ROZDZIAŁ 25

159 27 129
                                    

SHANE


Kiedy biegnę w stronę peronu, zastanawiam się: po co mi to wszystko? Mógłbym zostawić tę sprawę w spokoju i nie narażać się na ewentualne odkrycie prawdy przez Ethana. A to wiadomo, że skończyłoby się dla mnie źle.

To chyba dlatego, że nikt nie zasługuje na bycie samotnym.

Nikt nie powinien się czuć odrzucony przez wszystkich.

Nikt nie powinien być wymazany z życia.

A koniec końców Ethan okazał się nie być tak złą osobą, jak mi się wydawało.

Gdy znajduję się na miejscu, od razu do mojego nosa dociera nieprzyjemny, aczkolwiek charakterystyczny zapach. Ku mojemu zaskoczeniu po peronie porusza się dosłownie kilka osób, jest to jednocześnie ułatwienie jak i utrudnienie. Ostrożnie wchodzę po schodach do miejsca, z którego w teorii Alex ma wyjechać pociągiem. Nieznacznie wychylam się zza bezpiecznej strefy i od razu dostrzegam blondyna ubranego w szaro-czarną koszulką i luźne, białe spodnie do kolan. Rozgląda się dookoła, nieco nerwowo tupiąc nogą, w efekcie czego sznurówka od jego lewego buta jest bliska rozwiązaniu. Nie ulega wątpliwości, że Ethan już jest. Wygląda na bardzo przejętego.

Co ja najlepszego uczyniłem.

Niespodziewanie słyszę zbliżające się kroki.

A jeśli to Connor?!

Muszę się szybko schować.

Używam zegarka, by dostać się za śmietnik w momencie, gdy Ethan jest odwrócony. Dopiero na miejscu zdaję sobie sprawę, jak bardzo zły był ten pomysł. Możliwe, że jest w pierwszej dziesiątce w rankingu. Jeśli nie umrę z braku świeżego powietrza, to już będzie połowa sukcesu.

Osoba, która zbliżała się w moją stronę okazała się nie być Connorem, a jakąś dorosłą kobietą. Postać od razu wchodzi do czekającego już pociągu. No poważnie? A ja się tu tak poświęciłem. Może mam jeszcze okazję na zmianę kryjówki...?

Nie, mimo wszystko lepiej nie ryzykować.

Dosłownie chwilę potem pojawia się chłopak, którego tu przyzwałem za pomocą SMSa. Dwójka skłóconych przyjaciół zdaje się udawać, że się wzajemnie nie zauważa, poszukując mnie. Ethan w sumie nie wie, że Alex to... Nieistotne.

Serio będziecie się ignorować? Nie zachowujcie się jak baby!

Nie mogę na to patrzeć. W porządku, trochę wam pomogę.

Nastawiam zegarek, wyczekując na odpowiedni moment. Po chwili wychodzę z kryjówki, popychając Connora tak, aby wpadł na Ethana i chowam się w lepiej pachnącym niż śmietnik wnętrzu pociągu. Dopiero po fakcie zdaję sobie sprawę, jak bardzo głupi i ryzykowny był ten pomysł. Gdyby któryś z nich mnie zauważył, cały plan poszedłby na marne. Żeby było zabawniej, nieumyślnie ukrywam się tuż przed wcześniej zauważoną przeze mnie kobietą.

— Em... Przepraszam, czy mogłaby pani uchylić okno? — Robię zakłopotany wyszczerz w jej stronę. Nieznajoma nie odrywając ode mnie zdziwionego spojrzenia, powoli wykonuje to, o co ją poprosiłem. W wyrazie wdzięczności kiwam głową.

— Jak łazisz, debilu?! — woła zaaferowany Ethan.

— Nie pomyślałeś, że ktoś mógł mnie popchnąć, baranie?! — dodaje od siebie Connor.

Zwrócili na siebie uwagę, a to już coś.

— No tak! Jak zwykle wszystko to moja wina!

— Aż mnie dziwi, że jeszcze do tej pory nie zignorowałeś tego, co mówię... Gratuluję, to chyba twój rekord!

To kwestia czasuOnde histórias criam vida. Descubra agora