Epilog

10K 375 91
                                    

Sześć lat później

Ethan! — krzyknęłam na cały dom. — Angie i Blake przyjeżdżają z Lukiem za niecałą godzinę!

Po chwili mogłam dostrzec męża w drzwiach od salonu. Na rękach trzymał małego chłopca, którego zwaliśmy własnym synem.

— Michael znowu to zrobił. — poskarżył się jak małe dziecko i odsunął chłopca od siebie.

— „To" czyli kupę? — uniosłam podejrzliwie brew, a mężczyzna pokiwał głową. — Trudno. Ostatnio ja zmieniłam mu pieluchę. Teraz twoja kolej.

Minęłam ich w przejściu i weszłam do kuchni. Od ponad pięciu lat mogłam nazywać Ethana swoim mężem. Po oświadczynach od razu zdecydowaliśmy się na ślub, chociaż oboje byliśmy jeszcze zagubieni.

Natomiast od czterech miesięcy mogłam nazwać siebie matką. Zdecydowaliśmy się by nazwać syna na cześć jednego z najpodlejszych, a zarazem najkochańszych osób na świecie. Michael był idealnym synkiem, chociaż oboje wiedzieliśmy, że to długo nie potrwa. Od początku wiadomo było, że z takim imieniem nie mógłby być grzeczny.

Czekaliśmy aż Angie przyjdzie razem ze swoim mężem, czyli moim najlepszym przyjacielem. Posiadali już swoje dziecko. Kiara była najśliczniejszą dziewczynką pod słońcem.

John skończył miesiąc temu siedemnaście lat i zaczął przechodzić bunt nastoletni, którego Emily nie mogła wytrzymać. Zostali w mieszkaniu Cassidy, ponieważ ciotka nie chciała zostawiać siostry.

Usłyszałam dzwonek do drzwi i cicho westchnęłam. Dawno się nie widzieliśmy, a teraz wszystko było inne. Każdy poszedł swoją drogą, chociaż niektóre były oczywiste.

Ruszyłam do drzwi wejściowych i z uśmiechem na ustach je otworzyłam. Angie od razu rzuciła się w moje ramiona, a ja ze śmiechem oddałam uścisk. Blake trzymał paromiesięczną dziewczynkę na rękach jednak sprzedał mi buziaka. Weszli do środka, a ja spojrzałam na Luka, który stał z butelką wina i kwiatami. Uśmiechnęłam się i przyjęłam prezent.

— Idźcie do salonu. — poradziłam gościom. — Ethan zaraz zejdzie z Michaelem.

— Już się robi, szefowo. — zaśmiał się Luke.

***

— Jak wam się powodzi? — zapytała Cassidy. — Słyszałam, że skończyłaś studia z historii muzyki, Eli.

— Tak. Dwa miesiące temu dostałam dyplom. — odparłam z uśmiechem.

— Już się tak nie chwal. — warknął John.

— John! — oburzyła się Emily. — Zachowuj się z szacunkiem do siostry.

— Dobra, dobra. — przewrócił oczami. — Poza tym powinienem być na imprezie, a jestem z wami. Porażka.

— Z nami jest ciekawiej. — wtrąciła Angie. — Chyba nigdy nie słyszałeś o tym co twoja siostra i mój brat przeżyli. I dlaczego Michael się tak nazywa.

— Angie, proszę. — westchnęłam. — Nie teraz.

— Powinien znać prawdę. — wzruszył ramionami Blake.

— Ale o czym?! — oburzył się blondyn.

— Pogadamy? — zapytałam go nieśmiało, a chłopak z westchnięciem wstał z krzesła.

Przeszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. John wyglądał na zaciekawionego, chociaż starał się to ukryć pod maską obojętności. Przez te wszystkie lata nie mogłam poznać własnego brata.

Zaczęłam opowiadać mu całą historię sprzed siedmiu lat. Chłopak co chwilę otwierał szeroko oczy, albo coś komentował. Zaczęłam od tego jak poznałam Michaela, jak był bezlitosny i wzbudzał we mnie strach. Później przeszłam do tego jak zamieszkałam z Ethanem, a jemu i Emily kazałam uciec do Miami, gdzie obecnie mieszkaliśmy. Opowiedziałam mu o Tobym, który mnie prześladował i porwał, a na końcu o śmierci Michaela i tym jak uciekłam z Nowego Jorku przed obowiązkami i przyjaciółmi.

— Znaleźli cię? — zapytał z wysoko uniesionymi brwiami.

— Oczywiście, że tak. — przytaknęłam. — Ethanowi na mnie zależało. Los nas połączył, chociaż oboje mieliśmy pod górkę.

— Pamiętam to jak Emily powiedziała, że jedziemy na wakacje do Miami. — zakrył twarz dłońmi i warknął. — Boże, ja was wszystkich tak źle traktuję, a wy chcieliście chronić siebie i mnie.

— Michael nie był zły, tylko zniszczony. Prawdopodobnie wiedział, że szybko umrze. — westchnęłam. Wspomnienie byłego szefa nadal było bolesne.

— Jakim cudem was nie zamknęli?

— Złapali większość ekip Michaela. Nikt nie był bez winy. Do dzisiaj czuję się winna za pomoc tym przestępcom, ale nie mogę cofnąć czasu.

— Ale ty teraz nawet nie siadasz za kółko. A Baby? Skąd to się w ogóle wzięło?

— Nasi rodzice mnie tak nazywali. — przymknęłam oczy. — Ale to nieważne. Pozbywając się pseudonimu, pozbyłam się przeszłości.

***

Zmęczona weszłam do sypialni i położyłam się na łóżku obok Ethana. Brunet rozłożył ramiona, a ja się w niego wtuliłam.

— Jak się czujesz? — zapytał głaszcząc mnie po głowie.

— To nie było proste. Wszyscy mamy swoje życia. Tak wiele się zmieniło. Dochodzimy trzydziestki, a ja czuję się jakby to wszystko skończyło się wczoraj. Tak wiele zawdzięczam tym ludziom, że nie wiem jak mam się pozbierać. Wszyscy odchodzimy we własne strony. Życie ciągnie się dalej chociaż już myślałam, że skończę je sama chroniąc Emily i Johna. Tak wszystko się zaczęło, ale ma inny koniec.

— Jesteś najwspanialszą żoną i matką, Elissa. — pocałował mnie w czoło. — Kocham cię i obiecuję, że nasze życie będzie najlepszym jakie kiedykolwiek mogłabyś sobie wymarzyć.

— Kocham cię, Ethan.

**************************************************

01.10.2017 - 12.05.2018
DZIĘKUJĘ

Driver {korekta}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz