ROZDZIAŁ 47

112 25 55
                                    

NICK


— Czemu mi znikasz? Nie martw się, zaraz cię odnajdę i w końcu to zakończymy! To specjalny dzień, więc mam nadzieję, że się przygotowałaś!

Zatrzymałaś czas, żeby uciec, myśląc, że to coś da. Błąd. Błąd. Błąd. Uciekałaś ode mnie już raz, a jednak wciąż nas łączy los. I może coś we mnie pękło, fakt, kiedy próbowałaś się ode mnie odciąć. Czułem się bezradny, czułem żal. Błąd. Błąd. Błąd. I znów błąd.

Lecz czas odmienić dawny byt.

Czas zmienić zasady gry.

Zaplanować los! Podrzeć nieaktualny scenariusz! Stworzyć wszystko na nowo!

Nasza więź jest nieśmiertelna... To wszystko też dla ciebie. Nie chowaj się już i nie denerwuj, proszę. Pozwól mi dokończyć to, co zacząłem. Nasza więź jest nieśmiertelna...

Strzał.

Zerkam w stronę podłoża, w które wbita jest strzała.

Casie zaopatrzyła się w łuk?

Wspinam się na jedno z drzew, próbując się rozeznać w sytuacji. Wszystko stąd wygląda jak głupia, dziecinna gra. Muszę jedynie znaleźć ten jeden drobny pionek. Bezsensownie poruszającą się figurkę, która myśli, że ma na coś wpływ.

Na nic nie ma się wpływu.

Tak naprawdę na nic się nie miało.

Nigdy.

Gdy odnajduję cel, schodzę z mojego punktu widokowego. Raz się wywinęła, ale to już się nie powtórzy. Idę do niej.

Widzę. Strzelam. Ramię trafione. Znowu. Unik. Ucieka.

Suche fakty cię zaślepiły, dalej nie rozumiesz. Wszystko było zaplanowane, zaplanowane bez niczyjej wiedzy! Strzelam, bo tak chcą, strzelam, bo tak wybrali. Ale to nic, już nic, bo już zaraz...!

Nastanie nowy dzień, który będzie przeszłością.

Wszystko będzie na swoim miejscu, poukładane! Tak jak ustalę! Znów będziemy razem biegać, uśmiechać się, ufać sobie! Tak jakby niczego nie było!

Bo nie będzie.

Nasza więź jest nieśmiertelna. To kwestia chwili nim zrozumiesz. Będzie tak, jak powinno... Po prostu daj mi szansę. Nasza więź jest nieśmiertelna...

Więc nie ma znaczenia życie,

lub śmierć...?

To wszystko już nie istnieje,

nie będzie.

Mam wrócić do ciemnego zaułka, punktu wyjścia?

Dzięki, nie skorzystam.

Rzeczywistości gdzieś zaplanowana,

żegnaj.

Cassandra! Ona nadal walczy, walczy nadal! Rzuca czymś we mnie, przestała się wycofywać! Cassandro, ty nadal nie rozumiesz? Nie rozumie, nie! Atakuje znowu i znów!

Cassandro, nie zamierzam cię oszczędzać, nie zamierzam, nie!

Casie, możemy już dłużej nie walczyć... Proszę? Nie chcę tego...

Stopklatko, zmuszasz mnie do ostateczności, niech i będzie tak!

Raz, dwa, trzy.

Niewielka rzutka wsysa się w mój bok jak jadowity owad. Powieki robią się ciężkie, jakby gotowe do żelaznego snu. Czy to ma się skończyć? Skończyć w ten sposób?

To kwestia czasuWhere stories live. Discover now