniwa, żeby przyjeżdżać tu z powrotem, bo zapomniałam jakiejś drobnostki. Szybko uświadomiłam sobie, czego nie wzięłam, więc podeszłam do niewielkiej akademikowej szafy, z której wyjęłam sukienkę, a następnie idealnie złożyłam ją, pakując do torby. W tej samej chwili co walczyłam z zacinającym się zamkiem przy walizce mój telefon się rozdzwonił. Westchnęłam głośno poprawiając swoje, wpadające do oczu, rude loki, które zdecydowanie potrzebowały więcej uwagi, niż ja byłam w stanie im poświęcić. Widząc jak zapięty do połowy zamek ponownie się odpina, miałam ochotę zacząć krzyczeć.

- Cześć mamo – przywitałam się, ponownie odsuwając włosy z twarzy.

- Dzień dobry Jess – odpowiedziała moja rodzicielka. – Wyjechałaś już?

- Nie, ale zaraz wyjeżdżam, tylko zapnę tą głupią walizkę – przyznałam, przytrzymując telefon ramieniem, aby móc powrócić do przerwanego zajęcia, ale gdy ponownie te rude kudły wpadły mi w oczy, poddałam się i ruszyłam na poszukiwania czegoś to ujarzmienia tego siana na mojej głowie.

- Czyli mogę już wkładać pieczeń do piekarnika? – zapytała.

- Pieczeń? – upewniłam się, momentalnie zaprzestając szperania pod łóżkiem.

- Pieczeń – potwierdziła kobieta.

- Już jadę! – krzyknęłam szczęśliwa, wywołując śmiech rodzicielki.

- Tylko nie spowoduj żadnego wypadku – poprosiła.

- Postaram się – obiecałam, a po jeszcze jednym zapewnieniu, że będę jechała ostrożnie, rozłączyłyśmy się.

Zaczynała się tygodniowa przerwa świąteczna na mojej uczelni, a ja ten czas postanowiłam spędzić w moim rodzinnym domu. Już długo nie widziałam rodziców i szczerze tęskniłam za nimi, a jedną z nielicznych okazji do spotkania rodziny, która w moim przypadku była naprawdę liczna, były właśnie święta. Filozofia jest naprawdę ciekawym kierunkiem, ale na pewno nie należy do najłatwiejszych.

Kiedy w końcu udało mi się dopiąć dwa zamki i założyć na nie maleńką kłódeczkę, której jedynym przeznaczeniem było niedopuszczenie do ponownego otwarcia się bagażu, rzuciłam się na łóżko, aby odetchnąć.

- Gratuluję Jess – powiedziałam cicho w przestrzeń – udało ci się zapiąć walizkę. W nagrodę dostaniesz pieczeń.

- Znowu gadasz do siebie psycholko? – zapytała chamsko moja współlokatorka, która weszła tu nievwiadomo kiedy.

Carol była o rok ode mnie starszą, typową rozpieszczoną córeczką bogatych rodziców. Studiowała architekturę, aby w przyszłości móc przejąć firmę swojej rodzicielki. Była moim całkowitym przeciwieństwem. Wysoka, umięśniona, pewna siebie imprezowiczka, dla której studia były czasem dobrej zabawy i braku problemów. Od naszego pierwszego spotkania było pewne, że nie złapiemy wspólnego języka i miałam rację. Już trzy lata Carol umiejętnie uprzykrza moje życie, razem ze swoimi przyjaciółmi, których ma niezliczoną ilość.

W sumie nie wiem, czy to przez nią, czy przez to jaka jestem, od początku studiów jedynymi uprzejmymi dla mnie osobami byli wykładowcy, albo nowi, którzy potrzebowali czasu, aby dowiedzieć się, że ze mną się po prostu nie gada.

Nic nie odpowiedziałam na zaczepkę mojej współlokatorki, ale dla niej nie robiło to różnicy.

- Co, jedziesz do chłopaka na święta? A no tak, zapomniałam. Nikt by nie chciał takiego czegoś.

WalkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz